Rozdział 4

8.3K 552 8
                                    

SANTANA

Dom klubowy znajdował się na obrzeżach miasta i właściwie przypominał bardziej magazyn niż mieszkalny budynek. Była to prosta konstrukcja, zwykle głośna i pełna ludzi. I przede wszystkim znajoma.

Na podjeździe stało kilkanaście motocykli, a mężczyźni w skórzanych kutach kręcili się wszędzie, klnąc głośno i co chwila wybuchając śmiechem. Wewnątrz domu dudniła głośna muzyka, co wcale mnie nie zaskoczyło. Była sobota, więc impreza zapewne zaczęła się piątkowym popołudniem i jeszcze nie skończyła.

To nie tak, że tak kiedyś wyglądało moje życie.

Byłam w zasadzie jeszcze dzieckiem i chociaż często zdarzało mi się przesiadywać w domu klubowym, nigdy wtedy nie odbywały się imprezy. Oczywiście były przekleństwa i inne głupoty niezbyt dozwolone dla dzieci, ale pamiętałam też rosłych, złych motocyklistów którzy próbowali moich niejadalnych ciasteczek, zapewniając że są przepyszne, grali ze mną w karty na kostki czekolady i stawali się całkowitymi pantoflarzami, przestraszonymi małymi brązowymi oczami.

— Gotowa? — zapytała Tammy, zatrzaskując drzwi samochodu. Stałam obok niej, obserwując otoczenie. Kilka głów już odwróciło się w naszą stronę. Mężczyźni posłali Tammy uśmiechy, kilku z nich skinęło jej głową, po czym ich spojrzenia spoczywały na mnie. Z pytaniem. W oczach niektórych z nich lśnił błysk rozpoznania.

Tak to ja.

Santana Mason.

Mała dziewczynka prezydenta motocyklowego klubu.

— Santana, dzieciaku! — wykrzyknął ktoś i stanęłyśmy z Tammy. Rozejrzałam się, a moje usta od razu wykrzywiły się w gigantycznym uśmiechu.

Bull, wielki napakowany motocyklista z całkiem już posiwiałą brodą ruszył w naszą stronę. Zaraz potem znalazłam się w jego mocnych ramionach. Okręcił mnie dookoła, jakbym ważyła tyle co nic.

— Dobrze cię widzieć, Bull — powiedziałam, kiedy odstawił mnie z powrotem na ziemię.

— Ale wyrosłaś, księżniczko! Kiedy ostatni raz cię widziałem... — Zamilkł, drapiąc się po brodzie.

Kiedy ostatni raz mnie widział, Houston, ściągał mnie siłą z kutasa Connora. Tego żadne z nas nie chciało pamiętać. A tym bardziej wspominać o tym na głos. Niektóre rzeczy powinny zostać niewypowiedziane.

— Tak, minęło trochę czasu. — Posłałam mu uśmiech.

— Wybacz, Bull, ale muszę ją wprowadzić w kilka spraw. Pogadacie później, pa!

Ciepła dłoń Tammy chwyciła moją i ruszyłyśmy w stronę wejścia. Nie pasowałam do tego otoczenia. Kontrast od razu rzucał się w oczy. Nie miałam obcisłej bluzeczki, ostrego makijażu. Nie wyglądałam jak ktoś kto przyszedł do tego miejsca z własnej woli. Wyglądałam jak grzeczna dziewczynka. Tatuś byłby dumny. Miałam ochotę prychnąć.

— Widzę, że znalazłaś sobie seksowną dziewczynę. — Jeden z motocyklistów zastawił nad drogę. — Jak ma na imię nowa suczka?

Tammy spiorunowała go wzrokiem i syknęła, zanim zdążyłam się odgryźć.

— Ochłoń, Sunny. To Santana Mason.

Uśmieszek od razu zniknął z jego twarzy i spojrzał na mnie z przestrachem. Przejechał pokrytą tatuażami dłonią po włosach w kolorze brązu i wypuścił głośno powietrze, w akompaniamencie śmiechów, stojących najbliżej mężczyzn. Doskonale czułam na sobie ich spojrzenia. Poczułam się tak, jakby stała przed nimi naga. Nie rozpoznałam nikogo znajomego.

JEGO UCIECZKA (Hellhounds MC, #1) 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz