Rozdział 7

8.2K 504 26
                                    

Tammy wybuchła głośnym, histerycznym śmiechem, kiedy wsiadłyśmy do taksówki, zapakowanej moimi bagażami. Postanowiłam zachować się jak typowa, rozwydrzona księżniczka i skoro ojciec, kazał mi się z powrotem do niego wprowadzić, nie pozwoliłam sobie w tym pomóc. Uparłam się, że zajmę się tym sama. Jasne, że nie było w tym żadnego sensu ani logiki, ale pozwalało mi się łudzić, że miałam jeszcze trochę kontroli nad własnym życiem.

Po ostatniej rozmowie z ojcem, nasza relacja nieco się polepszyła, ale nadal stąpaliśmy po niepewnym gruncie. On był zbyt ostrożny, a ja nie miałam pojęcia jak go traktować. Nie chciałam być wkurzoną, rozwydrzoną szesnastolatką, ale nie potrafiłam pozbyć się jakiejś dziwnej urazy, schowanej na dnie serca.

Tammy śmiała się tak bardzo, że z jej zielonych oczu pociekły łzy, a zdezorientowany taksówkarz, obrócił się przez ramię, posyłając nam zaniepokojone spojrzenie.

— Nie powinnam ci nic mówić — fuknęłam, krzyżując ramiona na piersi. Taksówka ruszyła powoli, kiedy podałam adres. Za nami rozległ się ryk motocyklowych silników i przewróciłam oczami. Jasne, że jechałyśmy z obstawą. Jakżeby inaczej. Podejrzewałam, że teraz tak to będzie wyglądać. Stałam się cholernym więźniem.

— Oj przepraszam — Trzymała się za brzuch. — Ale to kurewsko zabawne. Boże, to takie do ciebie podobne. Chcesz zaszaleć chociaż raz w życiu i pieprzysz się z jakimś bikerem na totalnym pustkowiu i jesteś tak pijana, że nawet nie patrzysz na jego barwy, a potem... — Znowu wybuchła śmiechem. Czułam na sobie spojrzenie taksówkarza i z trudem powstrzymałam się, żeby nie pokazać mu środkowego palca. —... on się okazuje jednym z chłopców twojego ojca! — Kończy, ocierając łzy.

— Spieprzaj, Tammy — rzuciłam, zaczynają czuć, że mnie wkurza. — To w ogóle nie jest śmieszne.

— Trochę jest. — Wzruszyła ramieniem. — Przynajmniej dla mnie. Jeśli twój ojciec się dowie zamknie cię w klasztorze, a jemu odrąbie jaja tępą siekierką i nakarmi nimi psy.

Rzuciłam jej pochmurne spojrzenie. Było w tym zbyt dużo prawdy.

— Powiedz mi, błagam, który to? — Złożyła ręce jak do modlitwy. — Przysięgam, muszę wiedzieć. Jeśli mi nie powiesz, zeżre mnie to od środka i eksploduję!

— Nic ci nie powiem, Tam. Już za dużo powiedziałam. A ty masz niewyparzoną gębę i zanim się obejrzę wszyscy będą wiedzieć.

— Ejże kurwa, wypraszam sobie! — Uderzyła mnie w ramię. — Jestem twoją najlepszą przyjaciółką i nawet po dwóch flaszkach wódki bym się nie wygadała! Nawet gdyby sam Houston mi groził!

Westchnęła ciężko.

— Każdy by się wygadał przed Houstonem — rzuciłam. — Ja bym mu wyśpiewała dosłownie wszystko, gdyby tylko popatrzył na mnie tym swoim martwym wzrokiem.

Udałam, że się w wzdrygam, a Tammy machnęła na mnie ręką.

— Czy to Rope? — zapytała. — O kurwa nie mów, że to Billy Kid?! — Znowu się roześmiała. Miała z tego zdecydowanie za duży ubaw. — Santa, zlituj się nade mną! Wiem, Rabbit! Niektórych pewnie kręcą te jego zęby!

— Zęby? — Uniosłam w górę brwi. — A mój brat całe życie mi wmawiał, że dostał tę ksywkę, bo pieprzy wszystko jak królik.

Tammy znowu wybuchła głośnym śmiechem. Taksówkarz naprawdę musiał uważać, że było z nami coś ostro nie tak.

— Dobra, a teraz na poważnie, Santa. Który to?

Westchnęłam, dając za wygraną. Wiedziałam, ze będzie mnie maglować dopóki nie pęknę.

JEGO UCIECZKA (Hellhounds MC, #1) 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz