- Levi-sama! - Chłopiec odwrócił głowę. Właśnie spodziewał się usłyszeć najważniejszą informację w swoim życiu... - Hrabina urodziła paniczowi braciszka. Niedługo będzie mógł panicz go zobaczyć. - Dziecko z trudem powstrzymało się przed radosnym okrzykiem. W końcu arystokracie nie wypada na takie zachowanie...
- W takim razie, Stephanie, zetrzyj kurze. Czytałem kiedyś, że małe dzieci nie powinny przebywać w miejscach gdzie jest dużo kurzu. Nikt już nie interesuje się zdrowiem młodego dziedzica? - Mimo, że miał dopiero osiem lat, wszyscy się go bali. Już kilka dni po przemianie potrafił pokonać dorosłego. Najsilniejszy wampir w historii. Zaszczyt ten padł na najznamienitszy francuski ród. Linię Ackerman.
Herb wiszący nad masywną bramą był połączeniem kilku, złączonych ze sobą symboli.
Dwubarwne skrzydła, róże, koń ze srebrnym rogiem, klucz, miecze. Obrazowały każdy odłam wchodzący w skład tej ogromnej rodziny. W głównej siedzibie, miejscu zamieszkania przodków. Warowni nie do zdobycia.
Służka ukłoniła się i pobiegła po resztę personelu.
W tym czasie chłopiec wrócił do swojego pokoju. Usiadł na ogromnym łożu i zaczął przyglądać się czerwonym językom szalejącym w kominku. Blask płomieni odbijał się od kamiennych ścian. Po chwili jednak znudził go ten widok, więc zabrał się do czytania.
Potrafił ze zrozumieniem przeczytać najtrudniejsze wiersze, płynnie posługiwał się Łaciną. Poddani szeptali między sobą, czy aby na pewno dziedzic nie jest wysłannikiem samego Szatana. Wierzyli, że to dziecko kiedyś w dużym stopniu przyczyni się do wygranej z Aniołami-szalonymi bestiami zabijającymi wszystko co żywe, tylko i wyłącznie z kaprysu.
Anielskie włócznie były jedynym narzędziem, które mogło zabić wampira...
- Może panicz iść odwiedzić matkę i brata - Zza drzwi dobiegł gruby głos jednego ze służących.
- Dziękuję. Możesz odejść... - Chłopiec od razu pobiegł w stronę skrzydła szpitalnego.
W małym pokoiku zastał ojca i matkę trzymającą małe zawiniątko.
- Witaj Levi, to jest Eren. - odwróciła noworodka twarzą w jego stronę. - Mam nadzieję, że będziesz się nim dobrze zajmował. - Chłopiec patrzył na nowego członka rodziny jak na obrazek.
- Ojcze... Czy... ja... będę mógł go w przyszłości poślubić? - Spytał całkiem poważnie, a rodzice spojrzeli na swoje dziecko z politowaniem.
- Synku, nauczyciel ci mówił. Aby utrzymać rodzinę musicie poślubić kobietę, w dodatku czystej kr...
- Ale ja nie chcę! - krzyknął i wybiegł z pokoju. Rodzice pierwszy raz słyszeli, żeby ich wiecznie posłuszne dziecko odnosiło się do nich w ten sposób.
- Nie martw się kochanie. Przejdzie mu jak zapoznamy go z narzeczoną... - mężczyzna pogładził żonę po głowie i również opuścił pomieszczenie kierując się do pokoju syna.
- Czy jesteś tego pewny? - spytał widząc swojego syna skulonego za łóżkiem. Dziecko kiwnęło głową. - W takim razie zobaczymy jak dorośniecie... - Chłopiec podniósł zapłakane oczy i pierwszy raz w życiu się uśmiechnął...
~~*~~
Korektą wstępu zajęła się SmiesznyDuzySerek