Rozdział 37

4.1K 413 37
                                    

- Kochasz ją?

Szary dym uniósł się nad moją głową, kiedy wypuściłem go nosem i spojrzałem w górę schodów na JJ'a. Był przygotowany do drogi. Związał włosy w kucyk, a czarna bluza z kapturem zlewała się z jego kutą. Zszedł powoli i usiadł na ostatnim schodzie werandy, opierając się jednocześnie o barierkę.

Powoli zmierzchało, więc powietrze robiło się coraz głodniejsze. Ledwo zmuszałem się do tego, żeby siedzieć na tych pieprzonych schodach i czekać na resztę. Chciałem wsiąść na motocykl i po nią po prostu jechać. Big Jim chyba podzielał moje zdanie, bo siedział już na swojej maszynie, nerwowo stukając stopą w żwir. Tuż przed nim stała półciężarówka, na której załadowaliśmy karabiny. Nie mieliśmy zamiaru zrobić tego delikatnie.

- Co? - warknąłem, kiedy uświadomiłem sobie, że wpatrywał się we mnie uważnie. Jedynie te oczy upodabniały go do siostry.

- Moja siostra - wyjaśnił ze złością. - Kochasz ją czy pieprzysz jak tanią dziwkę? Chcę to wiedzieć, zanim pojedziemy do tych sukinsynów. Lubię jasne sytuacje.

Prychnąłem, zaciągając się mocniej. Wiedziałem, że prędzej czy później ta rozmowa musiała się odbyć. Nie sądziłem, żeby to było teraz istotne. To nie był interes JJ'a. Zresztą podejrzewałem, że jeśli zacznę analizować to co do niej czułem - oszaleję. A i bez tego byłem cholernie bliski szaleństwa.

- Nie powinienem - wymamrotałem, kręcąc głową jak obłąkaniec. Taka była prawda. Kochałem ją, a nie powinienem. Dla naszego wspólnego dobra. Była ode mnie o dziesięć lat młodsza, a ja niewiele miałem jej do zaoferowania.

JJ rzucił mi mordercze spojrzenie, po czym wyciągnął z kieszeni swoją paczkę fajek i odpalił jedną. Zaciągnął się mocno, przyglądając się jednocześnie prospektowi, który pilnował bramy. Na podjeździe zaczynało robić się zamieszanie.

- Dobra, kurwa mów - rzucił w końcu wypranym z emocji głosem. - Będę udawać, że nie mówisz o cipce mojej siostry.

Uniosłem w górę brew.

- Dawaj, zanim kurwa się rozmyślę - dorzucił.

Pokręciłem głową i strzepnąłem popiół na żwirowy podjazd. Przez chwilę obserwowałem go bezmyślnie, próbując zebrać myśli.

- Nie wiem. - Potarłem dłonią tył szyi. - To jest całkiem inne niż miałem z Celeste. - Skrzywiłem się, jakbym polizał kawałek cytryny. - To znaczy, kurwa, zaraz wyrośnie mi pieprzona wagina.

JJ roześmiał się głośno.

- Gadaj. Chce mieć pewność jak mocno muszę obić ci mordę.

Coś w jego głosie podpowiedziało mi, że nie żartował. Skrzywiłem się ostentacyjnie, zanim zaciągnąłem się fajką. Nie potrafiłem o tym myśleć. Nie teraz, kiedy była tak daleko. Kiedy nie wiedziałem co się z nią działo. Świadomość tego, że mogłem ją stracić - że być może już ją straciłem - sprawiała, że nie mogłem oddychać. Od momentu, kiedy ją porwali, miałem wrażenie, jakby moją klatkę piersiową przygniatał wielki głaz. Nie potrafiłem go zrzucić.

- Z Celeste to było jak... pieprzony powolny spacer. A Santa? - Pokręciłem głową do własnych myśli. - Pierdolona jazda bez trzymanki. Bez hamulca, bez możliwości wysiadki. Seks jest obłędny - dodałem, znowu się krzywiąc. - Kurwa, naprawdę obłędny. Nie potrafię z nią gadać. Wkurwia mnie jak skurwysyn i zawsze kończy się to tym, że wściekli zrywamy z siebie ciuchy. Jak Boga kocham ta laska doprowadza mnie do pieprzonego obłędu. Jest młoda, infantylna i nosi te cholerne okulary w kształcie serduszek. Kurwa, serduszek!

JJ patrzył na mnie bez wyrazu, najwyraźniej analizując moje słowa. Spojrzałem mu prosto w oczy, czując jak desperacja rozsadzała mnie od środka. Im dłużej o niej mówiłem, tym większą panikę i tęsknotę czułem.

JEGO UCIECZKA (Hellhounds MC, #1) 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz