Wściekłość mieszała się we mnie z jakąś dziwną paniką, której źródła nie byłem do końca pewien. Adrenalina buzowała w moich żyłach, napędzając mnie do działania i sprawiając, że zdecydowanie przekraczałem dozwoloną prędkość.
W głowie rozegrały mi się już wszystkie czarne scenariusze, kiedy wróciłem do mieszkania i dostrzegłem, że zarówno ubrania Santany jak i ona sama zniknęły. Cholerna, uparta blondynka. Miałem wrażenie, ze jej mózg działał na odwrót. Kiedy mówiło jej się zostań – uciekała. Kiedy mówiło się uciekaj – nie ruszała się z miejsca.
Zdjęcia z blatu biurka Big Jima pojawiały się raz za razem przed moimi oczami, kiedy jechałem dwupasmówką w stronę domu Tammy. Potęgowały uczucie niepokoju. Łaskotało tył mojej głowy, zupełnie jakbym czuł na sobie czyjeś uważne spojrzenie. Nienawidziłem tego uczucia. Nie chciałem oglądać się przez ramię i za cholerę nie chciałem się martwić o żadną wkurzającą blondynkę.
Zatrzymałem motocykl pod domem Tammy i od razu mnie zmroziło. Zabudowania były tutaj gęste. Dom stał przy domu, więc ciężko było o prywatność. Kilku sąsiadów wyszło na swoje werandy i zerkali z lękiem i zaciekawieniem w stronę bladoniebieskiego domku z łuszczącą się farbą.
Zapewne miało to związek z tym, że Santana stała na werandzie a w ręku trzymała pistolet. Na podjeździe tuż przy motocyklu, obok którego zaparkowałem stał Key, patrząc na nią z żądzą mordu w oczach.
Boże albo była zwykłą idiotką albo chciała umrzeć. Pokręciłem głową, ale rozbawienie szybko ze mnie uciekło, kiedy dostrzegłem wściekłe spojrzenie Keya. Zaciskał w pięści dłonie, a że był chorym sukinsynem, nie miałem wątpliwości, że fakt, iż Santana Mason była kobietą i córką jego prezydenta nie uchroni jej przed jego furią. Z tym facetem coś ostro było nie tak. Podejrzewałem, że każdy w klubie mierzył się z jakimś gównem, ale w Key'u było tyle syfu, że ledwo sobie z tym radził. Był nieobliczalny, a to czyniło go niebezpiecznym.
— Key — syknąłem wściekle, robiąc w jego stronę ostrożny krok.
— Spierdalaj, to nie twoja sprawa — odwarknął, nie odrywając spojrzenia od Santany.
Cóż, to zdecydowanie była moja sprawa, bo w ostatnim czasie zerżnąłem ją na kuchennym blacie Big Jima i miałem cholerną ochotę to powtórzyć. Zwłaszcza po tym, jak wczorajszego wieczora skakała po mnie półnaga.
Cholera, wyglądała jak anioł zemsty i rozczochranymi blond włosami, furią w zimnych brązowych oczach i spluwą wycelowaną prosto w Keya. Jeśli przez myśl mi przeszło, że nie umiała posługiwać się bronią, to w tej chwili właśnie wszystkie wątpliwości wyparowały. Stała pewnie na nogach, w lekkim rozkroku, a dłonie zaciśnięte na pistolecie nie zadrżały nawet o milimetr. Zdecydowanie wiedziała, jak sobie radzić ze spluwą. I cholera dotarło do mnie, że nie musiałem się o nią martwić. Doskonale panowała nad sytuacją. Była pieprzoną oazą spokoju i to ona rozdawała tutaj karty. Uśmiech wykrzywił moje wargi, a jakaś dziwna duma rozkwitła w sercu. Niedobrze, nie powinienem tego czuć.
— Stój w miejscu Rush albo odstrzelę mu pierdolonego kutasa — powiedziała zaskakująco spokojnym tonem, a ja z podziwem uniosłem brew. Cholera, to było nawet seksowne. W tych króciutkich szortach, brązowych kowbojkach i białej bluzeczce na ramiączkach wyglądała jak mokry sen każdego faceta.
— Możesz odłożyć broń, dziecinko? — zapytałem, unosząc ręce w górę i przechylając głowę. — Żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać?
— Stój w miejscu, do cholery, Rush. Jestem kurewsko spokojna — warknęła, po czym wróciła spojrzeniem do Key'a. — A ty wypierdalaj.
![](https://img.wattpad.com/cover/63187471-288-k34217.jpg)
CZYTASZ
JEGO UCIECZKA (Hellhounds MC, #1) 18+
RomanceKSIĄŻKA TYLKO DLA OSÓB DOROSŁYCH! Santana Mason jest motocyklową księżniczką. Jako córka Big Jima prezydenta Hellhoundersów nie miała łatwego życia. Przez brutalność ojca została zmuszona, żeby opuścić Teksas. Teraz wraca po prawie czterech latach...