Rozdział piętnasty

2.8K 160 5
                                    


       Od momentu, gdy opowiedziałam mu o moim bolesnym i skrywanym wspomnieniu minęło kilka dni. Tamtego wieczoru pozostaliśmy tam jeszcze niecałą godzinę, mogę nawet rzec, że w absolutnej ciszy, pomijając sporadyczne pocałunki, nie zaszło nic innego. Szczerze mówiąc, przez cały pobyt tutaj, prócz kilku namiętnych całusów nie wynikło nic więcej.  Nie jestem z tego powodu zła, czy też rozczarowana. Rzecz jasna dziewicą już dawno nie jestem, ale i też nie czuję szczerości w seksie bez miłość. A jeśli chodzi o moje uczucia do Jaya, to tak, czuję do niego coś więcej niż powinnam, ale czy go kocham? Sama nie wiem. W każdym razie, nie oczekiwał na nic więcej, mimo tego jak go nazywano. Mogę z pewnością powiedzieć, że poznałam go z innej strony niż reszta. Jednak od momentu, gdy opowiedziałam mu o moim bracie, stał się bardziej zamknięty, tajemniczy co kompletnie wybiło mnie z równowagi. Dalej rozśmieszał mnie, porywał na chwilę w miejsca, gdzie możemy być sami, ale momentami stawał się jakby nieobecny. Pytałam go, co się stało, jednak on tylko odpowiadał: "Nic, po prostu się zamyśliłem.", po czym się uśmiechał. Stwierdziłam, że skoro nie jest gotowy, by mi o tym powiedzieć, nie będę więcej pytać. 
- Kim, mogę? - usłyszałam męski, ale stanowczy głos. Do pokoju wszedł Matt.
- Tak - uśmiechnęłam się, pokazując mu dłonią, by wszedł dalej.
- Jak idzie pakowanie? Bo Amanda stwierdziła, że jeszcze ma czas i poszła z Kat się opalać - jego krzywy uśmiech podpowiada mi, że wcale nie przyszedł o tym porozmawiać. 
- Myślę, że już skończyłam - machnęłam głową w stronę spakowanej już walizki.
- To dobrze - siada na łóżku Jaya i spogląda na mnie ze zmartwioną miną. - Widzę, że cały pobyt spałaś tutaj, zgadza się?
- Tak, za każdym razem gdy chciałam iść spać napotykałam się na Davida w łóżku Kat. Więc tak, przeniosłam się tutaj, prawdę mówiąc Jay mi to zaproponował. 
- No właśnie Jay... - milknie na chwilę. - Łączy was coś poważnego? Wiem, to nie moja sprawa, ale widzę jak on się zachowuje przy tobie i co chwile gdzieś cię zabiera. 
- Nie, to nic poważnego - czuję jak moje policzki czerwienieją, zupełnie tak jakbym była małym dzieckiem. Spoglądam w stronę okna i dostrzegam go, uśmiechniętego.
- A te wasze pocałunki, zaczepki? Dalej chcesz mówić, że nic się nie dzieje?
- Moment! - trochę bardziej uniosłam swój ton niż zamierzałam. - Skąd o tym wiesz? - patrzę na niego ze szczerym niedowierzaniem.
- Myślisz, że jestem ślepy? - patrząc na niego widzę ciekawość w jego oczach, ale zarazem zakłopotanie. Och, niech to szlag, że wybrał akurat mnie do tej rozmowy. - W odróżnieniu do reszty, ja akurat dostrzegam takie szczegóły. Tym bardziej, że Jay jest moim najlepszym kumplem - przygląda mi się. - Nie zrozum mnie źle, cieszy mnie ten widok, tylko chciałem się upewnić czy to na poważnie.
- Nie... Nie wiem co to znaczy, po prostu czuję się przy nim szczęśliwa, jak przy nikim innym. A to co on myśli o tym, musisz go zapytać. 
- Nie sądzę, by mi powiedział - zaczyna bawić się dłońmi. - Dobra, jak tam uważacie, ale lepiej będzie jeśli nie wspomnisz o tym Amandzie. Ona mu zbytnio nie ufa - Matt wstaje z łóżka i idzie w stronę wyjścia, jednak zanim otwiera drzwi zatrzymuje się na chwilę. - Za godzinę powinniśmy ruszać, obyś chociaż ty była gotowa - na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu, po czym wyszedł. 

    Jestem w pracy zaledwie od pięciu godzin, a już czuję się wykończona. Praktycznie cały wczorajszy powrót do domu przespałam. A gdy tylko znalazłam się w domu, pierwsze co rozpakowałam walizki i udałam się na szybki prysznic. I tak oto zakończyłam dzień. Wspaniale, prawda? Jeśli chodzi o Jaya, to wracał naszym autem, uznał, że przebywanie z dwójką idiotów nie wpłynie na niego dobrze. Mnie ten fakt bardzo ucieszył, ponieważ mogłam spędzić z nim jeszcze więcej czasu. Jednak w połowie drogi dostał telefon z pracy i musieliśmy wysadzić go pod komendą.  To był ostatni raz kiedy go widziałam i rozmawiałam. Czuję, że trochę za nim tęsknie, choć na samym początku ciężko było mi się do tego przyznać. Jednak fakt, że od tamtego czasu nie napisał ani jednego sms, w ogóle mnie nie pociesza. Fala smutku ogarnia mnie gdy tylko spoglądam na telefon z iskierką nadziei, która po chwili gaśnie. Może jest zajęty pracą a ja tylko popadam w jakąś paranoję, że coś mu się stało? W każdym razie, Amanda wspomniała dziś rano, że robi w domu małą imprezę i mam się przygotować. Nie mam nic przeciwko temu, tym bardziej jeśli istnieje szansa, że się z nim zobaczę. Tak, mam świadomość tego, że mówię jak zakochana idiotka.  
Męski głos z akcentem wyrywa mnie z zamyślenia, spoglądam ku górze i dostrzegam Stefana. Ten trzydziestoparoletni brunet z buzią bez skaz oraz idealną posturą i ubiorem jest moim szefem. Skłamałabym mówiąc, że dziewczyny nie próbują z nim flirtować. On również to zauważa, jednak fakt, że jest gejem, sprawia, iż się tym nie przejmuje. Woli, bym mówiła do niego po imieniu i tak też robię, ponieważ nie lubi innych określeń. Jest bardzo wyrozumiałą i przyjazną osobą, co sprawia, że lubię go jeszcze bardziej. 
- No, Kim, opowiadaj, jak tam po urlopie? Wypoczęta? - jego twarz aż promienieje od uśmiechu. Opiera się o ścianę i spogląda na mnie. - Wybacz, że musiałaś przyjść już dzisiaj, ale Eva od trzech tygodniu zawracała mi tak zwane cztery litery o tym, że musi mieć wolne.
- Nic się nie stało, ja i tak bardzo Ci dziękuję Stefan, że w ogóle dałeś mi ten tydzień wolnego. Zdecydowanie był mi potrzebny - uśmiecham się.
- No, i to mnie cieszy skowronku, i nie dziękuj, to Ci się należało.

Nigdy nie wiesz dokąd doprowadzi Cię Twój wybór.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz