Rodzice wrócili o siódmej. Weszli do domu z torbami pełnymi ubrań. Mama zauważyła walizkę, którą postawiłam obok drzwi. Wskazała na nią palcem, patrząc na mnie i unosząc brwi ze zdziwienia. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Mama przytaknęła, ściągnęła ponczo i powiesiła je na wieszaku.
- Spakowana?- Tato zapytał z zaciekawieniem.
- Tak.- Uniósł wzrok i skierował go bezpośrednio na mnie. Wzruszyłam ramionami.
- Przecież to nic dziwnego. Jestem prawie dorosła i chyba powinnam umieć się spakować.- Jeremy zaśmiał się i przechodząc obok mnie rozczochrał moje włosy. Odgoniłam jego rękę, poprawiając fryzurę.
- Niesamowite.- Na słowa ojca przewróciłam oczami i skrzyżowałam ręce.
- Muszę jeszcze pożegnać się z Katherine.- Mama skinęła głową.- Będę o dziewiątej- Ubrałam buty i zamknęłam za sobą drzwi.
Powietrze było dość rześkie. Słońce znajdowało się już bardzo nisko. Księżyc chował się za gęstymi chmurami. Gdzieniegdzie pojawiały się gwiazdy, zachwycając swoim blaskiem. Dojście na miejsce zajmowało mi zwykle kilkanaście minut. Postanowiłam posłuchać muzyki. Ze spodni wyciągnęłam słuchawki i podłączyłam je do telefonu. Znalazłam folder z ulubionymi utworami i kliknęłam opcję "odtwórz". Pierwsza piosenka była w rytmie latino. Od razu przypomniał mi się ostatni wyjazd. Ten piękny czas. Uświadomiłam sobie, że Harry jest nie tylko kolegą z pracy. Bardzo ważną osobą. Wiele mu zawdzięczam. Ta znajomość nie może przeminąć. Po chwili zauważyłam, że zbliżam się do domu Kath. Nie zwróciłam uwagi na to, że sentymentalny utwór już dawno się skończył. Skręciłam i otworzyłam furtkę przyciskiem. O jego istnieniu oprócz rodziny Katherine wiem tylko ja. Kiedy zobaczyłam ją, stojącą w progu, zrobiło mi się lżej na sercu. Mocno objęłam przyjaciółkę. Zaprosiła mnie do środka. Przywitałam się z resztą rodziny. Zaparzyła mi moją ulubioną herbatę i poszłyśmy do jej pokoju.
- Lecę jutro do Londynu.- Kath upiła łyk herbaty, przytakując mi głową. Kiedy rozglądnęłam się po jej pokoju, zobaczyłam wachlarz. Pamiątka ode mnie stała na biórku, rozłożona opierała się o białą ścianę. Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam głowę na dłoni, którą trzymałam wspartą o kolano.
- Co ty taka zamyślona? Nie martw się, zaraz poszukam inspiracji na prezent dla mnie.- W tamtej chwili ocuciła mnie ze wszystkich myśli. Faktycznie, Katherine kończyła w ten piątek osiemnaście lat. Pokręciłam głową.
- Nie łudź się, i tak dostaniesz coś, czego w ogóle nie będziesz się spodziewać.- Przymrużyła oko i pokiwała głową.
- Nie znasz mnie? Będę spodziewać się wszystkiego.- Zaczęłam się śmiać. Ona dołączyła do mnie doniosłym śmiechem. Ale po chwili uśmiech zszedł mi z twarzy.- A teraz opowiadaj, co Cię tak strasznie gnębi.- Zaczęłam wpatrywać się bez większego zainteresowania w ścianę.
- Nic z tego nie będzie. Dla niego jestem tylko praktykantką, która pomaga mu osiągnąć życiowy i zawodowy sukces. Zwykłą modelką, która mu czasami pozuje do zdjęć.- Przez chwilę w pomieszczeniu panowała bezwzględna cisza. To ona wtedy zabijała mnie od środka. Spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się palcami, skupiając swoją uwagę na ich każdym ruchu. Kath usiadła obok mnie i zadała mi silny cios w ramię. Jęknęłam, natychmiastowo chwytając się za bolące miejsce. Byłam zaskoczona jej reakcją.
- Chłopak potrzebuje Cię bardziej poznać. Nic dziwnego. Czas pokaże.- Popatrzyłam się na nią, a ona tylko uniosła brwi.- Co się tak dziwnie na mnie patrzysz? Myślałaś, że całowaniem osiągniesz cel?- Uderzyłam ją w to samo miejsce. Zaczęła się śmiać i o dziwo poprawiła mi humor. Pomasowałam sobie promieniujące od bólu miejsce.
CZYTASZ
SPACES H.S.[zawieszone]
FanfictionOna, nieśmiała a jednocześnie pewna siebie osoba. Podąża za marzeniami, pragnie być niezależną i sama podejmować decyzje. On, programista z powołania, nigdy nie myśli o przyszłości. Fotograf amator. Znajomość na Tumblr - czy może wyniknąć z tego j...