Rozdział jedenasty

2.7K 185 10
                                    


     Krzyki, które usłyszałam na dole, stały się głośniejsze. Jednak jestem pewna, że reszta ich nie słyszy, inaczej już by stali ze mną pod drzwiami Jaya. Tak, dobrze powiedziałam, to właśnie z jego pokoju dochodzą krzyki. Chwytam dłonią delikatnie klamkę, po czym naciskam tak po cichu jak tylko się da. Drzwi się otwierają, a ja wkładam głowę w szparę pomiędzy nimi. Rozglądam się po pokoju i zauważam szatyna leżącego na łóżku. Od razu rzuca mi się w oczy, że jego oddech jest nierówny i mamrocze niezrozumiale. Wchodzę głębiej do pomieszczenia i zamykam za sobą drzwi po czym kieruję się w jego stronę. Gdy znajduję się już wystarczająco blisko, dostrzegam na jego czole maleńkie krople potu. Chwytam delikatnie za jego dłoń, która jest zamknięta w pięść i siadam na łóżku. Jestem pewna, że śni mu się koszmar, który ma związek z jego przeszłością, nieraz miewałam takie same.
- Jay! Obudź się! - podniosłam delikatnie swój głos by go obudzić. - To tylko zły sen - jego wyraz twarzy jest taki smutny, że aż serce zaczęło mnie kuć. Nigdy nienawidziłam patrzeć na ludzkie cierpienie. - Proszę obudź się! - po tych słowach zauważam, że jego oddech się uspokaja, a zaraz po tym otwiera swe piękne oczy i przygląda mi się ze zdziwieniem. 
- Co... Co ty tu robisz? - pyta zachrypniętym głosem i przenosi wzrok na nasze ręce. Automatycznie zabieram swoją rękę, jednak mnie powstrzymuje i chwyta ją ponownie. 
- Usłyszałam krzyki więc... - urwałam na chwilę by spojrzeć na niego. - Poszłam sprawdzić skąd dochodzą i wylądowałam tutaj. Chyba śnił ci się koszmar i postanowiłam Cię obudzić.
- Dziękuję - spojrzał prosto w moje oczy, a ja poczułam kolejne ukłucie, tylko tym razem w brzuchu. Zaczął delikatnie pocierać kciukiem wierzch mojej dłoni, a mnie przeszedł dziwny dreszcz, który zauważył. - Uratowałaś mnie przed naprawdę cholernym snem, wiesz? - jego kącik ust uniósł się ku górze dzięki czemu na jego buzi pojawił się uśmiechem.
- Domyślam się, nieraz takie miewałam i wiem jak się musiałeś czuć. Na szczęście moje ustały, a ja mogę w końcu przespać noc w spokoju - to prawda, nawiedzały mnie nieustanie od pogrzebu brata, aż do przyjazdu tutaj. Kilka razy przez moje krzyki pobudziłam wszystkich sąsiadów mieszkających obok naszego domu, a lekarze nie wiedzieli już nawet jak mi pomóc. Na szczęście nasi sąsiedzi okazali się bardzo wyrozumiali, nie mówiąc już o rodzicach. 
Mimowolnie gdy patrzę na niego uśmiecham się.
- Więc jak ty w ogóle te krzyki usłyszałaś? Pokoje są przecież oddalone od siebie, a ściany są naprawę grube - podnosi się by usiąść, jednak jego dłoń dalej spoczywa na mojej. - Więc?
- Nie spałam w pokoju, tylko w salonie na kanapie. Najwidoczniej David postanowił spędzić noc z Kat, a ja naprawdę nie chciałam być tego świadkiem - skrzywiłam się lekko, gdy poczułam ból karku na wspomnienie tego. Jay również to zauważył, bo teraz zamiast uśmiechu pojawiło się zmartwienie. 
- Cholera! Powinienem się domyśleć, że ten gnojek pójdzie spać do niej, a ty nie będziesz miała gdzie nocować. 
- Naprawdę, nic się nie stało przecież. 
- A właśnie, że się stało, Kim - powiedział ze zdenerwowaniem w głosie. - On myśli wyłącznie o sobie! Wiedział, że ja będę zły, jeśli przyjdą tutaj, więc wybrał opcję drugą, czyli ciebie. Znając go pewnie się domyślił, że nie będziesz spała w pokoju, gdy oni będą się zabawiać -  nie podoba mi się jego ton, jednak z drugiej zaś strony podoba mi się fakt, jak martwi się o mnie. - Czemu nie przyszłaś do mnie? Przecież skoro on był tam to tutaj jedno łóżko było wolne - przygląda mi się uważnie.
- Nie chciałam się narzucać. - czuję jak ściska moją dłoń, a ja odwzajemniam ten gest.
- Przecież nie uznałbym, że się narzucasz. Pamiętaj, że gdy znowu będzie taka sytuacja, przyjdź od razu tutaj. Nie będę zły - uśmiecha się, a do mnie dociera fakt, jak bardzo jest przystojny.
- Wiem, że może to trochę za wcześnie, bo dopiero jest szósta a reszta jeszcze śpi... - urywam na chwilę by zerknąć na okno. - Ale może masz ochotę iść trochę popływać w jeziorze? Powinno być jeszcze ciepłe po wczorajszym upalnym popołudniu. A mnie naprawdę przyda się taka pobudka - zagryzam dolną wargę. Nie wiem czemu, ale odkąd pamiętam zawsze tak robiłam, gdy się denerwowałam. Spoglądam na niego i czekam. 
- Myślę, że to będzie świetny pomysł - złowieszczy uśmieszek wkrada się na jego usta.

Nigdy nie wiesz dokąd doprowadzi Cię Twój wybór.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz