Dlaczego akurat ty?

1.7K 166 8
                                        

- Popatrz Levi... Coraz więcej osób głoduje... - Eren rozglądał się dookoła i oglądał strudzone twarze swoich towarzyszy.

- Bo jest nas coraz mniej, a nikt nie chce wyruszyć na powierzchnię. Ludzie nie mają jedzenia, nie rodzą się kolejni... Nikomu nie jest łatwo braciszku. - powiedział starszy kierując się w stronę dużego budynku do którego został wezwany.

- To ja zaczekam na ciebie tam gdzie zawsze, dobrze? - chłopak przytulił brata i odszedł w swoją stronę.

Levi wziął głęboki wdech i powoli wszedł do sali w której za chwilę miały się rozstrzygnąć losy całej populacji.

^^^***^^^

- Odnotowaliśmy kolejne wstrząsy! Musimy uciekać! Nie rozumiecie, że niedługo wszystko się zawali?! - Wszyscy zgromadzeni w napięciu słuchali kłótni pomiędzy dowódcą a jednym z ekipy naukowców. - Generale! Brakuje jedzenia i nam i ludziom. Jak tak dalej pójdzie, stracimy pożywienie za miesiąc, góra dwa! Musimy udać się na powierzchnię i z powrotem przejąć nad nią władzę! - krzyczał siwowłosy staruszek.

- Spokojnie... Właśnie po to się zgromadziliśmy, żeby wspólnie znaleźć rozwiązanie. Wybrałem i zwołałem najlepszych, którzy może będą w stanie pomóc. - dowódca popatrzył na zgromadzonych.

- Czy mogę coś powiedzieć? - Levi wstał z miejsca.

- Zezwalam.

- Jestem świadom zagrożenia, jednak kilkanaście lat temu czytałem w pewnej książce o istotach które są w stanie w jakiś sposób nam pomóc.

- Co to za brednie?! Nie ma nic co potrafi powstrzymać Anioły! - Z oczu naukowca można było wyczytać gniew.

- Ja wiem, że to brzmi dziwnie, ale to jedyne wyjście. Skoro i tak musimy wyjść, poszukajmy pomocy. Wiem jak bardzo się pan boi. Jest pan świadomy tego, że nie jesteśmy w stanie wygrać sami. Ale przynajmniej spróbujmy. - Po tych słowach w sali zapanowała cisza.

- Myślę, że Ackerman ma rację. - wtrącił generał. - Jako najsilniejszemu, ufam mu i oficjalnie daję mu stopień kaprala. Będzie dowodził ekspedycją na powierzchnię. Dam mu najlepszych żołnierzy. Jeżeli oni nie dadzą rady, nie będzie dla nas ratunku.

^^^***^^^

- Levi! Co tak długo? - Eren podbiegł do brata, ale zaraz się odsunął. - Braciszku...?

- Muszę ci coś powiedzieć... Za kilka dni wyruszam na powierzchnię. Nie wiem czy wrócę. - czarnowłosy zamknął oczy, żeby nie widzieć łez Erena. - Przepraszam.

^^^***^^^

Całą noc Levi patrzył na śpiącą twarz swojego ukochanego brata.

- To pewnie są nasze ostatnie wspólne dni... - szeptał sam do siebie - Pewnie już stamtąd nie wrócę... Szkoda, że mieliśmy tak mało czasu...

^^^***^^^

Kolejny tydzień poświęcony był przygotowaniom do wyprawy.  Ludzie i wampiry łączyły swe siły, aby tylko przyspieszyć podróż. Wszyscy pokładali całą swoją nadzieję w młodym dowódcy. Trwały też testy, które miały zadecydować kto pójdzie na ekspedycję, a kto zostanie, czekając na ich powrót.

^^^***^^^

Wszyscy w napięciu obserwowali, jak kilku żołnierzy zdejmowało osłony z pancernej bramy do wolności. Przed nią stał długi szereg złożony z najlepszych żołnierzy i kilkunastu koni wiozących zapasy. Podróż w obie strony szacowana była na trzy tygodnie.

^^^***^^^

Levi mocno tulił brata przed swoim odjazdem. Mimo, że bał się nieznanego, cały czas mu powtarzał, że wróci, że cały i zdrowy pojawi się we wrotach za kilka tygodni. Eren patrzył na niego i powstrzymywał łzy.

- Ja też chcę jechać! Dopiero co mój brat wrócił. Nie stracę go znowu... - młodszy hrabia kurczowo trzymał się podniszczonej tuniki brata, kiedy ten głaskał go po włosach.

- Wrócę, obiecuję braciszku. -powtarzał te słowa, nie wierząc w nie. - Nie możesz jechać ze mną, jesteś zbyt słaby. Nie dałbyś rady...

- Nie obchodzi mnie to! - zielonooki złapał Levi'a za rękę - jesteś ważniejszy od głupiej misji...

- Wybacz Eren, pamiętaj że robię to też dla ciebie. -przytulił go jeszcze mocniej i poklepał po plecach.

Młodszy brat spojrzał na niego spod długich rzęs i kiwnął głową. Wyjął z kieszeni mały, drewniany przedmiot i sznurek, bez słowa dał go Levi'owi.
- Dziękuję - czarnowłosy bez wahania założył prezent od brata na szyję. - będzie mnie strzegł. - lekko się uśmiechnął. - więc do zobaczenia bracie, oby niedługo.

~~*~~
Tak, dobrze widzicie, wróciłam. Rozdziały nie będą pojawiać się najczęściej jak będę mogła. Dziękuję za wytrwałość i proszę o komentarze do rozdziału(´⊙ω⊙') aye!!!!

Bloody love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz