Rozdział 34

3.9K 374 10
                                    

RUSH

Podjazd był zakrwawiony, a Bull klęczał nad ciałem swojego brata, zwieszając przy tym głowę. Zimne, nieprzyjemne uczucie osiadło w mojej klatce piersiowej i rozejrzałem się dookoła, szukając wśród twarzy braci, Santany.

- Gdzie ona jest? - warknął Big Jim, werbalizując moje myśli. Dreszcz przebiegł mi po plecach, zmieniając się w pierwsze ukąszenie paniki.

Musiała tu być. Ta krew nie oznaczała, że coś jej się stało - próbowałem przekonać samego siebie. Miałem wrażenie, że wielka dłoń złapała mnie za gardło pozbawiając powietrza, kiedy dostrzegłem na podjeździe jeszcze jedno ciało. Podszedłem bliżej, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że mężczyzna wyglądał znajomo. Blond włosy sklejone miał zakrzepła krwią. Leżał na brzuchu z głową odwróconą w bok. Obok niej zebrała się spora kałuża krwi. Wsiąkła w żwir.

Znałem tego tlenionego gnojak. Powaga sytuacji uderzyła we mnie z całą mocą. Oddech mi przyśpieszył, a serce podeszło do gardła, powodując uporczywe mdłości. Czułem się zupełnie tak, jak wtedy, gdy zobaczyłem Celeste na tym pieprzonym, mokrym asfalcie w środku nocy.

- Gdzie ona jest? - powtórzyłem pytanie Big Jima, patrząc po twarzach obecnych na podjeździe braci. - Gdzie ona do kurwy nędzy jest?! - Gardło rozbolało mnie od krzyku, ale nikt mi nie odpowiedział.

W tej samej chwili drzwi otworzyły się, a na zewnątrz wybiegła Tessa. Jej brązowe włosy powiewały na wietrze, kiedy rzuciła się w ramiona JJ'a. Ten złapał ją, robiąc krok w tył, gdy dobiła do niego z impetem.

- Odpowie nam ktoś do cholery jasne?! - wrzasnął Big Jim. - Dlaczego na naszym pierdolonym podjeździe są dwa trupy?! I gdzie do kurwy nędzy jest moja córka?!

Tessa odsunęła się nieco od JJ i pociągnęła nosem, zanim się odezwała:

- Ona tylko chciała z nim porozmawiać - powiedziała cicho, sprawiając, że wszyscy na nią spojrzeli. - Cameron zadzwonił do niej. Powiedziała mu, że nie może, ale on się uparł, że tu przyjedzie. Mieli tylko porozmawiać - jęknęła żałośnie, po czym schowała twarz w koszulce JJ. Ten automatycznie zaczął gładzić jej włosy. Z jego oczu biło takie samo przerażenie, jakie czułem.

Serce podeszło mi do gardła i byłem pewien, że jedynie chwila dzieliła mnie od spektakularnego zrzygania się. Nie mogłem jej stracić. Kurwa, przecież nawet nie zdążyłem jej powiedzieć, co tak naprawdę czułem. Nie zdążyłem zrobić tak wielu rzeczy. To nie mogła być powtórka z rozrywki.

- Gdzie ona do kurwy nędzy jest? - zapytałem kolejny raz, zaciskając dłonie w pięści. Czułem, że panika chciała przejąć nade mną kontrolę. Jeszcze nigdy w życiu nie czułem takiego strachu. Miałem wrażenie, jakby ktoś wykroił mi kawałek serca i dźgał je teraz z rozmysłem ostrym nożem.

- Sprawdziliśmy na kamerach - zaczął Foghorn. - Butcher przeszukał tego kolesia - Wskazał głową w stronę ciała Camerona. - Wpuścił go do środka, prawdopodobnie za namową Santany. Chłopaki pilnowali tyłów, Butcher miał się zająć bramą. Nikt nic nie podejrzewał.

- Przecież wydałem jasne rozkazy! - krzyknął Big Jim, łapiąc się za głowę. - Mamy pieprzone zamknięcie! Nie wpuszczamy nikogo! Do kurwy nędzy, mamy wojnę z pierdolonymi Wild Griffins!

Nogi się pode mną ugięły i musiałem ukucnąć. Zacisnąłem dłonie na włosach, próbując uparcie pozbierać myśli. Musieliśmy ją znaleźć. Kurwa, dlaczego jeszcze jej nie szukaliśmy? Dlaczego nikt za nią nie pojechał? Jakim cudem to wszystko się stało?

- Co było dalej? - zapytałem, obserwując tę przeklętą kałużę krwi wokół głowy Camerona. Sukinsyn odpowiadał mi martwym spojrzeniem. Kurwa, dzieciak nie zasłużył na kulkę w łeb. Może i chciał mojej kobiety, ale nie zasłużył na to wszystko. Był młody, miał przed sobą całe życie.

JEGO UCIECZKA (Hellhounds MC, #1) 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz