Obudziłam się, zanim zadzwonił budzik. Przebrałam się szybko i zeszłam na dół. Jeremy akurat jadł śniadanie, a Leire szykowała się do szkoły w łazience. Dołączyłam do brata.
- Hej śpioszku, wyspałaś się?- Spojrzałam na niego krzywo. Był cały w skowronkach, co chwila patrzył przez okno i podziwiał niebo. Zarechotałam i chwyciłam za łyżkę.
- Tak, dzięki. A ty, amorku?- Wrócił do rzeczywistości. Kontynuował jedzenie.
- Dobrze. Dziękuję za pamięć.- Uśmiechnął się, a na jego twarzy pojawił się bladoróżowy rumieniec. Otworzyłam usta i uśmiechnęłam się. Zadał mi cios w to samo miejsce co Kath. Jęknęłam, śmiejąc się z tego faktu. Po ustąpieniu bólu usiadłam prosto i zajęłam się śniadaniem. W międzyczasie Katherine zeszła na dół.
- Hej Jeremy, Chloe.- Z powodu zapchanej buzi pełnej jedzenia machnęłam jej ręką na powitanie.
- Leire, podwieźć Cię do szkoły? Mam do niej po drodze na lotnisko.- Zrobiło mi się smutno. Jeremy zaczynał nowy semestr. Znowu nie będę go widzieć bardzo długo. Pomimo, że to tylko kilka dni, za każdym razem odczuwam ten okres jako kilka miesięcy.
- Mnie też podrzucicie? Chcę mieć się z kim pożegnać.- Obydwoje zaśmiali się. Jeremy przytaknął głową.
- Pod warunkiem, że ty też mnie pożegnasz.- Po sekundzie widziałam go już z telefonem i bananem na twarzy. Poznał dziewczynę. Pomyślałam krótko i skończyłam jedzenie płatków. Skoczyłam do siebie. Przebrałam się w czarne spodnie, szary sweterek i czarne botki. Chwyciłam za torbę i parkę i zeszłam na dół, zamykając drzwi od pokoju. W międzyczasie na dół zeszli rodzice. Pożegnałam się z nimi i wsiadłam razem z rodzeństwem do samochodu. Tato umówił się z Jem, że zabierze auto spod lotniska po racy. Wraca z przełożonym samochodem służbowym, więc łatwo sobie poradzą. Zabrałam walizkę i spakowałam ją do bagażnika obok rzeczy Jeremiego. Po drodze dostałam sms od Harry'ego.
Harry Styles: Czekaj na mnie o drugiej przed wejściem na lotnisko.
Chloe Beavers: Jasne, szefie. A kiedy będzie pani Johanson?
Harry Styles: Jak przyjedzie to będzie. Z resztą szef da Ci znać.
Przewróciłam oczami i wzięłam głęboki oddech. Postanowiłam zmienić mu nazwę w kontaktach. Z Harry'ego Stylesa zmieniłam na "Upierdliwy przełożony". Tak, od razu mój humor się poprawił. Wyszczerzyłam zęby do ekranu. Jednocześnie zwróciłam swoim zachowaniem uwagę mojej siostry.
- A ty co robisz? Sprawdzasz, czy dobrze umyłaś zęby czy jak?- Zaśmiałam się donośnie i pokręciłam głową. Kontynuowałam rozmowę.
Upierdliwy przełożony: Mam nadzieję, że zdobędziemy wiele informacji w Londynie.
Chloe Beavers: Ja tak samo. Nie chciałabym, żebyśmy zajmowali się niepotrzebnymi sprawami, jak to było w Hiszpanii.
Poniekąd czułam ból. Ze świadomości, że dzieli nas dystans. Jednocześnie cieszyłam się, że nie zrezygnował z naszej dawnej znajomości. Intrygowało mnie to. Szczerze powiedziawszy za bardzo. Był taki nietypowy, nieosiągalny i...pociągający. Jego osobowość zaskakiwała mnie za każdym razem, podczas każdej sytuacji. Był tajemniczy, a jednocześnie otwarty. Podobało mi się to.
Upierdliwy przełożony: O drugiej na lotnisku.:)
Uśmiechnęłam się, zablokowałam telefon i przytuliłam go do ciała, chowając dłonie pod rozpiętą parkę. Kiedy dojechaliśmy pod szkołę, przez okno zobaczyłam Katherine. Szła właśnie chodnikiem przy ogrodzeniu.
CZYTASZ
SPACES H.S.[zawieszone]
FanfictionOna, nieśmiała a jednocześnie pewna siebie osoba. Podąża za marzeniami, pragnie być niezależną i sama podejmować decyzje. On, programista z powołania, nigdy nie myśli o przyszłości. Fotograf amator. Znajomość na Tumblr - czy może wyniknąć z tego j...