-Wiem, jak to wszystko może wyglądać.. Kłębek irracjonalizmu. Bardzo mi źle, że tak wyszło.- tak właśnie zaczął rozmowę,banalnie prawda?- Wiele bym dał, żeby móc to wszystko jakoś inaczej rozstrzygnąć. Zasługujesz na szczęście, którego sam ci nie potrafiłem dać. Nie chce cię pouczać, ale..on nie był właściwy. Uwierz.- ja miałabym uwierzyć?
To niedorzeczne, wręcz absurdalne.Nigdy nie byłam bardziej skołowana i zakłopotana jak teraz. Co robić? Jak żyć?
-Nie rozumiem.. Ty, teraz Josh. To jakiś cholerny żart?- łzy to moja rutyna od dłuższego czasu, więc i teraz ich nie oszczędziłam.
Widziałam jak coraz bardziej się łamie i jak coraz bardziej zmierza do wyjawienia całej prawdy, no właśnie.. Jaka ona jest? Całe moje życie zmierzało do tej chwili, która właśnie miała miejsce-toczyła się własnym torem wbrew wszystkiemu, tak jakby nic nie miało znaczenia.. Kompletnie nic.
-To jest takie trudne.. Jes.- powiedział to zachrypniętym głosem.-Ten chłopak nie jest tym za kogo się podaje. Oszust. Miałem z nim do czynienia.. Odpowiada za cierpienie wielu osób. I ten jeden człowiek sprawił, że cię straciłem. Sprawił, że i ty cierpisz...-siedziałam zawieszona wciąż wpatrując się w jego lekko bladą twarz. Wszystko wydawało się być nierealne, jak we śnie, z którego tak bardzo chciałabym się wybudzić.. Oddałabym wszystko żeby to okazalo się snem...
-Josh wpakował mnie w niezłe gówno. Mimo, że nie miałem nic wspólnego ze sprawą, musiałem uciekać. Kiedyś się przyjaźniliśmy..I niestety znajomość z nim okazała się toksyczna. Wkręcił mnie w dilerkę, byłem tak nakręcony, że sam nie wiedziałem co robię..Jednak kiedy poznałem Ciebie, postanowiłem z tym skończyć. Pozbyłem się wszystkich dowodów i Josh dał mi spokój, oczywiście za pewną rekompensatą. Zapłaciłem i miałem nadzieję, że wszystko się ułoży... I tak było. Mimo to po jakimś czasie zaczęła szukać mnie policja. Musiałem uciekać. I gdybym tylko Ci powiedział, miałabyś kłopoty, podejrzewaliby cię o współudział...Ja tylko pragnąłem Cię chronić. Uznałem to za dobre rozwiązanie.- nie uniknęłam bólu przed jakim podobno chciał mnie uchronić Austin. Wiele bym oddała, żeby było jak kiedyś. Zupełnie zwyczajnie.- To wszystko to zemsta , jego zemsta za moje odejście, celowo się tu przeprowadził, wszystko robił z premedytacją by się na mnie odegrać. Teraz widocznie sprawiedliwość go dopadła. Jedno wielkie kłamstwo..Możesz tak pomyśleć, ale ja nigdy nie kłamałem jeśli chodzi o moje uczucia do Ciebie. Byłem idiotą, że wpakowałem Cię w coś takiego. I gdybym mógł cofnąć czas..-
Czas. To coś czego nie da się odzyskać choć nie wiem jak bardzo by się chciało coś zmienić. Siedziałam wryta wciąż nie wiedząc co powiedzieć i jak się odezwać. To wszystko nadal do mnie nie trafiało. Kochać dwa razy, sama nie wiedząc, która miłość była prawdziwa i czy w ogóle owa była.- Jedna wielka ściema. Ciebie nigdy dla mnie nie było, byłeś jak iluzja. Ale żaden hologram nie zrujnował i jednocześnie nie doprowadził do rozkwitu mojego życia.- siedząc na przeciwko chłopaka, poczułam się jak kiedyś. Przez chwilę, znów szczęśliwa jednak w środku doszczętnie zdruzgotana.
-Kocham cię i tak bardzo za tobą tęskniłem Jes..-odezwał się, a ja wyrwana z transu podążyłam wzrokiem przed siebie wprost w jego zielone oczy.. Znów stał się chłopakiem z naprzeciwka. Uśmiechnął się i przysiadł bliżej na co ja zalałam się ponownie łzami.
-Jestem przy Tobie Jes...
CZYTASZ
Sky is falling
RomanceŻycie to pasmo wyżeczeń i trudnych wyborów. Czasami jednak ono samo pisze scenariusz...