Tego dnia obudziłam się przed szóstą. Dwie następne godziny minęły mi bardzo szybko. Przy śniadaniu rozmawiałam z Leirą.
- Słyszałam, że jesteś w zespole z Harry'm. Kto to?
- To ten chłopak, o którym Ci mówiłam.
- Ten z zielonymi oczami?- Przytaknęłam głową. Leira nie chciała mi uwierzyć. Tym razem jednak to była prawda.
- Jestem ciekawa, jak będzie wyglądać nasza współpraca.- Uśmiechnęłam się szeroko.
- Ja chyba już wiem, jak.- Dziewczyna poruszyła znacząco brwiami. Rzuciłam w nią jabłkiem, a potem obydwie wybuchłyśmy śmiechem.
- Nie jesteś za młoda na takie rzeczy?
- Chodziło mi o to, że będziecie się ze sobą dogadywać! O czym ty myślisz?- Zaśmiałam się. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Sprawdziłam to.Kath: Hejka;) Jedziesz dzisiaj ze mną autobusem?
Chloe: Tak. Do zobaczenia na przystanku;)- Twój kochaś do Ciebie napisał?- Leira musiała mi dogryźć.
- Przestań. To Katherine. Muszę się zbierać. A Tobie się nie spieszy?
-Mama zawiezie mnie do szkoły. Podrzucimy Cię jak chcesz.
- Nie, powiedziałam właśnie Kath, że z nią pojadę. Dzięki.
- Ok.
Skoczyłam jeszcze na górę po plecak. Kiedy wychodziłam z pokoju napotkałam się na mamę. Przywitała mnie ciepłym uśmiechem.
- Miłego dnia!- Powiedziałam, podchodząc do schodów z zamiarem zejścia po nich.
- Chloe, zaczekaj.
- Co się dzieje?- Popatrzyłam się na nią z troską.
- Jak tam? Radzisz sobie jakoś?- Pogładziła mnie po włosach.
- Tak mamo. Jest w porządku. Dlaczego pytasz?
- Martwię się o Ciebie. Boję się, że ta praca Cię przerośnie.
- Rozumiem. Pamiętaj, że tato ma mnie pod swoją opieką. Spokojnie, poradzę sobie.- Uśmiechnęłam się.
- Masz rację słońce. Jesteś zdolnym dzieckiem. Kocham Cię.- Przytuliłyśmy się. Od razu zrobiło mi się raźniej.
- Ja Ciebie też, mamo.
- Leć już bo spóźnisz się na autobus!- Spojrzałam na zegarek. Zostało kilka minut do przyjazdu.
- Masz rację!- Chwyciłam za plecak i szybko zbiegłam po schodach. Mama krzyknęła jeszcze "Miłego dnia!" na pożegnanie. Poprawiłam mojego luźnego koka, pożegnałam się z domownikami i niemalże wybiegłam z domu. Kath czekała już na mnie na przystanku. Przywitałam się z nią. Po chwili wsiadłyśmy do autobusu.W szkole opowiedziałam jej o wszystkim. Nie zapomniałam wspomnieć jej o planie, który miałam przy sobie. Była zachwycona! A ja cieszyłam się razem z nią. Mówiła, że jestem szczęściarą. Nagle zaczęłam przejmować się całą sytuacją. Mogę faktycznie nie dać rady. Zawsze mam tak po rozmowach z mamą. Na dwóch pierwszych lekcjach w ogóle nie wiedziałam, co dzieje się wokół mnie. Przez cały czas bujałam w obłokach. Myślałam o tym projekcie. To przedsięwzięcie to będzie moja pierwsza próba samodzielności. Zastanawiałam się, jak będą wyglądać wyjazdy i tak dalej. Na trzeciej przerwie wróciłam na ziemię, kiedy zauważyłam nowego nauczyciela informatyki na horyzoncie. Szedł do pokoju nauczycielskiego. Kiedy zniknął z oczu, na korytarzu zrobił się szum. Dziewczyny szybko znalazły nowy temat do rozmów. Spojrzałam na Katherine, która właśnie wychodziła z łazienki.
- Co się dzieje? Czemu jest tutaj tak głośno?- Dziewczyna nie rozumiała całego zamieszania.
- Chyba będziesz miała okazję zobaczyć twarz mojego partnera z zespołu.
- Nie rozumiem?
- Harry od dzisiaj będzie uczyć informatyki w naszej szkole.- Zaśmiałam się, a ona zrobiła wielkie oczy. Oczywiście nie powiedziałam jej o tym.
- Co? Jak to?
- On musi być w Edmonton na czas projektu. Dyrektor załatwił mu tutaj robotę w zamian za zajęcia na uczelni. Będzie wykorzystywać wiedzę w praktyce.
- Fajnie, nie?
- Nie.- Uśmiechnęłam się, a Katherine zaczęła się śmiać.
- Kiedy mamy informatykę?
- Jutro.
Zbliżał się koniec przerwy. Wróciłyśmy na zajęcia.Po lekcjach poszłyśmy do parku. Musiałam powiedzieć jej jeszcze o jednej sprawie. Usiadłyśmy na ławce przy drzewie. Niebo było zachmurzone, ale słońce przedzierało się przez gęste chmury.
- Pamiętasz, jak mówiłam Ci o tym fotografie?
- Tym z Tumblr? Tak. Coś się stało, Chloe?- Kath upijała swoją herbatę z termosu.
- Podejrzewam, że to Harry.- Dziewczyna odstawiła kubek na chwilę, trzymając go w dłoni.
- Masz jakieś dowody?
- Tak, mam.- Pokazałam jej jego zdjęcia, które miałam pozapisywane w telefonie. Nie włączałam internetu. Katherine zgodziła się ze mną. Powiedziałam jej też, że chłopak przedstawił się jako H.
- H? Twórcze imię.- Zaśmiała się.
- Ja przedstawiłam mu się jako C.
-Myślisz, że się domyśla?
- Może. Tak pół na pół. Dodaję tylko cytaty na swojego bloga.
- Jaki ma user?
- stylsxx.
- A Harry jak ma na nazwisko?
- Styles.- Popatrzyła się na mnie, unosząc jedną brew.
- To on. Nie wiem, nad czym się tak zastanawiasz.
- Jesteś pewna?
- Zbieżność faktów i nazwisk na to wskazuje.- Zaśmiałyśmy się. Może to zabrzmiało niczym wyciągnięte żywcem z serialu kryminalnego, ale taka była rzeczywistość. Chłopak dodawał zdjęcia w tym samym dniu, kiedy je robił.
- Tak. Więc on jest fotografem. Wiesz, nawet próbował namówić mnie na sesję.
- Przez Tumblr? I co?
- Odmówiłam. Powiedziałam, że nie umawiam się z nikim z internetu. I wylogowałam się.- Kath wzruszyła ramionami i kontynuowała picie herbaty.
- Może masz rację. Niech żyje w niepewności. My przynajmniej mamy kolejny sekret.- Wyciągnęła do mnie małego palca. Zrobiłam to samo.
- Tylko jak komuś powiesz, to Cię zabiję. O wszystkim wiemy tylko ty i ja.
CZYTASZ
SPACES H.S.[zawieszone]
FanficOna, nieśmiała a jednocześnie pewna siebie osoba. Podąża za marzeniami, pragnie być niezależną i sama podejmować decyzje. On, programista z powołania, nigdy nie myśli o przyszłości. Fotograf amator. Znajomość na Tumblr - czy może wyniknąć z tego j...