"'Cause I can be the one you love from time to time"

86 13 5
                                    

Harry podwiózł mnie bezpośrednio do Katherine. Kath mieszkała kwadrans od Harry'ego. Wjechaliśmy na podjazd. Dom był duży. Pomalowany na kremowo z typowo amerykańskimi oknami. Jej rodzice przeprowadzili się tutaj, kiedy Katherine miała 8 lat. Trzy lata potem urodziła się jej młodsza siostra Alice. Cała czwórka zajmuje ten ogromny budynek. Pokój dziewczyny znajduje się od strony ulicy. Widziałam ją w oknie, kiedy Harry podjechał autem. Chwyciłam za swoją torebkę i odpięłam pas.

- Dziękuję za podwózkę. Gdybym miała iść na pieszo nie doszłabym tutaj na czas.- Harry uśmiechnął się, pokazując szereg śnieżnobiałych zębów.

- Nie ma sprawy.- Popatrzył się na mnie swoimi szmaragdowymi oczami i przegryzł wargę.- Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć, aniołku.- Myślałam, że rozpłynę się w tamtej chwili. Jednak nie dałam tego po sobie poznać.

- Co teraz będziesz robić?- Przeczesał swoje włosy ręką, odsłaniając tatuaże.

- Jadę do firmy. Zacznę ten projekt. Chociaż zapis początkowy w programie.

- Jeżeli chcesz to pojadę z Tobą.- Powiedziałam poważnie. Harry pokręcił głową.

- Ty musisz się uczyć. Nie ma takiej potrzeby, żebyś jechała. Poradzę sobie.- Powiedział, puszczając mi oczko. Uśmiechnęłam się słabo i wysiadłam z auta. Harry czekał, aż wejdę do środka. Na progu zastałam nie drzwi, ale Kath. Po chwili znalazłam się w jej ramionach. Tak, to był mocny uścisk.

- Chloe! Jak dobrze Cię widzieć, słońce.- Uśmiechnęłam się i pogładziłam ją po plecach.

- Też cieszę się, że Cię widzę.

Po lekkim podduszaniu zaprosiła mnie do środka. Jak zwykle, swoją parkę powiesiłam na wieszaku, a buty zostały na dywaniku. Nie zastałam jej rodziców, jedynie Alice. Oglądała jakiś program w salonie. Przywitałam się z nią, po czym poszłyśmy na górę.

Usiadłam na moim ulubionym fotelu, a Kath położyła się na łóżku z pełną miską chipsów.
Zaczęłam od obdarowania jej prezentami. Była zaskoczona. Nie wiem czemu.

- Chloe, wiesz, że nie musiałaś...

- Kath, obie bardzo dobrze wiemy, że nie wybaczyłabyś mi tego, jakbym Ci ich nie kupiła.

- No dobra.- Zaczęłyśmy się z tego śmiać.

- Co działo się pod moją nieobecność?

- Nie mieliśmy informatyki. No i pan Martinez nie miał się kogo uczepić. Strasznie go nosiło. Specjalnie szukał zaczepki.- Odgarnęła włosy z ramienia.- Na szczęście ani razu mu nie podpadłam.- Uśmiechnęłam się.- A co u Ciebie?
Uniosłam wzrok i zrobiłam zdziwioną minę. Co mam jej powiedzieć? Z jednej strony to moja przyjaciółka i powinna wiedzieć o mojej relacji z Harry'm. Z drugiej strony jednak nie chciałabym, żeby zaczęła bawić się w swatkę po tym, co mam zamiar jej przekazać. Odchrząknęłam i połknęłam ślinę.

- Więc...hmm...no, fajnie było w Madrycie. Wiesz, ile ciekawych miejsc zwiedziłam? Chyba znam już każdy zakątek tego pięknego miasta.- Dziewczyna spojrzała na mnie, zdziwiona moimi słowami. Zaśmiała się po dłuższej chwili. Moje udawanie, że niby nic się ciekawego nie stało uważam za porażkę.

- Głupku, chyba nie myślisz, że Tobie w to uwierzę.- Skrzyżowała ręce na piersi i wyprostowała się. Ponownie przełknęłam ślinę.- Całowałaś się.
Otworzyłam oczy szeroko. Cała szczęka mi opadła, na szczęście nie w dosłownym tego słowa znaczeniu.

- O czym ty do mnie mówisz?- Zaśmiałam się pod nosem. Jednak dziewczyna niefortunnie zauważyła mój śmiech i zmierzyła mnie wzrokiem.

- Chloe! Dlaczego nic nie mówisz?- Zeszłam z fotela i usiadłam obok niej na łóżku, zabierając miskę.

- No bo nie wiem co o tym myśleć.

- Powiedz mi o co chodzi. Postaram się jakoś pomóc.- Popatrzyłam na nią, a ona lekko się uśmiechnęła, stwarzając mi powody do zwierzeń. Kiwnęłam głową, wkładając chipsa do buzi.

- Okey, więc podczas pobytu Harry zabrał mnie na Moncloa, gdzie zatańczyliśmy flamenco.- Kath zrobiła wielkie oczy. Poniekąd było mi bardzo miło wspominać te piękne chwile. Kontynuowałam dalej.

- Wszystko było ładnie i pięknie, nawet mnie wtedy pocałował.- Myślałam, że dziewczyna zaraz oszaleje. Nie zważając zbytnio na jej reakcje, opowiadałam dalej.

- Niestety w trakcie lotu powrotnego zabrał mnie na rozmowę w cztery oczy. Zapytał mnie, jak ja to sobie wyobrażam. Myślałam, że czuje do mnie to samo, co ja do niego. Myliłam się. Nagle wydawało mi się, że zapomniał o tym wszystkim. Obiecywaliśmy sobie, że nie będziemy psuć naszej relacji i będzie lepiej, jeżeli zostanie tak, jak jest.

- No a co było potem?- Chwyciłam za kolejny kawałek i ugryzłam go. Chrupnięcie rozległo się po całym pokoju.

- Pocałowałam go ostatni raz i wróciliśmy na miejsce.- Katherine patrzyła się na mnie przez cały czas.

- Okej. Harry próbuje wydawać się niedostępny, ale przy Tobie nie potrafi się zachować.- Odchyliłam głowę ze zdziwienia.

- Tak to wygląda?- Zapytałam, a ona kiwnęła głową. Zjadłam kolejnego chipsa.

- Ty jednak próbujesz być niezależna i boisz się nowej więzi z chłopakiem.- Katherine była dobra w te klocki.

- Może masz rację. Co sugerujesz?

- Uwiedź go. Musisz wyczuć jego słaby punkt. Wtedy będziesz mieć nad nim kontrolę. Nie bój się mieć kogoś, w kim znajdziesz wsparcie. Każdemu człowiekowi przydaje się taka osoba.- Szybko dotarło do mnie, że Katherine miała rację. Przytuliłam ją.

- Wiesz, że mam najwspanialszą przyjaciółkę pod słońcem?- Odwzajemniła uścisk i uśmiechnęła się od ucha do ucha.

- Wiem.- Nigdy nie ukrywała swojej skromności.

Po tej rozmowie skończyłyśmy jeść przekąskę, bo, jak wiadomo, jedzenia nie wolno marnować. Katherine pokazała mi wszystkie zrealizowane tematy, na których mnie nie było. Okazało się, że przyszły tydzień będziemy mieć cały zawalony sprawdzianami. Najdłużej siedziałyśmy nad historią. Około godziny czwartej oznajmiłam, że muszę wracać do domu. Obiecałam jej, że zobaczymy się jeszcze jutro, zanim wyjadę. Stwierdziłam, że przyda mi się krótki spacer. Po drodze dostałam sms-a. Nigdy nie spodziewałabym się, że dostanę go od tej osoby. Napisał do mnie Chris. Kiedyś chodziliśmy razem do podstawówki. Nasz kontakt urwał się, kiedy przeprowadził się kilka przecznic stąd i zmienił szkołę. Można powiedzieć, że bardzo go lubiłam. Łączyła nas podwórkowa przyjaźń. 

Chris Diaz: Hej, Chloe. Pamiętasz mnie jeszcze?

Chloe Beavers: Chris? No pewnie, że tak:)

Chris Diaz: Miałabyś czas się spotkać? Nie rozmawialiśmy chyba ze sto lat. 

Chloe Beavers: Myślę, że tak. Ale dopiero w przyszłym tygodniu. 

Chris Diaz: No to jesteśmy umówieni na kawę. Może sobota?

Chloe Beavers: Dam Ci jeszcze znać, dobra?

Chris Diaz: Jasne. Do zobaczenia!:)



*****************************************************************************************************

Hejcia!

Na samym początku bardzo, ale to bardzo chciałam was przeprosić, że musieliście tak długo czekać na ten rozdział. Macie moją obietnicę, że to był ostatni raz. Druga sprawa tyczy się waszej obecności na tym opowiadaniu. Chciałam wam bardzo podziękować za ponad 800 wyświetleń i 180 gwiazdek, jak 38 komentarzy. W ostatnich dniach bardzo mnie zmotywowaliście. Dziękuję jeszcze raz <3 

Co do rozdziału to wprowadziłam nową postać. Mam nadzieję, że nie zrazicie się do niej na samym początku. Będzie mi bardzo miło, jeśli chapter wam się spodoba. Bardzo doceniam każdy gest z waszej strony. Jesteście niesamowici. 

Do następnego! Xx

SPACES H.S.[zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz