Gdy upewniliśmy się, że wszyscy jeszcze śpią, zrobiliśmy sobie szybkie śniadanie w postaci kanapek i ruszyliśmy nad jezioro. Mimo wczesnej godziny temperatura coraz bardziej się podnosiła, a ja z każdym krokiem pragnęłam znaleźć się już w chłodnej wodzie. Patrząc na Jaya mogę śmiało stwierdzić, że i on tego pragnął. Może i ja sama potrzebowałam przebudzenia po śnie, ale on potrzebował tego bardziej. Pragnęłam, by zapomniał o tym, co mu się śniło, bym mogła obserwować jego uśmiech. Szczerze mówiąc, nie zniosłabym kolejnego dnia, w którym by mnie unikał.
Za dnia wygląda tu jeszcze piękniej, słychać śpiew pojedynczych ptaków, a woda jest taka spokojna, że ukoiła by największego nerwusa. Las, który otaczał to niewielkie jezioro dodawał mu jeszcze większego uroku. Z chęcią spędziłabym tu cały dzień, leżąc na piasku.
Spojrzałam na chłopaka, który stał w wodzie po kostki. Wyglądał tak spokojnie, jakby nie miał żadnych zmartwień. W ogóle nie przypominając osoby, którą zostałam jeszcze godzinę wcześniej. Podobało mi się to, jaki jest teraz. Nie mogę pojąć, że chodzą o nim takie straszne plotki, przecież przy mnie zachowuje się zupełnie inaczej. Wczoraj przecież miał okazję mnie pocałować, jednak tego nie zrobił. Na jego twarzy pojawia się uśmiech, a chwilę później ściąga białą koszulkę, która ukazuje jego ciało i rzuca ją na piasek. Przyglądam mu się uważnie, i dostrzegam zarysy mięśni na jego ciele.
Przez moje ciało przechodzi niewielki dreszcz podniecenia, lecz po chwili znika gdy uświadamiam sobie, że patrzy na mnie. Czuję jak moje policzki zaczynają się czerwienić od wstydu, jak jakiemuś małemu dziecku.
- Jak dobrze pamiętam mieliśmy iść pływać - uśmiecha się zadziornie. - No już, chodź! Wiem, że mam świetne ciało, ale woda jest taka ciepła, że szkoda patrzenia.
- Och... - pisnęłam. - W ogóle nie patrzyłam na ciebie! - podniosłam delikatnie swój ton. - Obserwowałam ptaka na tamtej gałęzi - machnęłam ręką, by spojrzał za siebie, choć dobrze zdawałam sobie z tego sprawę, że tą odpowiedzią wyszłam na kompletną kretynkę.
- Ja wiem swoje, a ty swoje. Poza tym, czułem jak twój wzrok wypalał mi dziurę w klatce piersiowej - zaśmiał się i pokazał palcem wspomniane miejsce.
- Ja uważam, że ten ptak był ciekawszy od ciebie - uśmiechnęłam się złowieszczo, po czym zaczęłam ściągać letnią, białą sukienkę, którą założyłam na strój kąpielowy zaraz przed wyjściem. Poczułam się lekko zawstydzona, gdy szatyn zmierzył mnie od góry do dołu. Nie żebym pierwszy raz stała przed chłopakiem w samym stroju kąpielowym, bo nieraz bywałam na plaży, ale teraz jest inaczej. Jestem pewna, że nieraz widywał dziewczyny tylko i wyłącznie w takim wydaniu, tylko w ten sposób jaki to zrobił. Po krótkiej chwili zawahania podeszłam do niego. Wyciągnęłam jedną stopę i delikatnie zanurzyłam ją w wodzie, która, jak się okazało, nie była aż tak ciepła.
- Myślałam, że jest cieplejsza - spojrzałam na niego z krzywym uśmiechem.
- Gdy dużej w niej postoisz będzie cieplejsza, pierwsze wrażenie jest najgorsze. No chodź - wszedł głębiej do wody i wyciągnął w moim kierunku rękę.
- Myślę, że zrobię to stopniowo - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, bo tak też miałam zamiar zrobić.
- Gdy wejdziesz szybciej będzie zabawniej - uśmiechnął się, ukazując swe białe, a zarazem równe uzębienie. - Patrz! - krzyknął, po czym wbiegł jeszcze głębiej i się zanurzył. - Widzisz?!
- Ja wolę jednak zrobić to po swojemu.
- Jak uważasz.
Tym razem zanurzyłam stopy po kostki i zatrzymałam się, by organizm się przyzwyczaił. Jay natomiast wyszedł na brzeg.
- Kim, to jest nudne - rzekł z rozbawieniem na ustach. - Zanim wejdziesz cała minie godzina, a ja zasnę z nudów - przyłożył swą dłoń do ust i udaje, że ziewa.
- A znasz lepszą opcję? Oczywiście nie wykorzystując w niej swojej? - spojrzałam przez ramię w jego kierunku.
- A właśnie, że znam! - jego złowieszczy śmiech podpowiada mi, że zaraz będę żałować swojego pytania.
- Jaki? - unoszę pytająco brwi. Nim zdołam domyśleć się jaki, podbiega do mnie i chwyta mnie od tyłu, unosząc mnie przy tym. Kilka sekund później znajduję się cała w wodzie, a zimna ciecz otulająca mnie przyspiesza moje krążenie. - Ty dupku! - krzyknęłam z rozbawieniem w głosie. - Nie takiej odpowiedzi chciałam.
- Ale taką dostałaś i już nie marudź. - z jego twarzy nie znikał uśmiech.
- Oberwiesz za to! - krzyknęłam, po czym zaczęłam ochlapywać go wodą. Ale nim się zorientowałam, on trzymał mnie na rękach tylko po to, by znowu mnie wrzucić. Postanowiłam więc udawać, że się topię, by zyskać trochę czasu na zemstę.
- Jay! Pomocy! - zaczęłam krzyczeć i wymachiwać rękoma. Oczywiście od razu ruszył mi na pomoc, tym samym wpadając w moją zasadzkę. Gdy znalazł się wystarczająco blisko, chwyciłam go za głowę po czym na parę sekund zanurzyłam mu ją pod wodą.
- Szybko dajesz się nabrać - powiedziałam z rozbawieniem w głosie.
- Oj, przestań! Myślałem, że serio się topisz! Ale przyznaję, udało ci się - gdy tak na niego patrzę zauważam malutkie dołeczki w jego policzkach. Już zamierzam znowu go ochlapać, jednak on chwyta mnie w ostatniej chwili za dłonie. Jego twarz znajduję się teraz zaledwie pięć centymetrów od mojej. Czuję jego ciepły oddech na mej skórze, który jest taki przyjemny. Spoglądam w jego oczy, które patrzą na moje usta. Widzę jak jego mięśnie szczęki się zaciskają, a zaraz po tym składa mi delikatny pocałunek, który odwzajemniam. Jego usta są takie miękkie, że oddaje mu się cała zapominając o wszystkim.
![](https://img.wattpad.com/cover/60488248-288-k718268.jpg)
CZYTASZ
Nigdy nie wiesz dokąd doprowadzi Cię Twój wybór.
RomanceKimberly postanawia rozpocząć nowy etap w swoim życiu. Opuszcza więc swoje rodzinne miasto Wilmington by zamieszkać w Los Angeles. Nie stać jej jednak na kupno mieszkania, więc wynajmuje niewielki pokój z ogłoszenia młodej dziewczyny, która poszukuj...