16: If you love me

151 23 7
                                    

Gdy podniosłam powieki wokół było ciemno i zdecydowanie zbyt gorąco. W kącie przy drzwiach zapalone były jedynie waniliowe świeczki zapachowe, które wygrzebałam dzień wcześniej z szafy w pokoju gościnnym.
Zaschło mi w ustach. Wciąż czułam w nich jednak smak ust Riegera. Nawet zbyt mocno. Miałam napuchnięte wargi, co czułam pod palcami dotykając ich.

Podpierając się na łokciach, wstałam z  łóżka. Nałożyłam na siebie bluzę, która chyba należała do Lukasa, ale nie miałam pewności. Leżała przy brzegu łóżka, więc jest szansa, że jest moja. Po tym cicho zeszłam po schodach w dół do kuchni.
Byłam nieco przerażona wyglądem pomieszczeń w ciemności, ale bałam się, że jeśli zapalę światło zobaczę coś, czego nie chciałabym zobaczyć.
Otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu mleka, które nalałam do kubka. Wnętrze lodówki rzucało poświatę na resztę kuchni, przez co nerwowo się po niej rozglądnęłam.
Kiedy już myślałam, że wszystko jest w porządku usłyszałam szczęk zamka. Odruchowo złapałam nóż ze stojaka na blacie obok lodówki i idąc wzdłuż ściany ruszyłam do hallu. Schowałem się za rogiem, tak, żeby potencjalny włamywacz nie mógł mnie zauważyć, ale żebym ja miała go przed sobą.
Wysoka chłopak w kapturze weszła do środka, zamykając za sobą drzwi niemal niesłyszalnie. Już miałam się na niego rzucić, kiedy odwrócił się i jedyne co rzuciło mi się w oczy i mnie powstrzymało to jego tęczówki. Zimne, błękitne. Lukas.

- Przyłapany. Gdzie byłeś? - rzuciłam do niego, włączając światło. Oparłam się o ścianę i bawiąc się nożem czekałam na odzew z jego strony.

- Nie chcę żebyś się martwiła. - odparł z całkowitym spokojem. Mi natomiast serce wybijało tak głośny rytm, że bałam się, że on może to słyszeć.

- Gdybym wiedziała to przynajmniej mogłabym cię w wyciągnąć z pierdla, jeśli by cię złapali. - burknęłam słabo, odchodząc z powrotem do kuchni i biorąc w ręce kubek z niedopitym mlekiem. - Albo uratować w każdym innym przypadku, w którym byś tego potrzebował.

- Nie zrozumiałaś, kiedy powiedziałem, że nie chcę żebyś się martwiła? - warknął, już widocznie zdenerwowany. Uderzył ręką w ścianę obok włącznika światła, przy okazji też je wyłączając. Czyżby nie chciał żebym widziała jego emocje?

- Czy ty nie rozumiesz, że mimo tego i tak się martwię?! Nawet bardziej niż gdybym wiedziała! - krzyknęłam, a po tym nastąpiła między nami chwila ciszy. Nie potrafił przyznać, że mam rację. A miałam. - Mam rację, Lukas. Mogłabym cię kurwa uratować, a ty nie potrafisz tego sobie przyznać.

- Myślę, że nie jesteś dla mnie żadną ważną osobą, żeby móc mnie ratować. - warknął, a do mnie coś wtedy dotarło. To nie było prawdziwe. Nic nie było prawdziwe.

- Tak? To świetnie. - łzy zebrały się pod moimi powiekami. Byłam wkurzona. Wkurzona, bo złamał mi serce i wkurzona, bo byłam tak naiwna, by myśleć, że mu na mnie zależy.

Rzuciłam kubkiem o posadzkę, który w chwili uderzenia roztrzaskał się po całej kuchni i przy okazji poranił mi nogi, kiedy wściekła pobiegłam na górę. Trzasnęłam drzwiami tak mocno, że wydawało mi się, że rozbiję szyby, ale jednak wszytko pozostało na miejscu. Oparłam się o drewnianą pokrywę, po czym zjechałam po niej w dół zwijając się w kłębek. Lukas pobiegł za mną. Pukał do drzwi, szarpał się z klamką, krzyczał, płakał i przepraszał. Ale to nic mi już nie dawało. Nawet go nie słuchałam. Uświadomiłam sobie, że wszystkie jego słowa i gesty, które do tej pory utwierdzały mnie w fakcie, że on też mnie kocha, były zwyczajną iluzją. On to wszystko udawał.

- Meadow, proszę.

Oczami wyobraźni widziałam, jak opiera czoło i dłonie na drzwiach. Widziałam, jak unosi się jego klatka piersiowa, kiedy głęboko oddycha, żeby się uspokoić. Widziałam łzy w kącikach jego oczu, gdy już wiedział, że zrobił źle. Widziałam to wszystko, ale nie wiedziałam, czy to prawda. Czy teraz opiera się o drzwi, ze łzami w oczach i próbuje mi to wszystko wytłumaczyć? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Nie byłabym w stanie mu wybaczyć. Już to powiedział. Powiedział to, kiedy był zdenerwowany, a wtedy przeważnie mówi się to, co naprawdę się myśli. To jeden z powodów dla których nie mogę tego zrobić.
Otarłam dłonią łzy ściekające po moich policzkach. Lukas nadal pukał, nadal próbował otworzyć drzwi.

- Odejdź, Rieger. Nienawidzę cię. Nie chcę z tobą rozmawiać. Jesteś skończonym dupkiem. Szukaj sobie nowej partnerki do ucieczki, bo ja nie zamierzam spędzić z tobą ani chwili więcej. Wracam, kurwa, do domu. I nie obchodzi mnie czy matka wywali mnie na bruk. Zrobię wszystko, żeby cię więcej nie zobaczyć.

- Maddy. - szepnął na tyle głośno, abym mogła usłyszeć to przez zamknięte drzwi. - Zachowujesz się jak dziecko. Błagam, daj mi się wytłumaczyć zanim popełnisz jakiś błąd. To nie tak, że cię nie kocham...

- Jeśli mnie kochasz, to automatycznie jestem dla ciebie kimś ważnym. Spierdoliłeś. Przestań do mnie mówić, póki masz jeszcze szansę, że zostanę.

a/n: spierdoliłam, no ale mówiłam, że będzie się dziać
swoją drogą mam pytanko, chciałby ktoś czytać kolejne ryjące psychikę fanfiction o mukasie?
one jest tak trochę na podstawie tego obrazka w mediach x 

wgl podoba wam się nowa okładka? cri 

Do następnego!! 

we are the same; riegerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz