- Och, a ty nie wiesz, że nie podchodzi się do samotnie siedzących dziewczyn od tyłu? - przewracam oczami, po czym spoglądam w kierunku szatyna - chyba nie tak powinno się podrywać dziewczyny, panie podrywaczu... - znowu nie przemyślane słowa, które padły z moich ust zbyt szybko. Dostrzegam, że się krzywi i szybko dodaję. - Przepraszam - sama już nie wiem, czy naprawdę chciałam to powiedzieć, czy też to wina alkoholu, który krąży w mym organizmie. W końcu to co robi nie jest moją sprawą, a jednak mnie to dręczy.
- Ała, czyli tak teraz o mnie myślisz? - unosi pytająco brwi.
Delikatny uśmiech pojawia mi się na twarzy, gdy spogląda na mnie. Poklepuję wolne miejsce obok siebie, zachęcając go tym samym by usiadł. Chwilę później siedzi już obok mnie. Czuję ciepło płynące z jego ciała, oraz ten słodki zapach, który zapamiętałam od ostatniego wieczoru.
- Z jednej strony miły chłopak, z drugiej zaś podrywacz - spoglądam ukradkiem w jego stronę. - Nie wiem jak mam o Tobie myśleć, poza tym, że potrafisz przestraszyć człowieka.
- Może nie powinnaś słuchać bredni, które słyszałaś na mój temat? - urywa na chwilę. - I przepraszam.
- Może masz racje, ale ciężko jest poznać Ciebie bliżej.
- Czemu tak uważasz? - czuję, jak uważnie mi się przygląda.
- Niech pomyślę... - spoglądam przed siebie i udaję, że się zastanawiam. - Może to dlatego, że dzisiaj cały czas mnie unikasz?
- Nie unikam ciebie, Kim, po prostu... - milknie na chwilę. W jego głosie słychać wahanie. - Matt mi wspomniał, że Amanda rozmawiała z tobą na mój temat. Myślałem, że nie będziesz chciała ze mną rozmawiać.
- Nie znasz mnie, więc teraz Ci powiem, że źle myślałeś. Nie oceniam ludzi po słowach innych. Zapamiętaj to na przyszłość. - spoglądam w jego oczy, które przy świetle księżyca wyglądają tak pięknie. - Musisz być blisko z Mattem co? To znaczy, bronił cię po twoim odejściu od ogniska.
- On z nich wszystkich wie o mnie najwięcej, może dlatego. Szczerze mówiąc znam go najdłużej i najbardziej mu ufam.
- Więc chyba należą mu się jakieś przeprosiny? Słyszałam, że go nie było z Ianem i Davidem gdy o tobie rozmawiali. - zauważam lekkie zdenerwowanie ukazujące się na twarzy Jaya, gdy o tym wspomniałam.
- Masz racje, zrobię to jutro. Dziękuję - jego kolano delikatnie ociera się o moje, co powoduje na moim ciele dziwne drżenie. - Więc, jeśli chodzi o te plotki - waha się przez chwilę. - Po części są prawdziwe. To znaczy, tak, spotykam przypadkowe dziewczyny, z którymi ląduję w łóżku, ale nie zmuszam ich do tego. Zazwyczaj same tam lądują, a ja na to pozwalam. W końcu, jak to facet, mam swoje potrzeby, a stała dziewczyna? Prędzej czy później by mnie zostawiła, więc po co mam się w cokolwiek angażować?
- A byłeś kiedyś zakochany? - mina zaskoczenia malująca się na jego twarzy wywołuje się również u mnie, z powodu pytania, które jakimś cudem zadałam.
- Byłem jakieś trzy lata temu, ale zostawiła mnie tak jak mówiłem. Chodziłem z nią dwa lata i jak do tej pory to był mój najdłuższy związek. Jednak nie wytrzymała ze mną, tak samo jak pozostałe. A ty?
- To chyba mamy coś wspólnego, moja jedyna miłość odeszła ode mnie, krótko po śmierci mojego brata. Ale nie winię go za to, to z mojej winy w końcu odszedł. Uznałam, że lepiej będzie mi samej, w końcu i tak rzadko z kimkolwiek wtedy miałam ochotę na rozmowę. Szczerze mówiąc, można stwierdzić, że byłam wariatką - zaśmiałam się z bólem na myśl wspomnień o tamtym czasie. Poczułam, że gorzka łza popłynęła mi po policzku, ale nim zdążyłam ją wytrzeć, Jay zrobił to za mnie. Jego dłoń jest delikatna, ale i też odrobinę chropowata od maleńkich blizn. Gdy spogląda mi tak prosto w oczy czuję ukłucie w brzuchu, jednak jest ono tak bardzo przyjemne.
- Byłaś z bratem chyba bardzo blisko, co?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - dostrzegam, jak zaczynają drżeć mu wargi. On chyba też to zauważył bo szybko zabrał dłoń, po czym odsunął się ode mnie, zabierając ze sobą ciepło i tę cudowną chwilę.
- Muszę przyznać, że fajne miejsce znalazłaś, co robiłaś tutaj zanim przyszedłem? - jego spojrzenie skierowane jest teraz przed siebie, jednak zauważam jak jego szczęki się zaciskają.
- A, myślałam o tym i owym - uśmiechnęłam się niepewnie, kierując całą swoją uwagę w tym samym miejscu co on. No przecież mu nie powiem, że myślałam o nim. W pewnym momencie wstaje i zerka z góry na mnie.
- Wracajmy już może, co? Pewnie się martwią, a ja nie chce zostawiać cię tu samej, choć jeszcze bym sobie posiedział - wyciąga dłoń w moją stronę, oferując mi tym samym pomoc w staniu, z której korzystam.
- Masz rację, wracajmy już - popatrzałam jeszcze chwilę na otaczające mnie miejsce, po czym ruszyłam razem z nim.
![](https://img.wattpad.com/cover/60488248-288-k718268.jpg)
CZYTASZ
Nigdy nie wiesz dokąd doprowadzi Cię Twój wybór.
Любовные романыKimberly postanawia rozpocząć nowy etap w swoim życiu. Opuszcza więc swoje rodzinne miasto Wilmington by zamieszkać w Los Angeles. Nie stać jej jednak na kupno mieszkania, więc wynajmuje niewielki pokój z ogłoszenia młodej dziewczyny, która poszukuj...