Rozdział V

60 8 0
                                    

Jego żywo zielone tęczówki szybko zawładnęły moimi zmysłami. Szalenie przystojny szatyn wciąż wpijał swoje spojrzenie we mnie, co oczywiście odwzajemniałam. Nagle poczułam się dziwnie..Nie.. Nie teraz..W tym momencie wszystko wróciło, ze zdwojoną mocą. Cholerni faceci. Łzy zaczęły gromadzić się w kącikach oczu, po czym spływały powoli mocząc moje skronie. Tak bardzo nienawidziłam siebie za to, że zakochałam się w takim dupku, jakim był Austin. Zabrałam wózek z zakupami i pobiegłam do kasy, zostawiając zdezorientowanego chłopaka.. Kasjerka zeskanowała produkty, zapłaciłam i wybiegłam łapiąc nerwowo torby z artykułami.
*
Przekroczyłam próg domu, a mama już wyczekiwała na upragnione zakupy. Przed wejściem otarłam łzy i postarałam się ogarnąć. Nie chciałam, żeby znów się martwiła.. Dałam jej torby i szybko wskoczyłam na schody, po czym skierowałam się do pokoju. Udałam się do łazienki, umyłam twarz i ponownie się przebrałam, po czym zeszłam na dół.
-Dziś będziemy mieć gości skarbie - oznajmiła mi mama od razu gdy mnie ujrzała.
-Kto przychodzi?- zapytałam z ciekawością.
Mieszkaliśmy dość daleko od babci, czy kogokolwiek z rodziny. Więc kto to mógł być?
-Trzeba powitać nowych sąsiadów, wprowadzili się kilka dni temu, na przeciwko, nie wiedziałaś?
Stałam oszołomiona.. Czyżbym nie zauważyła, że rodzice Austin'a się wyprowadzili? Nie widziałam żadnego samochodu na podjeździe, nie widywałam też nikogo przed domem..
-Jak to? Przecież wszystko wygląda tak samo..A samochodu nadal nie ma przed domem. Nawet tego od przeprowadzek.
-Państwo Waters przyjechali tu bardzo późnym wieczorem, dwa dni temu, zdążyli wprowadzić się do poranka. A samochodu nie ma, bo pracują oboje od wczesnej pory aż do wieczora.
I wszystko stało się jasne. Zaczał się nowy etap. Austin i jego rodzina zniknęli, cholera wie gdzie. A teraz ktoś wprowadzał się na ich miejsce.. Byłam uprzedzona do tego domu, nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Nie chciałam też mieć nic wspólnego z tym co miało tam miejsce, choć spędzałam tam najlepsze chwile..Ale ten czas się skończył. Miałam nadzieję na nowy początek, codzienny widok jaki zapewniał mi ich dom, stanowczo wystarczał. Mimo, że przywykłam do niego, wolałam już więcej tam się nie pojawiać.. Mieliśmy ugościć nowych sąsiadów. Nie miałam na to najmniejszej ochoty..
-Mogę zostać na górze?-zapytałam mamy z błagalnym wyrazem twarzy.
-Skarbie, wszystko będzie w porządku. Jeśli Ci się nie spodobają, to pójdziesz do pokoju, ale daj im szansę..
Okej. Postanowiłam, że zrobię to dla mamy, dla obojga moich rodziców. Usiądę na chwilę, zjem i zaszyję się w swoim "schronie".
*
W domu unosił się zapach pieczonych ziemniaczków, tata już był i oboje z mamą wyczekiwali na wizytę..Wszyscy z wyjątkiem mnie...Chciałam mieć już to za sobą.Nie chciałam się jakoś zbyt bardzo stroić, więc założyłam czarne spodnie i jasną koszulę, do tego nałożyłam na nadgarstki zegarek i kilka bransoletek. Poszłam do łazienki, wytuszowałam rzęsy i "przypudrowałam nosek". Musiałam się spieszyć, bo goście mieli przyjść lada moment. Położyłam ulubioną książkę na stoliku nocnym, tak żebym po małej ucieczce mogła od razu wskoczyć pod kocyk, po czym udałam się w kierunku schodów. Gdy minęłam któryś z kolei, zabrzmiał dzwonek do drzwi.
-Jasmine, otwórz!- usłyszałam krzyk mamy.
Wzięłam głęboki oddech i spełniłam jej prośbę. Podeszłam do drzwi, złapałam za klamkę. Ostatnia myśl?-Będę tego żałować... Po chwili pociągnęłam za metalowy uchwyt, a przede mną ukazał się ktoś kogo zupełnie się tu nie spodziewałam.

Faktycznie. Już tego żałowałam..

Sky is fallingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz