Drzwi uderzyły z hukiem o ścianę.
Powinnam się chociaż wzdrygać, ale byłam do tego stopnia odrętwiała, że mogłam jedynie patrzeć jak Rush wszedł do środka. Włosy miał rozczochrane od wiatru, a koszulkę wymiętą i poplamioną czerwienią. Przez chwilę patrzył na mnie z pustym wyrazem twarzy, a potem odmalowało się na niej przerażenie. A może to mój własny strach odbijał się w jego oczach?
— Santana... — Głuchy dźwięk zawisł w powietrzu.
W dwóch krokach znalazł się przy mnie, przekraczając ciało Skinnera, tak aby nie wdepnąć w kałuże krwi. Nie wiedziałam jakim cudem mu się to udało, bo podłoga była nią przesiąknięta.
Przyłożyłam roztrzęsioną dłoń do ust, czując, że zbierało mi się na wymioty. Wpatrywałam się w twarz Rusha, jakby był moją kotwicą trzymającą mnie w miejscu. Jedynie jego niebieskie oczy powstrzymywały mnie przed popadnięciem w obłęd.
— Santana, dziecinko. — Uklęknął przy mnie, dotykając ostrożnie mojego ciała, jakby szukając ran. Bolała mnie jedynie głową od uderzenia o szafkę nocną. Brzucha nawet nie czułam. Byłam dziwnie odrętwiała. Wiedziałam, że nadal byłam w szoku, a adrenalina ciągle krążyła w moich żyłach. Wiedziałam to wszystko, jednak nie potrafiłam nic z tym zrobić.
— Nic ci nie jest? Skrzywdził cię? Kurwa mać, dziecinko mów do mnie. — Ujął moją twarz w dłonie, zmuszając mnie żebym na niego spojrzała. Jeszcze nigdy nie słyszałam w jego głosie takiej paniki. Musiało być naprawdę źle.
Głuchy szloch wyrwał się z mojego gardła i Rush przyciągnął mnie do siebie, pozwalając zmoczyć szarą koszulkę łzami. Znajomy zapach skóry i Rusha otoczył mnie bezpiecznym kokonem, wzmagając płacz. Zacisnęłam z całej siły palce na materiale jego koszulki. Bałam się, że jeśli rozluźniłabym je choć odrobine, uciekłyby ode mnie, a ja znowu zostałabym sama.
— Santana — powiedział po chwili, odsuwając mnie od siebie. Jego spojrzenie było uważne i analizujące. — Musisz mi powiedzieć co się stało. Słyszysz, dziecinko? Nie pomogę ci jeśli nie będę wiedział co się dzieje. Obiecuję, że wszystko będzie dobrze, ale musisz mi powiedzieć. Przysięgam, że wszystkim się zajmę, słyszysz?
Otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć, ale nie wydobył się ani jeden dźwięk. Co miałam powiedzieć? Jak miałam to zrobić? Żadne ze słów nie chciało przejść mi przez gardło. Wypowiedzenie tego, sprawiało, że miałam ochotę zanieść się panicznym płaczem i uciec stąd jak najdalej się dało. Co ja najlepszego zrobiłam?
— To ty? — zapytał cicho, wskazując lekko głową w stronę martwego ciała.
Zagryzłam z całej siły wargi i ledwo dostrzegalnie skinęłam głową, nie odrywając spojrzenia od jego niebieskich oczu. Jeślibym to zrobiła, musiałabym zmierzyć się z makabrycznym widokiem zabitego przeze mnie mężczyzny.
Zostawił mnie pod ścianą i ostrożnie podszedł do Skinnera. Ukucnął przy jego głowie i sprawdził puls. Potem westchnął cicho i nie patrząc na mnie wstał, wyciągając z kieszeni telefon.
— Houston... — odezwał się po chwili. — Mam robotę. Delikatna sprawa.
Ciągle patrzył na Skinnera.
— Motel Cedar przy Roadster Street 4321. Pokój 321.
Chwila ciszy.
— Jeden.
Rzucił mi zaniepokojone spojrzeniem.
— Nie. Weź go. I zapierdalaj jakby was samo piekło goniło.
Rozłączył się i podszedł do mnie powoli. Uklęknął przede mną, pozwalając mi ponownie znaleźć się w jego ramionach. Gładził delikatnie moje włosy, choć przecież na to nie zasługiwałam.
![](https://img.wattpad.com/cover/63187471-288-k34217.jpg)
CZYTASZ
JEGO UCIECZKA (Hellhounds MC, #1) 18+
RomanceKSIĄŻKA TYLKO DLA OSÓB DOROSŁYCH! Santana Mason jest motocyklową księżniczką. Jako córka Big Jima prezydenta Hellhoundersów nie miała łatwego życia. Przez brutalność ojca została zmuszona, żeby opuścić Teksas. Teraz wraca po prawie czterech latach...