Szmer zimnego jesiennego wiatru opanował moją głowę. Piszczało mi w uszach, tak jak zawsze kiedy mocno się denerwowałam, a teraz denerwowałam się doszczętnie. Strach mnie paraliżował. I pomyśleć że czułam się tak tylko dlatego że przed moimi oczami stoi on. Wypisz wymaluj Lukas Rieger.
Każdy może myśleć co chce, prawdopodobnie nie znając powagi sytuacji. Ten człowiek jest niebezpieczny i nieprzewidywalny. Kiedyś uważałam go za słodkiego chłopca, teraz się go boję.
- Widzę że spanikowałaś, skarbie. - wyszeptał, podchodząc do mnie coraz bliżej.
Nie podchodź, błagam.
- Dlaczego nic nie mówisz, Meadow? - jego lekko umięśnione ramiona oplotły moją talię.
Pomocy?
Po moich policzkach spływały gorące łzy, malując na nich rzekę z czarnego tuszu do rzęs. Cała się trzęsłam. Nie chcę żeby mnie dotykał. Jego dotyk za każdym razem tylko mnie krzywdzi.
- L... Lukas... - wyjąkałam. - Proszę, ni... Nie dotyk... Aj mni... Eee.
- Nie bój się, księżniczko. Tym razem nic ci nie zrobię.
Czy to możliwe?
Za wszelką cenę próbowałam się uspokoić, jednak przy nim nie miałam na to najmniejszych szans. Nie potrafiłam się tego pozbyć. On mnie zniszczył. Stałam się równie psychiczna co on. Wiele razy chcieli mnie zamknąć, ale za każdym razem ratował mnie Mike. Teraz go nie ma.
Nikt mnie nie uratuje?
- Nie, kochanie. - odpowiedział, jakby czytał mi w myślach. Boję się go jeszcze bardziej.
- Dlaczego?
- Czyli chcesz abym cię krzywdził? - zaśmiał się, demonicznie i złowieszczo jak zawsze, ale jednak zachowała się w tym nutka rozbawienia.
- Nie. - powiedziałam, praktycznie bezgłośnie.
- Powiedz to, księżniczko.
- Nie, nie chcę.
- A więc, dlaczego zadajesz głupie pytania?
Bo jestem głupia, kiedy jestem blisko ciebie.
- Nie... Nie wiem.
CZYTASZ
we are the same; rieger
FanfictionChłopak z licznymi problemami, który zazwyczaj nie potrafi ich ujarzmić i dziewczyna, która na siłę się go trzyma. Swoje przywiązanie do niego nazywa syndromem sztokholmskim od kiedy tylko pomaga chłopakowi w ucieczce przed konsekwencjami morderstwa...