- Posłuchaj mnie synu... - Ojciec jak zwykle patrzył na swoje dziecko udając kompletny brak emocji. - Dzisiaj przyjedzie twoja narzeczona. Zostanie u nas przez dwie noce. Masz przez ten czas zachowywać się nienagannie i nie sprawić mi zawodu. Zrozumiałeś?
- Tak ojcze. Będę gotowy jeszcze przed północą. Przepraszam też za moje samolubne myślenie o ślubie z własnym bratem... - Te słowa ledwo przeszły mu przez gardło, ale nie dał tego po sobie poznać. - Teraz wiem, że powinienem robić wszystko, żeby zapewnić dobrobyt naszym poddanym... Jeszcze raz proszę o wybaczenie. - Ukłonił się w geście pokory, a miejsce gdzie stał pokryła czarna mgła porywając chłopaka do jego pokoju.
- On nie był szczery... Nadal kocha Erena tak samo jak trzy lata temu... Ale... Nawet jak pragnę jego szczęścia, akurat na to nie mogę mu pozwolić... - Kobieta zaczęła owijać wokół palca brązowy kosmyk opadający jej na twarz.
- Masz rację... Poza tym jego moc... W ciągu roku przeskoczył z III na I poziom... Innym zajmuje to około pięciu lat... A co jeśli nasz syn będzie musiał dołączyć do Elitarnych? Nie chcę stracić dziecka...
- Ja również, ale nawet my nic na to nie poradzimy. Jeśli Rada powie, że ma być tak, a nie inaczej, to nie możemy się im sprzeciwić...
- Jedyną nadzieją jest to, że któryś ze starszych się nie zgodzi... Ale chyba w tym wypadku jego los jest już przesądzony...
^^^***^^^
Rozbawione, ale pełne wdzięku oczy o fiołkowych tęczówkach z ciekawością przyglądały się członkom rodziny Ackerman. Adelaide Lancroix. Białowłosa piękność o delikatnych rysach, skrywająca w sobie potężną moc. Jej wzrok zatrzymał się na chwilę, lustrując sylwetkę Levi'a ubranego w swoją najlepszą szatę.
Purpurowy materiał przetykany złotymi nićmi bardzo dobrze kontrastował z głębokim kobaltem co chwila chowanym przez powieki otoczone prawdziwym wachlarzem rzęs. Dziewczynka nie mogła się napatrzeć na swojego przyszłego męża, w czasie gdy on stanął przed nią i kłaniając się ofiarował swoje ramię. Długowłosa chętnie skorzystała z okazji, chwytając rękę przewyższającego ją o głowę chłopaka.
Służba odbierając bagaże Adelaide, bacznie przyglądała się jej pełnym gracji ruchom, niemal takim samym jak ich panicza.
Na prośbę gościa, Levi oprowadził ją po zamku, opowiadając różne historie i legendy dotyczące samej budowli, jak i jej okolic.
Dziewczyna była wniebowzięta słysząc takie zajmujące opowieści. Jednak czas naglił, więc zaraz kroki dzieci skierowały się do jadalni, w której już czekała na nich reszta rodziny.
Wszyscy zgromadzeni usiedli do stołu, a białowłosa zajęła miejsce przy narzeczonym, szukającym swojego brata. Dopiero gdy chłopak w oddali zauważył błysk zielonych oczu, uspokoił się i wrócił do rozmowy z przyszłą żoną.
^^^***^^^
Po kolacji wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, a tylko dzieci zostały w salonie. Poza Levi'em i Adelaide był tam jeszcze Eren, który cały czas zwracał na siebie całą uwagę brata.
- Twoja rodzina jest naprawdę niesamowita... - dziewczyna próbowała jakoś przerwać niezręczną ciszę. - Miło mi było was poznać...
- Cieszę się panienko. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu zawitasz... Z tego co mi wiadomo, odjeżdżasz pojutrze... Czy jest to prawda? - W tym momencie Eren przypomniał o swoim istnieniu, bo bycie ignorowanym przez brata nie przypadło mu do gustu. Mocno wtulił się w filigranowy tors Levi'a, a czując jego dłoń gładzącą go po włosach, zasnął.
- Czy mi panienka wybaczy? Powinienem zanieść go do łóżka... - Spytał szeptem, aby przypadkiem nie obudzić ukochanego.
Dziewczynka kiwnęła głową twierdząco, ale gdy tylko wyszedł, ze złości zrzuciła szklany dzban na podłogę. Jeden z rozbitych kawałków drasnął ją w rękę. Jednak nie zwróciła uwagi ani na ból, ani na rosnącą plamę krwi na sukni.
- On ma być mój... Nie oddam go... Nienawidzę tego małego dzieciaka!
Do pokoju wbiegła przerażona służąca. Zwabił ją huk tłuczonego szkła.
- Nic się panience nie stało? Och, pomogę się panience przebrać...
- To nie będzie potrzebne! - przerwała dziewczyna i udała się do swojego pokoju. Po drodze minęła Levi'a, ale ku jego zaskoczeniu wyminęła go bez słowa.
Zdjęła z siebie zaplamioną szatę i ubrała się w koszulę nocną. Jeszcze przez jakiś czas płakała wtulona w poduszkę, dopóki nie zasnęła z wycieńczenia.
Levi stał tylko chwilę pod drzwiami do jej pokoju, wahając się, czy wejść. Już miał zapukać, ale w ostatniej chwili cofnął rękę. Nie chciał tego zrobić. Odwrócił się i wrócił do siebie. Pogładził śpiącego Erena po głowie i szepnął.
- Ona nigdy nas nie rozdzieli... Kochanie...