Rozdział 5

8.2K 541 8
                                    

RUSH

Aniołek był Księżniczką, a Księżniczka była córką mojego szefa. Pięknie. Byłoby to nawet zabawne, gdybym nie był tak wkurwiony. Nie miałem ochoty na dodatkowe komplikację. Santana miała być tylko przygodą na jedną noc. Całkiem słodką i cholernie przyjemną, ale mimo to przygodą, która miała zniknąć z nadejściem poranka. Nie potrzebowałem nieporozumień z Big Jimem. A coś mi mówiło, że nie byłby zachwycony tym, że mój fiut był w jego córce.

— Ruszysz w końcu dupę? — zapytał JJ, kiedy kończyłem palić fajkę na podjeździe domu klubowego. Kilka minut wcześniej dostałem telefon, że jeden z naszych znowu wpakował się w problemy z policją. Od czterech lat, czyli od momentu, jak dostałem pełne klubowe barwy, działałem z jako prawnik Hellhoundersów.

Uniosłem w górę brew, patrząc na niego pytająco.

— Coś cię ugryzło w twoją?

— Spierdalaj.

Wzruszyłem ramieniem, wyrzucając peta na żwir i przydeptując go czubkiem buta.

— Wsadzą go, prawda? — zapytał po chwili, stając obok mnie z założonymi na torsie rękami. Czarny wąż oplatał jego przedramię, zawijając się tuż przed nadgarstkiem i pożerając swój ogon.

— Roostera?

— Nie, pieprzonego papieża — sarknął, na co znowu uniosłem brew. Sukinsyn zdecydowanie miał zły humor. Nie lubiłem wkurzonego JJ, psuł atmosferę. Czasem zachowywał się jak rozwydrzony dzieciak.

— Prawdopodobnie. Złapali go z niezarejestrowaną trzydziestką ósemką. Ma już trochę na sumieniu, tym razem go nie wypuszczą. Wsadzą go na minimum pół roku.

Jakoś nawet mi nie było go szkoda. Rooster był wiecznie pakującym się w kłopoty idiotą, który zdecydowanie za często wsadzał fiuta nie tam gdzie trzeba. Jeśli trochę posiedzi, wszyscy będziemy mieć święty spokój.

— Kurwa, teraz kiedy potrzebujemy każdego. — Spojrzał na mnie uważnie. — Nic nie wskórasz?

— Spróbuję go wyciągnąć za kaucją, ale jeśli trafimy na pieprzonego Hastingsa, to wątpię, że to się uda. Ostatnio jest na nas cięty. — Wzruszyłem ramionami. — Tak czy siak pójdzie siedzieć.

JJ skinął głową. Przyjrzałem mu się uważnie. Miał cienie pod ciemnobrązowymi oczami i najwyraźniej nie golił się od kilku dni. Mimowolnie zacząłem szukać podobieństwa między im a jego siostrą. Santana zdecydowanie miała subtelniejszy typ urody. Jej twarz była bledsza, ale oczy mieli takie same. Właściwie gdybym nie wiedział, że byli spokrewnieni, w życiu nie doszukałbym się podobieństwa. Kurwa, do zeszłego czwartku nawet nie wiedziałem, że miał siostrę.

— Coś cię gryzie — Stwierdziłem.

Prychnął głośno, wyciągając z kieszeni paczkę fajek. Patrzyłem bez słowa jak odpalił jedną i wypuścił w moją stronę kłąb szarego dymu.

— A my to co, pierdolone nastoletnie dziewczynki? Mam teraz zacząć ci się zwierzać, a ty kupisz mi paczkę lodów, zapleciesz warkocze i pozwolisz się wypłakać na twoim wielkim ramieniu?

— Uważasz, że mam wielkie ramiona? — Wyszczerzyłem się do niego, na co pokazał mi środkowy palec. — Ale serio o chuj chodzi? Pytam czysto z prawniczego powodu. Kiedy masz chujowy humor pakujesz się w jakieś bezsensowne bójki, a nie mam zamiaru wyciągać twojej dupy z paki. Mamy poważniejsze problemy.

Pokręcił zrezygnowany głową.

— Młoda sprawi nam problemy — rzucił.

Zmarszczyłem brwi, nie bardzo wiedząc o co mu chodziło. Dopiero po chwili domyśliłem się, że chodzi o jego siostrę. Seksowną siostrę, z długimi nogami i obłędnymi krwistoczerwonymi ustami. Nawet trochę żałowałem, że ślad jej szminki zniknął z mojej dłoni. Mimowolnie na nią spojrzałem.

JEGO UCIECZKA (Hellhounds MC, #1) 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz