Tym razem obudził mnie nie budzik, tylko Jeremy. Ucieszyłam się na jego widok. W końcu miałam partnera do sprzątania. Poszłam do łazienki i przebrałam się w rzeczy po domu. Zrobiłam śniadanie sobie i bratu i usiedliśmy przy stole. Była ładna pogoda. Przez otwarte drzwi balkonowe słyszałam śpiew ptaków.
- Słyszałem, że dostałaś pracę. Jak wrażenia?
- Jest ok. Na razie.
- Dobrze. Dowiedziałem się, że pracujesz z Harry'm.- Popatrzyłam się na niego.
- Znasz go?
- No raczej. Pomagał mi przy przeprowadzce do akademika. Mieszkam z nim. To znaczy...mieszkałem.
- Ciekawe. Co o nim sądzisz?
- Jest bardzo koleżeński i asertywny. Otwarcie mówi o tym, co mu przeszkadza, ale potrafi być kompromisowy i wyrozumiały. No i zna się na oprogramowaniach.
Nie jest kujonem, ale potrafi przesiedzieć godziny przed komputerem. Jedyną odskocznią od wirtualności jest fotografia. Pomimo, że jest amatorem, aparatem działa cuda.
- Tak wiem, ostatnio mnie uczył. - Jeremy spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Co?
- Wiesz jak trudno mu nawiązać normalny kontakt z dziewczynami? Chyba Cię polubił.- Nie wiedziałam, o co mu chodziło.
- Mam nadzieję. Nie mam zamiaru współpracować z wrogiem.- Jeremy zaśmiał się.
Po śniadaniu poszłam do siebie. Posprzątałam pokój. Pozostało mi tylko ogarnąć kuchnię i mogłam pakować do Madrytu. O dwunastej czterdzieści sześć dostałam wiadomość od Harry'ego.stylsxx: No hej mała;) Co tam porabiasz?
cbeavrsx: Sprzątam jak co sobotę.
stylsxx: Zazdroszczę tym, którzy mieszkają z Tobą.:""")
cbeavrsx: Haha, nawet tym, którym odkładam rzeczy w nieodpowiednie miejsca tak?
stylsxx: Nawet.
Wow.
cbeavrsx: Dużo myślałam nad tym, o czym ostatnio rozmawialiśmy. Spotkajmy się. Masz czas dzisiaj?
Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, co robię. Zaskoczyłam samą siebie. Nie wiem, co się ze mną wtedy stało, ale zaprzeczałam sobie i łamałam swoją zasadę. Wiadomość została wysłana.
stylsxx: Żartujesz czy mówisz serio? Przecież mówiłaś, że nie umawiasz się z ludźmi z internetu.
cbeavrsx: Ale Tobie akurat mogę zaufać. Sam tak powiedziałeś, mam rację?
Odpowiedź nadeszła natychmiast.
stylsxx: Ok, w takim razie gdzie chcesz się spotkać?
cbeavrsx: Może w parku, co ty na to? Koło firmy Apple.
stylsxx: W porządku. Może o trzeciej?
Dłonie zaczęły mi się same trząść. Nabrałam powietrza do ust i odpowiedziałam.
cbeavrsx: Ok. W takim razie do zobaczenia Xx
Nadal nie mogłam uwierzyć, że to rzeczywiście zrobiłam. Ale nie o to miałam obawy. Wiedziałam, że to Harry. Bałam się raczej, co mam mu powiedzieć. Zadzwoniłam do Katherine powiedzieć jej o wszystkim.
- Bardzo dobra decyzja. Jestem z Ciebie dumna słońce.
- Nie kłam.- Zaśmiałam się. Usłyszałam jej rechot po drugiej stronie.- Dziękuję, że chociaż ty wspierasz mnie w tym wszystkim.
- Mam wpaść?
- O tak! Jak ty mnie dobrze znasz.
- Przygotujemy Cię jak trzeba.
- W to nie wątpię. O której będziesz? Jeremy jest w domu.
- Postaram się być jak najszybciej. Za pół godziny?
- Przygotuję wszystko. Do zobaczenia.Katherine pojawiła się bardzo szybko. Obowiązkowo musiała ujrzeć swojego "przyszłego męża". Wytłumaczyłam Jeremy'emu całą sytuację. Kath wybrała mi ubrania. Postawiła na wąskie jeansy i czarną tunikę z dużym dekoltem. Do tego ubrałam kilkucentrymetrowe szpilki na platformie. Zrobiłam sobie kreski i nałożyłam małą ilość różu na policzki. Kath dobrała mi do tego ciemnobrązową, pastelową szminkę. Zakręciła końcówki włosów i byłam gotowa. Do parku miałam kilka minut drogi. Wyszłam z domu o wpół do trzeciej. Przy wyjściu na drodze napotkałam wracającą do domu Leirę z treningu piłki nożnej. To jej hobby. Była zaskoczona moim wyglądem.
- Chyba widzę Cię taką po raz pierwszy.
-Tak? Trzeba jeszcze pozmywać podłogi. Pomożesz bratu.- Leira spuściła ręce wzdłuż swojego ciała, po czym wzdechnęła.
- Chloe, tylko nie to.
- Pogadaj z bratem. Muszę iść.
Pożegnałam się z Kath przy skrzyżowaniu obok parku. Nerwy zawładnęły mną. Ujrzałam Harry'ego obok czarnej ławki. Nagle on odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnął się. Pomachałam mu. Podeszłam bliżej. Bałam się cokolwiek powiedzieć.
- O, hej Chloe.
Wtedy nastąpił najtrudniejszy moment w moim życiu. Było za późno na wycofanie. Podjęłam się zadania i mam zamiar je teraz wykonać.
- Cześć, H.
Spojrzałam mu prosto w oczy. Nic nie mówił. Patrzyliśmy tak na siebie w ciszy. Cały świat wokół nas zniknął. Byłam tylko ja i on. Domyślił się. Po chwili odpowiedział.
- Hej, C.
Chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy iść. Nie wiedziałam dokąd idziemy i jakie miał wobec mnie teraz zamiary. W końcu po paru minutach drogi zatrzymaliśmy się przed słynnym barem, z którego przed nim uciekłam. Usiedliśmy przy oknie. Podszedł do kasy i złożył zamówienie. Wrócił z tacą. Na niej znajdowały się dwie kawy mleczne Macchiato i crouissanty. Podał mi filiżankę z napojem. Patrzyłam na niego i śledziłam każdy jego ruch. W końcu popatrzył się na mnie i uśmiechnął się, pokazując dołeczki. Damn it.
- Więc, C. Spotkaliśmy się w końcu.- Nie dowierzałam własnym oczom. Upiłam łyk kawy.
- Uhm, tak. I co teraz?
- Domyśliłem się wczoraj, że to ty. Jeszcze ta nazwa...
- Ja już wcześniej podejrzewałam, że to ty, kiedy napisałeś do mnie, że jesteś w Edmonton i twoje plany się zmieniły. I dodałeś zdjęcia. To było dzień po tym, jak się poznaliśmy. Na żywo.
Harry nie był zdziwiony. Raczej lekko zaskoczony.
- Jesteś bardzo bystra. Że ja na to nie wpadłem.- Zaśmiał się.
- Fakt, nie byłam pomysłowa przy nazwie. To tylk ułatwiło Ci całą sprawę.
- Przepraszam.
Zdziwiłam się. Bardzo. Za co on mnie przeprasza?
-Przepraszam za wszystko. Za to na Tumblr i za wczoraj. W realu brzmi to chyba lepiej. Co sądzisz?- Zaśmiałam się. Harry też uśmiechnął się.
- O wiele lepiej. Też chcę Cię przeprosić. Mogłam po prostu powiedzieć jak mam na imię. Myślałam, że tak będzie lepiej. Wiesz, kiedy zaufasz nie mi, tylko tej drugiej. Bardziej pewnej siebie osobie.- Harry popatrzył mi się w oczy.
- Dla mnie jesteś tą samą osobą.
Uśmiechnęłam się. Poczułam, jak moje policzki robią się gorące.
- Co teraz?- Zapytałam się go.
- Jak sądzisz?
- Nie wiem.
- Myślę, że teraz obydwoje możemy sobie zaufać.
Pożegnałam się z nim i wracając do domu byłam cała w skowronkach. Kiedy znalazłam się u siebie w pokoju od razu zadzwoniłam do Katherine. Powiedziałam jej wszystko. Wiedziała o każdym szczególe. Przy obiedzie rozmawiałam z rodzicami o wyjeździe.
- Chloe, pamiętaj, żeby trzymać się blisko pana Hutchersona.- Mama bardzo przejmowała się wyjazdem, tak samo jak ja.
- Zapewniam Cię, że nie ruszę się ani na krok bez niego.- Uśmiechnęłam się.
- Musicie obserwować zachowania użytkowników naszych telefonów. Nie zapominajcie o tym.- Mój tato oczywiście widział we mnie tylko interes. W międzyczasie dostałam wiadomość od stylsxx.stylsxx: Do zobaczenia w środę.
cbeavrsx: Can't wait!
Hejka naklejka!
Najpierw podziękuję wam za ponad 200 wyświetleń, 37 gwiazdek i 17 komentarzy!! Jesteście kochani. Pokazaliście mi, że to ma sens. Dziękuję!💕 Do następnego!
CZYTASZ
SPACES H.S.[zawieszone]
Fiksi PenggemarOna, nieśmiała a jednocześnie pewna siebie osoba. Podąża za marzeniami, pragnie być niezależną i sama podejmować decyzje. On, programista z powołania, nigdy nie myśli o przyszłości. Fotograf amator. Znajomość na Tumblr - czy może wyniknąć z tego j...