"But love is never ever simple"

218 28 5
                                    

Następnego dnia po szkole pojechałam z tatą do jego biura. Przeczuwałam, że to będzie kolejne nudne popołudnie i byłam na to przygotowana. Tumblr i moje dziecko Twitter, oraz bezprzewodowa ładowarka, to wszystko leżało w mojej torebce. Tato pracował na ósmym piętrze. Przed windą stanął przede mną i wyciągnął rękę w moją stronę.

- Tato, nie rób mi tego.- Zrobiłam zmarnowaną minę, jednak on był nieuległy.

- Chloe, musisz nauczyć się radzić bez telefonu i internetu.

- Ale mi to jest potrzebne.

- Niby do czego?

- Do oprogramowania. W internecie jest wiele różnych ehm..- Mówiłam żywo gestykulując. Jednak widziałam, że tato jest uparty.- Ehh. Wygrałeś.- Oddałam moje skarby i cała droga windą przebiegła w milczeniu. Jedynie dźwięk otwierający drzwi przerwał ten stan.
Najpierw miało odbyć się pierwsze spotkanie. Nie mogłam tam wejść, więc postanowiłam pójść do kawiarni po jakieś ciastko i kawę z ekspresu. Schodząc po schodach napotkałam na przytulającą się parę, co wcale nie poprawiło mojego humoru. Nie zwracając na nich większej uwagi zeszłam na dół. Kiedy znalazłam się już na piątym piętrze, weszłam przez szklane drzwi. Wszystkie ściany lokalu były pomalowane na błękitny, a wewnątrz znajdowało się mnóstwo szarych dodatków. Za białym blatem stała młoda dziewczyna ubrana w miętową bluzkę. Na głowie miała firmową czapkę i związane w luźny warkocz czarne włosy.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- To były jej pierwsze słowa, kiedy stanęłam przy blacie.
- Dzień dobry, poproszę crouissanta z czekoladą i macchiato z dużą ilością mleka.
- Dobrze.- Wklepała zamówienie w panel dotykowy.- Płaci pani gotówką czy kartą?
- Słyszałam, że można wziąć zamówienie na firmę.
- Tak, przepraszam. Widzę panią po raz pierwszy. Nie wiedziałam, że pani tutaj pracuje.
- Nic nie szkodzi. W sumie to identyfikator mojego taty. Mam tu załatwione praktyki.
- Gratulacje! W takim razie życzę udanego pobytu w naszej firmie.
- Dziękuję. Jest pani bardzo miła. Proszę, to identyfikator.
Szatynka wzięła kartę i odbiła ją w systemie. Po chwili oddała mi ją z zamówieniem.
- Smacznego!- Pożegnała mnie z uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję.- Wzięłam rzeczy i usiadłam przy stoliku obok okna.
Przez kilka minut obserwowałam, jak dziewczyna niewiele starsza ode mnie obsługuje pracowników firmy. Co chwila upijałam łyk kawy, zagryzając rogalika. Nadal byłam trochę zła na tatę za tą akcję przy windzie, kiedy zabrał mi telefon. Nagle wszystkie myśli uciekły ode mnie, kiedy zobaczyłam w kolejce chłopaka, który teraz skupiał się na swoim telefonie. Nie zauważyłam, że patrzę tak na niego już przez dłuższą chwilę, jakbym chciała zapamiętać każdy szczegół. Oderwałam wzrok w momencie, kiedy znalazł się przy blacie. Gdy się uśmiechał, pokazywały mu się dołeczki i proste, śnieżnobiałe zęby. Miał na sobie koszulę w kratę, ciemne jeansy i białe trampki. Spod rękawa wystawały mu tatuaże, na zewnętrznej stronie dłoni widniało kilka z nich. Kiedy złożył zamówienie, poprawił jedną ręką włosy i odwrócił się tyłem do blatu. Stał teraz naprzeciw mojego stolika. Na chwilę zajął się telefonem, ale niedługo potem przyłapał mnie na przyglądaniu mu się. Nie mogłam oderwać wzroku od jego pięknych, zielonych oczu. On lekko się uśmiechnął, ukazując dołeczki i nie zamierzał oderwać ode mnie wzroku. Przerwała mu ekspedientka, dając mu jego zamówienie. Ja w tym momencie skończyłam  kawę. Oddałam naczynia do zwrotu i skierowałam się do wyjścia. Postanowiłam odwrócić się jeszcze raz, aby go zobaczyć, ale już nie widziałam go stojącego przy blacie. Podchodził właśnie do stolika z jakąś dziewczyną. Rozmawiali, uśmiechając się przy tym do siebie. Wróciłam windą. Spotkanie już się skończyło. Poszłam z tatą do jego biura. Musiał zabrać notatniki. Po chwili skierowaliśmy się do sali konferencyjnej. Pan wykładowca był dla nas bardzo szczegółowy,  musieliśmy siedzieć dobre trzy godziny. Przez te czas postanowiłam rozglądnąć się po sali. Była przeznaczona dla około dwustu osób. Na wykład przyszło pięćdziesiąt osób, większość to była młoda kadra pracowników.  Rozglądając się po pomieszczeniu, zauważyłam tego chłopaka. Siedział sam, notując coś w zeszycie. Skończył i zwrócił na mnie uwagę. Lekko się do niego uśmiechnęłam. On po chwili odwzajemnił uśmiech, pokazując swoje zęby. Kontynuował zabawę długopisem. Wróciłam do wykładu.

- W tym roku planujemy zaprojektować nowe oprogramowanie systemu iOS. Nasza ekipa musi być na tyle zgrana, aby dać z siebie sto procent. Nie możemy popełnić błędu. Nowe oprogramowanie musi wejść w życie. Mrs. Beavers załatwił osobę, od której dostaniemy sporą pomoc. Witamy w zespole nowego praktykanta i życzymy mu powodzenia. 

- Ależ dziękuję bardzo.- Powiedziałam to do siebie.

- Wiadomo, że początki będą trudne, ale w naszej firmie właśnie przez ciężką pracę zdobywamy największe osiągnięcia i wyniki na tle innych firm. Zaczynamy od jutra. Około godziny piętnastej dowiecie się, z kim będziecie prowadzić swoją działalność. Aby rozwinąć skrzydła, musimy wprowadzić  praktykantów w prawdziwą pracę i dać szansę na własny wkład. Tylko tym sposobem stworzymy dużo lepsze oprogramowanie. Spokojnej nocy i do jutra.

Po skończonym spotkaniu tato oddał mi komórkę. Sprawdziłam telefon. Miałam trzy wiadomości od stylsxx.

stylsxx: hej, jak tam w pracy?

stylsxx: Mam teraz przerwę. Twoja praca musi być ciekawa, że nie ma Cię na Tumblr.:)

stylsxx: Jak wrócisz, to daj znać.

Między drugą a trzecią wiadomością było kilka minut przerwy.

Kiedy  wróciłam do domu, Leira czekała już z kolacją. Tato pojechał po mamę. Podczas jedzenia opowiedziałam jej o dzisiejszym dniu, no i o tym chłopaku.

- O matko, zielone? Jakie one muszą być piękne.

- Uwierz, że są.

- Ten chłopak musi być naprawdę przystojny.

- I jest. Ale nie wiem, czy wolny. Widziałam go z jakąś dziewczyną w kawiarnii.

- Szkoda. Idę się uczyć, jutro mam kartkówkę z hiszpańskiego.- Wstała od stołu i zasunęła za sobą krzesło. - Zrobić Ci jeszcze herbaty?

- Nie, idź do siebie. Dzięki za kolację. Też zaraz idę do pokoju.

Wzięłam telefon do ręki i postanowiłam mu odpisać.

cbeavrsx: Tak, byłam w pracy. Już wróciłam. Co u Ciebie?

stylsxx: Wszystko ok. Fotografowałem dzisiaj piękny Edmonton.

cbeavrsx: Dodałeś świetne zdjęcia! Jesteś moją inspiracją.

stylsxx: Dzięki. Kiedy natrafię na twój wpis, potrafię się usmiechnąć. Wprowadzasz do życia tyle pozytywnej energii.

cbeavrsx: Wow! Chodzi o to, żeby nawet w tych najgorszych chwilach dostrzegać pozytywy życia.

stylsxx: Haha, podoba mi się to.:)

cbeavrsx: Tak poza tym, co robisz jutro?

stylsxx: Jadę do Londynu. Od jutra do piątku mam zajęcia na uczelni. Czemu pytasz? Chcesz się umówić? 

cbeavrsx: Haha, nie. Po prostu Chcę wiedzieć, z kim piszę. I na jaki temat mogę z Tobą pisać.

stylsxx: Hmm...chcesz o tym porozmawiać?

cbeavrsx: Jak najbardziej. Jestem ciekawa twojej osoby. Ale nie dzisiaj, muszę jeszcze odrobić lekcje.

stylsxx: Kiedy będziesz na studiach, twoje życie nie będzie opierało się na pierdołach. Uwierz.

cbeavrsx: Wiem o tym, mój brat studiuje. Muszę już kończyć, na razie.:)

stylsxx: Na razie.:)

Nie chciałam pisać mu od razu, że mieszkam w Edmonton. Ale miło wiedzieć, że był tak blisko mnie.

Hej wszystkim!

Napisałam ten rozdział w ciągu jednego dnia w zeszycie, gorzej było z przepisywaniem haha tyle słów! Bardzo mi zależy, żeby inni go zauważyli. Będę wdzięczna za każdy komentarz oraz votes i za każdy gest! :)

SPACES H.S.[zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz