Tego dnia miałam mieć sesję zdjęciową u Harry'ego. Byłam bardzo podekscytowana. Od samego rana chodziłam w każdą stronę. Nie wiedziałam, od czego zacząć. Musiałam spakować się na jutrzejszy wyjazd. Poszłam do łazienki. Ubrałam się w jeansy, ulubiony t-shirt i wyprostowałam włosy. Najdłużej zajęło mi pomalowanie się. Zrobiłam kreski, nałożyłam róż na policzki, a bronzerem podkreśliłam kości policzkowe. Usta pomalowałam na ciemny brąz. Wychodząc z pomieszczenia napotkałam Leirę, która dopiero co wstała. Włosy miała upięte w coś przypominającego koka, piżamę i swoje kapcioszki w żyrafy. Leire jest największą fanką zwierząt w naszej rodzinie. Zaśmiałam się na jej widok.
- Cześć, śpiochu.- Leire przetarła oczy.
- Przestań.- Nie była w humorze. Wolałam jej nie dokuczać.
Zeszłam na dół. Słońce świeciło niemiłosiernie. Mama już nie spała. Przywitała mnie promiennym uśmiechem. Robiła gofry na śniadanie. Usiadłam przy stole.
- Kochanie, jedziemy dzisiaj z tatą na zakupy. Chcesz jechać z nami?- Automatycznie pokręciłam głową. Nie mogłam jechać. Byłam umówiona z Harry'm.
- Dobrze. Zapytam Leiry. Jakby co, to zostaniecie same w domu.
- A Jeremy?- Byłam zdziwiona.
Od niepamiętnych lat Jeremy za każdym razem zostawał w domu, kiedy to my jechałyśmy dla przyjemności i niepotrzebnej straty czasu. Jak tylko przypominam sobie tamte chwile, dochodzę do wniosku, że przez moją naiwność bardzo wiele straciłam. Byłam taka grzeczna, odpowiedzialna. Zależna od zdania rodziców. Uważałam, że to jedyna droga do pełnej satysfakcji. Jednak cała ta teza okazała się być fikcją. Rodzice próbowali stworzyć mi beztroskie dzieciństwo. A ja im całkowicie ulegałam. Zaufanie nie jest głupotą. Czy wierzyłam im? Oczywiście. Nadal tak jest. Wtedy spojrzałam na to z innej perspektywy. Nic nie jest idealne. Dzieciństwo bez bólu i problemów, bez jakiegokolwiek poczucia winy za złe uczynki- U mnie coś takiego nie istniało. Wcale nie narzekam. Uważam, że prawdziwe życie polega na samodzielności i odpowiedzialności za podjęte decyzje. Bez tego nie jest idealne.
Skończyłam jeść śniadanie. Okazało się, że wszyscy jadą oprócz mnie. Może to było akurat dobre. Miałam święty spokój podczas pakowania rzeczy. O drugiej samochód zjechał z podjazdu i sprawnie włączył się do ruchu. Włączyłam muzykę. Bez muzyki moje życie by nie istniało. Zauważyłam to już dawno. Mam niesamowite poczucie rytmu. Trochę przerażające i uciążliwe, ale jakoś radzę sobie z tym. W bardzo wielu sytuacjach i miejscach nie potrafię opanować mojej przypadłości. Nie ważne, czy jestem w sklepie czy też gdzieś indziej, gdzie tłoczy się od ludzi. Zawsze tańczę albo wystukuję rytm, kiedy tylko usłyszę muzykę. To nie choroba. W sumie, nie wiem dlaczego tak się dzieje. To trochę śmieszne. Ale zawsze podchodzę do tego z dystansem. Wiem, że nie wszystko trzeba brać na poważnie. Poszłam do siebie.
Dostałam sms od Harry'ego.
Harry Styles: Hej aniołku. Co słychać?:)
Chloe Beavers: Usiłuję spakować skąpą bieliznę do mojej ciasnej walizki.:''') Co tam?
Harry Styles: Nie potrzebujesz pomocy?:*
Chloe Beavers: Nie za często oferujesz mi swoją przysługę?:)
Harry Styles: Nie podoba Ci się to? Chcesz, żebym przestał, aniołku?
Chloe Beavers: Nawet mój brat tyle mi nie pomógł przez całe życie ile ty w przeciągu kilku dni ha ha.
Harry Styles: Mam rozumieć, że czekasz na mnie?:*
Chloe Beavers: Nienawidzę Cię. Za to, że zawsze masz rację.
Harry Styles: Będę za dziesięć minut, aniołku.
Spróbowałam jakoś ogarnąć moje rzeczy. Poskładałam je na łóżku. Z kredensu wyciągnęłam jakieś ciastka, cokolwiek, żeby go poczęstować. Zanim się obejrzałam usłyszałam dzwonek do drzwi. Wpuściłam Harry'ego do środka.
- Twoich rodziców nie ma?- Pokręciłam głową.
- Pojechali na zakupy.- Chłopak spojrzał na mnie, robiąc wielkie oczy i unosząc brwi.
- I ty nie pojechałaś?- Uniosłam jedną brew i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Nie. Męczy mnie chodzenie pomiędzy regałami. Plus chodzenie ze stertą ciuchów do kabiny i przymierzanie ich.- Harry podszedł i przyłożył mi rękę do mojego czoła. Natychmiast odsunęłam ją. On zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie, mocno przytulając.
- Nie wierzę. Dziewczyna, która nie lubi chodzić po sklepach. Prawdziwy skarb.- Powiedział, po czym pocałował mnie w głowę. Uderzyłam go w tors, a on zgiął się w tym samym miejscu, udając, że zabolało. Poszliśmy do salonu.
Otworzył laptop. Chciał pokazać mi projekt. Najpierw zapis w programie, potem wygląd interfejsa. Zrobił tak, jak mu powiedziałam. Bardzo mi się to spodobało.
- I jak?
- Jestem pod wrażeniem.
- Jeśli chcesz, żebym coś zmienił to mów.
- Żartujesz? Harry, nigdzie nie znalazłabym lepszego programisty! Jak ty to zrobiłeś?
- Moje umiejętności są na zbyt wysokim poziomie dla Ciebie.- Szturchnęłam go w ramię.
- Patrzcie jaki skromny.- Zaśmiał się. Poprawił włosy ręką.
Poszłam do kuchni. Z szafki nad zmywarką wyciągnęłam dwie szklanki. Z lodówki wyciągnęłam dzbanek z wodą i cytryną. To wszystko położyłam na ławie w salonie.
- Gdzie masz swoje rzeczy do spakowania?
- U mnie w pokoju.- Nalał sobie zimnego napoju, wypełniając szklankę do połowy. Napił się.
- O nie, będę musiał wejść po schodach.- Przeciągnął się i objął ręką moje ramię. Zaśmiałam się.
- Masz aparat przy sobie?
- Mam. A co?- Wyprostowałam się. Harry popatrzył się na mój biust i uśmiechnął się lekko. Odgarnęłam włosy do tyłu.
- Nie chciałbyś zrobić mi paru zdjęć?- Uśmiechnęłam się do niego, a on przybliżył się do mnie. Nasze usta były kilka centymetrów od siebie. Położyłam rękę na jego karku, a on dłoń na moim policzku, kciukiem gładząc moją skórę. Przybliżyłam go do siebie i pogłębiliśmy się w pocałunku. Był taki delikatny i uczuciowy. Wsunęłam rękę w jego włosy. Kazał usiąść mi na jego kolanach. Zrobiłam o co prosił, siadając przodem do niego. Odsłoniłam włosy i kontynuowaliśmy całowanie się.
- Nawet nie wiesz, jaki mi tego brakowało, Chloe.- Powiedział, uśmiechając się. Co chwila całował mnie po szyi.
- Czego?- Odsłoniłam bardziej dekolt. Przegryzł wargę.
- Twojej obecności. Twojego dotyku.- Uśmiechnęłam się. Był taki słodki. Prawie pisnęłam, kiedy wstał, trzymając mnie na kolanach.
- Co robisz?- Zapytałam go. On pocałował mnie szybko i poszliśmy na górę.
Hejcia!
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM ZA NIE DOTRZYMANIE TERMINU. KOCHAM WAS.;)
Wiem, że to już drugi raz z rzędu, ale naprawdę nie miałam w ogóle czasu. Jest mi trochę przykro, tym bardziej, że ciągle robię wam nadzieję na szybko dodany nowy rozdział. Spokojnie, przez ostatnie dwa tygodnie miałam sporo na głowie i po prostu bardzo ciężko było mi wyrobić się ze wszystkim na raz. Nie będę obiecywać, dostałam już zrypę od samej siebie;) Powiem wam, było ciężko! Haha xd Następny rozdział zacznie się emocjonująco (huhuh). Bardzo dziękuję za 1K WYŚWIETLEŃ, 236 GWIAZDEK i 44 KOMENTARZE! Jesteście niesamowici. Nie wiem, jak mam dziękować. <3 Do następnego!
CZYTASZ
SPACES H.S.[zawieszone]
FanfictionOna, nieśmiała a jednocześnie pewna siebie osoba. Podąża za marzeniami, pragnie być niezależną i sama podejmować decyzje. On, programista z powołania, nigdy nie myśli o przyszłości. Fotograf amator. Znajomość na Tumblr - czy może wyniknąć z tego j...