Rozdział XVI

16 4 0
                                    

Obudziłam się w swoim pokoju. Promienie słońca przebijały się przez rolety powodując iż czułam się w nim niezwykle miło. Sama nie widziałam do końca co się stało. Bardzo bolała mnie głowa, czułam się osłabiona.
Nie widziałam, która godzina. Wydawało się, że było dość wcześnie.

Przekręciłam się na prawy bok, tak aby mieć możliwość sięgnięcia po telefon. Złapałam go w dłoń, jednakże po naciśnięciu guzika, ekran nadal pozostawał czarny. Rozładował się.

Pozostałam w niewiedzy. Brak siły i ogromny, przeszywający mnie ból skroni nie pozwalał wykonać gwałtowniejszych ruchów niż to jedno wyciągnięcie dłoni.

Powróciłam z powrotem do swojej wcześniejszej pozycji i trwałam tak dość długo.

Po chwili usłyszałam podniesione głosy za drzwiami pokoju. Ewidentnie były to głosy dwóch mężczyzn. To musi być Josh i Austin. Tylko.. Gdzie rodzice? Od razu przypomniała mi się sytuacja z wczorajszego poranka. Czyżbym przespała całe 24 godziny? Cholera.

Podniosłam się. Głosy powoli cichły. Pulsowanie rozsadzało mi głowę, jednak nie poddawałam się. Wydawało się, jakbym zbierała siły całe wieki. Zapewne trwało to jakieś 5 minut..

Kiedy już wstałam, drzwi się uchyliły. Wszedł Josh.

-Cześć skarbie- uśmiechnął się lekko, jednak wydawał się być zdenerwowany. Widział, że jest ze mną źle i od razu kazał mi się położyć. Nie miałam wyjścia i posłuchałam go.

-Co się stało Josh? Gdzie Austin?- spytałam go, gdy już prawie zniknął za progiem pokoju.

Stanął i chwilę nie ruszał się z miejsca, kiedy w końcu odwrócił się i podszedł do mnie bliżej. Złapał za moją dłoń i lekko odchrząknął by cokolwiek powiedzieć.

-Nie wiem co z nim. Wyszedł niedawno. A co do wczoraj..Nie chce żeby znów coś ci zrobił i nie wytrzymałem. Przepraszam.- w tym momencie jego usta złożyły jeden ciepły całus na moim rozgrzanym czole.- Jak się czujesz? Tak bardzo Cię przepraszam. Oberwało Ci się za moją głupotę.- Nie byłam pewna, czy aby na pewno jedynie o to chodziło Josh'owi, jednak nie drążyłam dalej.

-Na przyszłość będę wiedziała, żeby nie wtrącać się między dwóch rozwścieczonych mężczyzn.- zaśmiałam się. Nie chciałam żeby czuł się winny.

Wiele kosztowała mnie reakcja któregoś z nich, naprawdę czułam się fatalnie. Ale ten jeden gest pocałunku zielonookiego chłopaka zrekompensował mi wszystkie krzywdy.

***

Minęło kilka dni. Austin zjawił się dziś przed moim domem prosząc o spotkanie i jedną spokojną rozmowę. Zgodziłam się, chciałam mieć to za sobą i wyjaśnić może w kontekście usprawiedliwienia Josh'a.

Umówiliśmy się o 17.00 w parku. Postanowiłam skorzystać z okazji, że mój chłopak pojechał do rodziny na kilka dni i nic mu nie wspomniałam. Wiem, że to może nieuczciwe, ale nie miałam zamiaru spotykać się z Austin'em poraz kolejny. To jeden taki epizod.

Po ukończonych zajęciach udałam się do domu. Musiałam się przebrać i odświeżyć, więc od razu podążyłam do łazienki aby wziąć prysznic. Ogrzewałam się kilka minut po czym otarłam mokre ciało śnieżno białym ręcznikiem. Ubrałam ciemne spodnie i granatową koszulkę po czym zeszłam na dół. Ku mojemu zdziwieniu, rodziców nadal nie było w domu. Często bywałam sama, ale ostatnimi czasy to naprawdę się znacznie nasiliło. Rozejrzałam się, wzrokiem ogarnęłam tą pustą przestrzeń i skierowałam się do wyjścia. Cały ten czas myślałam o rodzicach.

Kiedy już wkroczyłam na ścieżkę prowadzącą do umówionego miejsca spotkania, poczułam wibrację w tylnej kieszeni spodni.

Od:Austin
Gdzie jesteś?

Faktycznie spojrzałam na telefon i było dobre kilkadziesiąt minut po 17. Spoźniłam się. Pobiegłam resztę odcinka, żeby być szybko na miejscu. Austin już czekał, więc podeszłam.

-Hej.- cicho mruknęłam krzywo spoglądając na niego.

-Cześć Jes. Słuchaj, nie możesz się z nim spotykać. Nie znasz go, on jest kimś innym. Nie jest taki, jak Ci się wydaje.

-I tylko po to wróciłeś? Myślisz, że ci uwierzę po tym wszystkim?-
Wykrzyczałam mu prosto w twarz, to co uważałam na jego temat. Stał wryty, potulnie słuchał i przyswajał.

-Dam Ci spokój, choć tęsknie za tobą.. Przepraszam za wszystko, za to, że cię zostawiłem. Masz pra,wo mnie nienawidzić.

Odeszłam nawet się nie żegnając. Zamyślona nie spostrzegłam, jak znów łapie mnie za nadgarstek i odwraca w swoją stronę. Stałam z nim twarzą w twarz. Rozwścieczona nie wiedziałam co zrobić. Austin to wykorzystał i złączył nasze usta w krótkim pocałunku. Siły odeszły, a ja nieświadoma nieczego stałam bez ruchu.

Po chwili oderwał się. Nie trwało to długo. Wyszeptał ostatnie zdanie, które brzmiało: "Uważaj na niego" i odszedł pozostawiając mnie oszołomioną.

Sky is fallingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz