- Dlaczego co, Kim? - zmarszczył czoło i uniósł delikatnie brwi. - Dlaczego nie możemy być razem? Dlaczego taki jestem, a nie inny? - spogląda na mnie wzrokiem pełnym ubolewania. - Bo nie mogę być z tobą, nawet gdybym bardzo chciał. I nie chodzi tu o nikogo innego, jak o samą ciebie.
Powolnym krokiem zmierzam ku niemu, choć czuję jakbym szła wieki. Zajmuję miejsce obok niego i zerkam mu w oczy.
- A co ze mną jest nie tak? Nie rozumiem nic, proszę cię, wytłumacz mi to - miałam sucho w gardle, a serce łopotało jak speszony ptak. Teraz jedynie, czego pragnęłam, to usłyszeć odpowiedzi.
- Jeśli ci powiem, wiem, że możesz mnie znienawidzić. A z tamtą dziewczyną nic się nie wydarzyło. Przyszedłem z nią tylko dlatego, byś odpuściła sobie mnie - jego twarz wykrzywił grymas bólu.
- Więc mi powiedz. Nie możesz oceniać tego, czy będę zła, dopóki mi tego nie powiesz - krew w moich żyłach zaczęła pulsować jeszcze bardziej. - Proszę - dodałam chwytając jego dłoń.
- Pamiętasz jak opowiedziałaś mi o swoich bracie i to jak zginął? - kiwam tylko głową, gdy na mnie spogląda. - Na początku nic nie rozumiałem, dopóki nie powiedziałaś mi jego imienia. Wtedy coś do mnie dotarło, choć nie byłem do końca pewny. Upewniłem się dopiero wtedy, kiedy przyjechaliśmy tu - czuję jak zaczyna drżeć jego ciało. - Twój brat... - milknie i patrzy w dół, a moje serce zaczyna walić tak bardzo, jakby chciało rozsadzić moją pierś. - On oddał za mnie życie, to ja jestem tym, za którego umarł - jego oczy zwilgotniały, a po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy. - To ja powinienem leżeć teraz w ziemi. Wszystko to moja wina, nie zauważyłem wroga, który celował do mnie, a powinienem się rozejrzeć przed wejściem dalej. Oczywiście wiedziałem lepiej i ruszyłem, wtedy usłyszałem strzały i odwróciłem się za siebie... Twój brat leżał już na ziemi, a ja nie mogłem nic innego zrobić jak tylko podbiec do niego. Krew była wszędzie... - milknie, a jego ciało zaczyna jeszcze bardziej drżeć. - Nie ruszał się już, nawet gdy do niego krzyczałem. Ten strzał prosto w serce, który był przeznaczony dla mnie, zabrał go zamiast mnie. Chciałem wezwać posiłki gdy przez moje ciało przeszła fala uderzenia a potem ciemność. Obudziłem się dopiero po miesiącu, na łóżku szpitalnym, obwiniając siebie za to, że to ja powinienem teraz nie żyć. Nie byłem w stanie dalej służyć w wojsku więc odstąpiłem od służby. Długo się zmagałem z tymi wspomnieniami i było już prawie dobrze, gdy zjawiłaś się ty, a sny powrócił. Na początku nie wiedziałem co jest grane, aż opowiedziałaś mi swoją historię. Tylko wtedy było już za późno by się wycofać, bo widziałem, że zaczęło się coś między nami dziać - spogląda mi prosto w oczy, a moje plecy zaczynają drżeć od tłumionego płaczu. - Gdy uświadomiłem sobie, że zaczynasz znaczyć dla mnie coś więcej postanowiłem odsunąć się od ciebie. Chciałem, byś nie poznała prawdy, chciałem, byś była szczęśliwa, nawet mimo tego, że było mi cholernie ciężko. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak było mi trudno patrzeć na ciebie gdy przyprowadziłem tamtą panienkę, jak cholernie wściekły byłem gdy kumpel Davida cię podrywał - zgaszona twarz oddawała jego zdenerwowanie, a oczy mówiły za niego. Czułam jak ściska moją dłoń, tak jakby szukał w niej ukojenia. Kładę wolną rękę powoli na jego policzku i zmuszam do tego, by spojrzał mi prosto w oczy. Czuję, że pomału opanowuję strach toczący wojnę w moim ciele. Nasze oddech łączą się tworząc całość.
- Nie wiń się za to, co się stało. To nie była twoja wina i ty to wiesz. Nie chciałam poznać osoby, za którą mój brat oddał życie, ale nie dlatego, że jej nienawidzę. Tylko dlatego, że nie byłam na to jeszcze gotowa - próbuję delikatnie się uśmiechnąć, choć czuję jak moje serce pęka. - Wiem, że Oliver oddałby za każdego życie, taki już był. W obliczu zagrożenia zawsze stawiał na pierwszym miejscu innych, nie siebie. A to, że pomyślałeś, że mogę być zła, to tylko dlatego, że mnie nie znasz na tyle dobrze, by to wiedzieć. W sumie nie dałeś mi tej możliwości by tego pokazać. A gorsze od tego, jest tylko to, że tak pomyślałeś. Cieszę się, że to właśnie ciebie uratował - widzę, że jego ciało się uspakaja. - Oli kazał mi obiecać, że spełnię jego marzenie i tak też zrobiłam, choć mogłam postąpić inaczej. Ale to był mój wybór, by tak postąpić, nie jego. I nigdy nie rozumiałam dlaczego, jednak teraz już wiem, że właśnie ciebie miałam spotkać, ty jesteś osobą, która miała pomóc mi się podnieść po stracie - nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Czułam jego znajomy zapach perfum, za którym tak tęskniłam. Nagle zapragnęłam jego dotyku ust na swoich, przez co zagryzłam dolną wargę.On również musiał o tym samym myśleć, ponieważ złożył na mych ustach delikatny pocałunek, po czym kolejny tym razem namiętny wyrażający pragnienie, zachłanność i ukojenie. Jego ręce znalazły się na mojej talii, przyciągając mnie do siebie. Moje dłonie owinęły się wokół jego karku, a palce wplotły się we włosy. Całowaliśmy się namiętnie, aż w końcu oderwaliśmy się od siebie. Oboje ciężko oddychaliśmy, musnęłam jeszcze raz jego wargi, po czym wtuliłam się do niego kładąc głowę na jego ramieniu. On również mnie przytulił, gładząc jedną ręką moje włosy. Tym razem czułam jego ciepło na całym ciele, pragnąc by ta chwila trwała wiecznie...
![](https://img.wattpad.com/cover/60488248-288-k718268.jpg)
CZYTASZ
Nigdy nie wiesz dokąd doprowadzi Cię Twój wybór.
RomanceKimberly postanawia rozpocząć nowy etap w swoim życiu. Opuszcza więc swoje rodzinne miasto Wilmington by zamieszkać w Los Angeles. Nie stać jej jednak na kupno mieszkania, więc wynajmuje niewielki pokój z ogłoszenia młodej dziewczyny, która poszukuj...