Krzyki, które usłyszałam na dole, stały się głośniejsze. Jednak jestem pewna, że reszta ich nie słyszy, inaczej już by stali ze mną pod drzwiami Jaya. Tak, dobrze powiedziałam, to właśnie z jego pokoju dochodzą krzyki. Chwytam dłonią delikatnie klamkę, po czym naciskam tak po cichu jak tylko się da. Drzwi się otwierają, a ja wkładam głowę w szparę pomiędzy nimi. Rozglądam się po pokoju i zauważam szatyna leżącego na łóżku. Od razu rzuca mi się w oczy, że jego oddech jest nierówny i mamrocze niezrozumiale. Wchodzę głębiej do pomieszczenia i zamykam za sobą drzwi po czym kieruję się w jego stronę. Gdy znajduję się już wystarczająco blisko, dostrzegam na jego czole maleńkie krople potu. Chwytam delikatnie za jego dłoń, która jest zamknięta w pięść i siadam na łóżku. Jestem pewna, że śni mu się koszmar, który ma związek z jego przeszłością, nieraz miewałam takie same.
- Jay! Obudź się! - podniosłam delikatnie swój głos by go obudzić. - To tylko zły sen - jego wyraz twarzy jest taki smutny, że aż serce zaczęło mnie kuć. Nigdy nienawidziłam patrzeć na ludzkie cierpienie. - Proszę obudź się! - po tych słowach zauważam, że jego oddech się uspokaja, a zaraz po tym otwiera swe piękne oczy i przygląda mi się ze zdziwieniem.
- Co... Co ty tu robisz? - pyta zachrypniętym głosem i przenosi wzrok na nasze ręce. Automatycznie zabieram swoją rękę, jednak mnie powstrzymuje i chwyta ją ponownie.
- Usłyszałam krzyki więc... - urwałam na chwilę by spojrzeć na niego. - Poszłam sprawdzić skąd dochodzą i wylądowałam tutaj. Chyba śnił ci się koszmar i postanowiłam Cię obudzić.
- Dziękuję - spojrzał prosto w moje oczy, a ja poczułam kolejne ukłucie, tylko tym razem w brzuchu. Zaczął delikatnie pocierać kciukiem wierzch mojej dłoni, a mnie przeszedł dziwny dreszcz, który zauważył. - Uratowałaś mnie przed naprawdę cholernym snem, wiesz? - jego kącik ust uniósł się ku górze dzięki czemu na jego buzi pojawił się uśmiechem.
- Domyślam się, nieraz takie miewałam i wiem jak się musiałeś czuć. Na szczęście moje ustały, a ja mogę w końcu przespać noc w spokoju - to prawda, nawiedzały mnie nieustanie od pogrzebu brata, aż do przyjazdu tutaj. Kilka razy przez moje krzyki pobudziłam wszystkich sąsiadów mieszkających obok naszego domu, a lekarze nie wiedzieli już nawet jak mi pomóc. Na szczęście nasi sąsiedzi okazali się bardzo wyrozumiali, nie mówiąc już o rodzicach.
Mimowolnie gdy patrzę na niego uśmiecham się.
- Więc jak ty w ogóle te krzyki usłyszałaś? Pokoje są przecież oddalone od siebie, a ściany są naprawę grube - podnosi się by usiąść, jednak jego dłoń dalej spoczywa na mojej. - Więc?
- Nie spałam w pokoju, tylko w salonie na kanapie. Najwidoczniej David postanowił spędzić noc z Kat, a ja naprawdę nie chciałam być tego świadkiem - skrzywiłam się lekko, gdy poczułam ból karku na wspomnienie tego. Jay również to zauważył, bo teraz zamiast uśmiechu pojawiło się zmartwienie.
- Cholera! Powinienem się domyśleć, że ten gnojek pójdzie spać do niej, a ty nie będziesz miała gdzie nocować.
- Naprawdę, nic się nie stało przecież.
- A właśnie, że się stało, Kim - powiedział ze zdenerwowaniem w głosie. - On myśli wyłącznie o sobie! Wiedział, że ja będę zły, jeśli przyjdą tutaj, więc wybrał opcję drugą, czyli ciebie. Znając go pewnie się domyślił, że nie będziesz spała w pokoju, gdy oni będą się zabawiać - nie podoba mi się jego ton, jednak z drugiej zaś strony podoba mi się fakt, jak martwi się o mnie. - Czemu nie przyszłaś do mnie? Przecież skoro on był tam to tutaj jedno łóżko było wolne - przygląda mi się uważnie.
- Nie chciałam się narzucać. - czuję jak ściska moją dłoń, a ja odwzajemniam ten gest.
- Przecież nie uznałbym, że się narzucasz. Pamiętaj, że gdy znowu będzie taka sytuacja, przyjdź od razu tutaj. Nie będę zły - uśmiecha się, a do mnie dociera fakt, jak bardzo jest przystojny.
- Wiem, że może to trochę za wcześnie, bo dopiero jest szósta a reszta jeszcze śpi... - urywam na chwilę by zerknąć na okno. - Ale może masz ochotę iść trochę popływać w jeziorze? Powinno być jeszcze ciepłe po wczorajszym upalnym popołudniu. A mnie naprawdę przyda się taka pobudka - zagryzam dolną wargę. Nie wiem czemu, ale odkąd pamiętam zawsze tak robiłam, gdy się denerwowałam. Spoglądam na niego i czekam.
- Myślę, że to będzie świetny pomysł - złowieszczy uśmieszek wkrada się na jego usta.

CZYTASZ
Nigdy nie wiesz dokąd doprowadzi Cię Twój wybór.
Lãng mạnKimberly postanawia rozpocząć nowy etap w swoim życiu. Opuszcza więc swoje rodzinne miasto Wilmington by zamieszkać w Los Angeles. Nie stać jej jednak na kupno mieszkania, więc wynajmuje niewielki pokój z ogłoszenia młodej dziewczyny, która poszukuj...