- Co tak pięknie pachnie? - powiedziałam najsłodszym tonem, jakim tylko potrafiłam, wchodząc głębiej do kuchni.
- Śniadanie dla najpiękniejszej kobiety - odpowiedział Jay, odwracając się w moją stronę. Jego uśmiech w połączeniu z nieładem ułożonych włosów, dodawał mu jeszcze większego uroku.
Ze szczerym uśmiechem podeszłam do niego wolnym krokiem. Objął mnie, a ja oplotłam ręce wokół jego talii. Czułam jego zapach, ten który sprawiał, że mojego nogi stawały się jak z waty. On pierwszy zbliżył swoje usta do moich, składając na nich malutki pocałunek. Nie tyle, co poczułam bicie swojego serca, ale również i jego. Spojrzałam mu w oczy i dostrzegłam znajomy blask szczęścia. Wszystko wokół przestało mieć znaczenie.
- Yyy, przepraszam bardzo, ale co tu się wyprawia? - usłyszałam znajomy głos, odwróciłam się wraz z szatynem w jego stronę. W progu drzwiach stała Amanda z Mattem. - Wiedziałam, że zrobisz wszystko by wygrać zakład. Dlatego proponowałeś mi noc w hotelu? - skarciła blondynka swojego towarzysza.
- Moment! Jaki zakład? - równo z Jayem wypowiedzieliśmy te słowa, gdy nasz wzrok padł na bruneta.
- No bo... - na twarzy Matta pojawił się uśmiech zwycięstwa. - Dobra, powiem tak, moja kochana kobieta wyciągnęła ze mnie wszystkie informacje o was, zaraz po tym gdy wy się do siebie nie odzywaliście. Na początku była zła, że pozwoliłem byś ty, Jay spotkał się z Kim. No, ale co mogłem poradzić, gdy ty mój drogi przyjacielu robiłeś maślane oczy do niej? - machnął rękoma w geście bezradności, po czym spojrzał na nas. - Tak więc założyliśmy się wraz z Amandą o was. Ona obstawiała, że ty, Kim, mu nie wybaczysz, ja z kolei odwrotnie. A, że akurat trafiła się okazja bym mógł się o tym dowiedzieć, wykorzystałem to - spojrzał na swoją ukochaną i ucałował ją w policzek. - Tak więc wygrałem, choć mogłem przegrać.
- Co nie zmienia faktu, że nic mi o tym nie powiedziałeś - spojrzała na niego gniewnym wzrokiem. - Kiedy to zaplanowałeś?
Poczułam jak dłoń Jaya wplata się w moją. Spojrzałam na niego. Obserwował jak para towarzysząca nam się sprzecza. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy puścił do mnie oczko.
- Nie planowałem tego, kotku, i tak chciałem cię gdzieś zabrać. To on napisał do mnie wieczorem, podczas naszej kolacji sms, że chce się spotkać. Więc napisałem mu, by poszedł do was do domu. Nie jesteś ze mnie dumna? Zrobiłem dwie pieczenie na jednym ogniu - zrobił do niej maślane oczy.
- I tak nagrody nie dostaniesz - wytknęła mu język i spojrzała na mnie. - A ty tak bardzo się zapierałaś, że między wami nic nie ma.
- No, bo wtedy jeszcze nic nie było - nagle ogarnęło mnie dziwne poczucie zagubienia, gdy skupiła całą swoją uwagę na mnie. Policzki zaczynały mnie piec. - To znaczy wtedy jeszcze nie wiedziałam do końca. Nie chciałam nic mówić, tym bardziej, że mnie ostrzegałaś. A teraz... - nagle zabrakło mi słów.
- A teraz jesteśmy razem - dokończył Jay, ściskając trochę mocniej za moją dłoń. Odwrócił się w moją stronę i złożył kolejny pocałunek na mych ustach. Popatrzał jeszcze chwilę w moje oczy i odwrócił się w ich stronę. - Czy ci się podoba czy nie - jego słowa, zachowanie przy nich, zupełnie mnie zaskoczyło i to w dobrym sensie. W tym momencie i mnie nie obchodziło zdanie Am czy to popiera.
- Dobra, spokojnie gołąbeczki! - powiedziała rozbawionym głosem. - Nic mi do tego - wzruszyła lekceważąco ramionami. - Cieszę się waszym szczęściem. I tak, prawda, byłam na początku zła, ponieważ bałam się, że złamie twoje serduszko, Kim, ale potem? Zrozumiałam, że i on do ciebie coś czuje na poważnie. Więc mam nadzieję, że zdołasz go wyprowadzić na ludzi - aa jej twarzy namalował się wyraz zainteresowania. - A teraz powiedzcie mi, co tam dobrego robicie? Bo umieram z głodu!
- Naleśniki, ale nie dla ciebie - rzekł Jay w kierunku blondynki. - Tylko dla mojej kobiety.
- Pozwolisz głodować biednej dziewczynie? - zrobiła w jego kierunku wzrok małego szczeniaczka, który moim zdaniem wychodzi jej rewelacyjnie.
- Zrobi też coś dla ciebie - odpowiedziałam i mrugnęłam oczko w kierunku mojego wybranka, zagryzając delikatnie dolną wargę.
- Niech wam już będzie. Wy, kobiety, umiecie manipulować facetami - odburknął i wrócił do smażenia.- Wy tu gadu-gadu, a ja idę pozmywać naczynia, ktoś musi to w końcu zrobić - wstałam od stołu i złożyłam delikatny pocałunek na policzku Jaya, po czym zaczęłam zbierać naczynia.
Śniadanie, które przygotował mój chłopak. Och, jak to przyjemnie brzmi. Okazało się naprawdę pyszne. Nawet nie spodziewałam się, że potrafi robić takie rewelacyjne naleśniki z masłem orzechowym i syropem klonowym z dodatkiem owoców. A moje obawy co do związku z zielonookim szatynem ulotniły się wraz z ostatnim słowem blondynki.
Gdy zbierałam już ostatni talerzyk, Am chwyciła mnie za rękę z poważnym wyrazem twarzy.
- Poczekaj, wraz z Mattem chcemy wam coś powiedzieć - spojrzała na swojego wybranka i drugą dłonią chwyciła go. - Ja, to znaczy my - zaczęła się jąkać. - Będziemy rodzicami - jej ostatnie słowa kompletnie mnie zaskoczyły, przez co wypadły mi talerze z rąk, zostawiając po sobie huk. Nie zważając na hałas i kawałki szkła przytuliłam ją do siebie.
- Gratulacje - wyszeptałam do jej ucha.
CZYTASZ
Nigdy nie wiesz dokąd doprowadzi Cię Twój wybór.
RomantizmKimberly postanawia rozpocząć nowy etap w swoim życiu. Opuszcza więc swoje rodzinne miasto Wilmington by zamieszkać w Los Angeles. Nie stać jej jednak na kupno mieszkania, więc wynajmuje niewielki pokój z ogłoszenia młodej dziewczyny, która poszukuj...