Byli Bogami i dostawali boską cześć. Ludzie modlili się do nich. Historia o ocaleniu świata opowiadana była z pokolenia na pokolenie.
Jednak nie ingerowali zbytnio w codzienne życie ludzi.
^^^***^^^
W dwutysięcznym roku przez zastępy wampirów przeszła zaraza związana z dziurą ozonową. Dlatego właśnie ich szeregi zmniejszyły się kilkukrotnie, zanim bracia zdążyli zareagować.
Przez te setki lat wydorośleli i zmężnieli. Nauczyli się być Bogami, w pełni władać swoją mocą i wykorzystać ją jak najlepiej.
W życiu codziennym udawali zwykłe wampiry. Tylko wtajemniczona część znała ich prawdziwą tożsamość. Garstka wampirów, która pamiętała czasy Apokalipsy i Podziemia.
^^^***^^^
- Kochanie, zrób mi kolacyjkę. - Eren podszedł do swojego chłopaka i przytulił od tyłu, lekko całując w kark.
- Nie mam siły Eren, dopiero co wróciłem z pracy. - odparł chłopak. - To ty siedzisz cały dzień w domu.
- Oj nie przesadzaj. Wiesz, że nie umiem gotować. - Jego błagalna mina rozczuliła czarnowłosego do tego stopnia, że wstał w celu naszykowania obiadu. - Chcę kurczaka.
- Nie chcę, tylko poproszę. Poza tym mógłbyś zrobić pstryk i masz żarcie. Jesteś Bogiem głupku. -niebieskooki poszedł do kuchni.
- Półbogiem, tak jak ty, Leviś. Poza tym ty robisz najlepsze. - Starszy wywrócił oczami. - Poproszę kurczaka.
Levi pstryknął palcami, a na blacie pojawiły się wszystkie potrzebne produkty. Po kolejnym dźwięku potrawa leżała gotowa do umieszczenia w piekarniku. Tym już czarnowłosy zajął się własnoręczne.
- Levi, mieliśmy nie "czarować" w codziennym życiu. - Młodszy brat podszedł do starszego i złożył mu przelotnego całusa na ustach.
- Jestem zbyt zmęczony na cokolwiek, uwierz. Ciało zużywa dużo energii. Szczególnie przy wysiłku.
- Byłeś na siłowni? Beze mnie? - Eren nadmuchał policzki, wyglądając przy tym jak chomiczek.
Levi widząc to wybuchnął śmiechem. - Nie braciszku, nie byłem. Spóźniłem się na autobus. I nie chciało mi się biegać zbyt szybko. W końcu udajemy ludzi.
Zielonooki uśmiechnął się szeroko i przytulił brata.
Po godzinie siedzieli razem w salonie zajadając się kurczakiem i opowiadając sobie o tym, jak spędzili dzień. Gdy skończyli jeść, po kolei poszli szykować się do spania. Obaj odprawili wieczorne "rytuały", czyli kąpiel, mycie zębów i inne tego typu czynności.
Zwyczajnie życie. Takie samo jak pięciu miliardów ludzi na świecie i miliarda podobnych do ludzi stworzeń.
Nie chcieli się wyróżniać. Woleli działać skrycie, w cieniu. Gdyby ludzie wiedzieli, spanikowaliby. Tak jest zawsze, kiedy widzi się osobę kilkukrotnie silniejszą. A co dopiero istotę dosłownie wszechmogącą?
Dlatego udawali ludzi. Byli w związku, częściowo z przymusu. Musieli być nierozłączni, aby przetrwać. Każda dłuższa rozłąka kończyła się chorobami. A związek z kimś innym nie wchodził w grę, właśnie z powodu nierozłączności braci.
Poza tym, w końcu partner jednego z Ackermannów mógłby poznać jego prawdziwą tożsamość.
Tak więc żyli spokojnie, razem. Kochali się naprawdę, i najmocniej na świecie.
^^^***^^^
- Mają anioła. W cyrku. - Levi zaśmiał się cicho przeglądając artykuł na swoim smartfonie. Siedział na ławce ze swoimi szkolnymi kolegami, gdyż przez zmęczenie pracą zaczął do niej uczęszczać. Razem z Erenem.
Jako, że byli wampirami, zostali bez problemu przyjęci do miejscowego liceum. Tym stworzeniom przypadał zaszczyt, że mogli wracać do tego typu placówek bez potrzeby kończenia wcześniejszych etapów edukacji tuż przed rozpoczęciem nauki.
- Anioły to nie zwierzęta. - Eren zrobił nadąsaną minę. - Mają rozum i czują. Levi, zrób coś z tym.
Każdy, kto nie wiedział, że zielonooki naprawdę ma paręset lat, jego wiek mógłby ocenić na około dziesięciu. Jego zachowanie było naprawdę dziecinne, często też irytujące. Tylko Levi i Aya potrafili z nim wytrzymać na dłuższą metę.
Jednak młodszemu Ackermannowi to nie przeszkadzało. Oni mu wystarczali.
- Nic z tym nie zrobię Eren. Jakby chciał, to by się wydostał. Przecież wiesz. - Brązowowłosy pokiwał głową i się lekko uśmiechnął.
^^^***^^^
Lata mijały, miłość braci nie słabła. Razem stworzyli nowy Wszechświat. Na granicy z tym pierwszym. Bo Ziemia umierała. Po miliardach lat, skończyła się. Ludzie nie mieli gdzie uciekać, więc bracia stworzyli nowy nadający się do zamieszkania świat. Większy, pełniejszy futurystycznych materiałów. Ciekawszy dla naukowców. Z nowymi, nieodkrytymi pierwiastkami. Stworzyli raj. Przenieśli tam ludzi, inne stworzenia, rośliny i zwierzęta.
A na końcu, sami się tam udali. Znowu koniec okazał się początkiem.
~*~
Teraz, to już prawdziwy koniec. Cieszę się, że wytrwaliście, za miłe komentarze i gwiazdki. Tylko dla Was wróciłam, aby dokończyć, pomimo, że było to dla mnie bardzo ciężkie. Dziękuję wam wszystkim ❤❤❤Zapraszam na moje nowe ff o malecu z shadowhunters Pt "Dawno temu w ławce" buziaki ❤