"If you like to do whatever you've been dreaming about"

83 9 1
                                    

Kilka minut później przybyła oczekiwana przez nas nasza opiekunka. Pani Johanson była bardzo wysoką i szczupłą kobietą. Miała czarne włosy, niebieskie oczy. Można by powiedzieć, że była po czterdziestce. Ubierała się elegancko- lakierowane szpilki, czarna, biurowa spódnica, a do tego koszula w jednolitym kolorze. Nosiła mocny makijaż. Na głowie miała uplecionego holenderskiego warkocza, który nadawał jej poważny charakter. Czarna torebka wisiała na jej jednym ramieniu, a w drugiej dłoni trzymała złotego iPhone'a. W momencie, kiedy ją zobaczyłam po raz pierwszy, opadła mi szczęka. Przy tej dwójce wyglądałam jak bezdomna. Taksówkarz pomógł jej wyciągnąć walizkę z bagażnika. Przyjechała ekskluzywnym samochodem- jakby inaczej. Podziękowała starszemu mężczyźnie, wręczając mu pięćdziesiąt dolarów w zamian za przysługę. Czułam się lekko poirytowana. Nie lubię takich charakterków. Za pierwszym razem wydała się bardzo kapryśna i pyszna. Przewróciłam oczami i sprawdziłam wiadomość od Katherine.

- Dzień dobry. Czy mam okazję rozmawiać z Chloe Beavers i Harry'm Stylesem?- Popatrzyłam się na chłopaka i obydwoje pokiwaliśmy głową.- W takim razie chodźmy na odprawę.- Spojrzała orientacyjnie na zegarek.- Już czas.
Myślałam, że będzie wredna i złośliwa, jednak myliłam się. Całą trójką weszliśmy do środka. Po odprawie pani Johanson zaprosiła nas na kawę. Będąc już przy stoliku i czekając na zamówienie, postanowiła trochę nas poznać.

- Chloe, masz bardzo ładne imię.- Uśmiechnęłam się. Ta kobieta stwarzała pozory zadumanej osoby. Nigdy w życiu tak diametralnie się do nikogo nie pomyliłam. Harry odchrząknął.

- Uważam tak samo.- Popatrzyłam się na niego. Na jego twarzy pokazały się moje ulubione i zapomniane przez Harry'ego dołeczki. Zaczerwieniłam się.

- W środę rano mamy wylot.

-Wiadomo już, o której?

- O siódmej. Znowu się nie wyśpię.- Pani Johanson zażartowała i upiła łyk herbaty. Zaśmiała się razem z nami.

- Muszę powiedzieć, że nigdy jeszcze nie widziałam pani w firmie.- Na te słowa poprawiła okulary, które miała założone za uszy.

- Uhm, tak. Właściwie to jestem sekretarką twojego taty i zajmuję się rachunkowością. Jeżdżę również na ważne spotkania. Praktycznie przez cały czas siedzę w swoim biurze.

- Lubi pani swoją pracę?

- Tak, ale lubiłabym ją jeszcze bardziej, gdybym miała więcej takich wyjazdów. Siedzenie samemu jest strasznie nudne i uciążliwe.

- Dlatego zgodziła się pani na ten wyjazd?- Zapytał zaciekawiony tematem Harry. Pani Johanson pokiwała głową.

Kilka minut później stewardesy zaczęły wpuszczać pasażerów do rękawa prowadzącego na pokład. Chwyciliśmy za torby i poszliśmy w ich kierunku. Pokazaliśmy bilety i weszliśmy do pomieszczenia prowadzącego do samolotu. Po wejściu od razu zaczęliśmy szukać swoich miejsc. Siedziałam obok Harry'ego, a pani Johanson zaraz za nami. Napisałam do wszystkich, że jestem już w samolocie i że zadzwonię, kiedy będziemy już na miejscu.
Lot minął bardzo spokojnie. Praktycznie przez cały czas słuchałam muzyki i czytałam e- booka. Od czasu do czasu spoglądałam na Harry'ego. Dopracowywał nasz projekt. Był bardzo skupiony i było widać, że mu na tym zależy. Miałam poczucie żalu. Ja nigdy tak się nie starałam nad niczym jak on teraz. Widocznie to było coś ważnego. Próbowałam go zaczepić i jakoś rozluźnić, niestety nie był w stanie oderwać wzroku od komputera.

- Hmm... a może zostanę informatykiem?- Harry po raz pierwszy odciągnął wzrok od ekranu.

- Dlaczego? Przecież dobrze Ci to wychodzi.- Uśmiechnął się i pogłaskał mnie po kolanie. Jednak po chwili złapałam jego rękę i odłożyłam ją na jego stronę. Przygryzł wargę i przysiadł się do mnie.

SPACES H.S.[zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz