Drogie panie, wybaczcie moje najście w tym momencie. Niestety, ale musiałem przerwać opowiadanie Kim. Tak, wiem, możecie na mnie w tym momencie nakrzyczeć, czy co wy tam kobiety robicie, ale tylko teraz. Jak się domyślacie, przed wami tak zwany "podrywacz" Jay. Tak, dociera to do mnie, że kobiecie nie wolno przerwać, ale muszę sprostować kilka spraw. Wiem, jak o mnie mówią, czy może lepiej jak mówili. To nie prawda, że każdej nocy wyrywałem panny, no dobra, może tylko trochę. Cóż, jak każdy facet mam swoje potrzeby, a że akurat one również miały, to inna bajka. Nie zapraszałem ich osobiście do łóżka, ale gdy już się tam znalazły... Cóż. Jako facet nie potrafiłem im się oprzeć. Wy już dobrze wiecie jak nas zbałamucić. Teraz, w tym miejscu, powiem wam, że tak nie wolno. Tak, dobrze słyszeliście, jesteśmy pod tym względem strasznie słabi. No, ale niech wam już będzie. A to, że kilka dziewczyn przeze mnie płakało, to naprawdę nie była moja wina. W końcu nic im nie obiecywałem, a to iż się we mnie zakochały, nie było moim problemem. Wiem, wychodzę teraz na pieprzonego dupka i może macie rację, ale wybaczcie mi, taki byłem. Nie przypominam sobie, by któraś z tamtych lasek potrafiłaby wzbudzić we mnie jakiekolwiek uczucia. Dlatego też nazwano mnie jak nazwano. Pogodziłem się z tym już dawno temu. Jednak pewna osoba sprawiła, że zaczęło mi to przeszkadzać. Pewnie domyślacie się, kim ona jest, więc domyślajcie się dalej.
Przed zamieszkaniem tutaj na stałe mieszkałem w małej miejscowości Camden w stanie Karolina Południowa. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że tam każdy wiedział, co kto robi. No więc w wieku dwudziestu lat zaciągnęłam się na służbę do wojska, jak to każdy mężczyzna w naszej rodzinie. Mimo tego, że mój młodszy brat jako jedyny wybrał studia, ja postanowiłem kontynuować dalej rodzinną tradycję. Choć żałuję swojego wyboru, być może teraz bym miał spokojniejsze sny i byłbym normalny. Tak, właśnie, normalny, bo nawet moja starsza siostra, Lili, uważa, że taki nie jestem. Cóż mogę rzec. Stałem się taki, jaki jestem, podczas misji w Afganistanie. Pewnego razu wraz z przyjacielem dostaliśmy rozkaz, by sprawdzić pewien opuszczony budynek. Więc jak to przystało na żołnierzy odmowa nie wchodziła w rachubę i poszliśmy. Teraz ten felerny dzień śni mi się prawie co noc. Budynek okazał się główną siedzibą wrogów i nim zdążyliśmy ostrzec naszych dowódców rozplątał się kompletny syf. Mój kompan ratując moje życie utracił swoje, tracąc przy tym wszystkie marzenia i pozostawiając w rozpaczy i żałobie rodzinę. Mnie na szczęście udało się przeżyć, mimo ran, które odniosłem. Do dzisiaj obwiniam się o to, że za późno wezwaliśmy posiłki i to ja powinienem stracić życie, nie on. Dowódca naszej jednostki stwierdził po moim przebudzeniu ze śpiączki, która trwała miesiąc, że nie powinienem tam wracać. Tak więc też uczyniłem i krótko po powrocie do domu przeprowadziłem się tutaj. Z moim doświadczeniem nietrudno było mi znaleźć pracę, tak więc zacząłem pracować w wydziale kryminalnym. Jednak przez moje napady złości, które pokazywałem niektórym przestępcom często bywałem zawieszany do rozwiązania sprawy. Nie wywalili mnie tylko i wyłącznie dlatego, że jestem naprawdę dobry w tym co robię. Zabawne, co? Choć powiem, że niektórym był po prostu potrzebny dobry łomot.
Teraz przejdźmy do sedna sprawy. Nie wierzyłem dotąd w coś takiego jak uderzenie piorunem na widok kobiety. Zazwyczaj oceniałem je od jeden do dziesięciu. Do momentu, gdy ujrzałem ją, nieśmiałą brunetkę o zniewalających niebieskich oczach, która siedziała obok Kat. Poczułem się onieśmielony jej urodą i wdziękiem. Nie mogłem przestać na nią patrzeć, a jeszcze bardziej napawała mnie chęć poznania jej bliżej i gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja wykorzystałem ją. Nie potrafiłem przestać o niej myśleć, nawet potem, gdy Matt powiedział mi o tym, że jego dziewczyna zdążyła ją ostrzec by się do mnie nie zbliżała. Do momentu wyjazdu i pierwszego dnia próbowałem, naprawdę próbowałem się do niej nie zbliżać. Ale cholernie mi ulżyło gdy w końcu złamałem swoją głupią zasadę i odważyłem się zrobić pierwszy krok. Wtedy coś się we mnie zmieniło. Nie chciałem, by reszta się o tym dowiedziała, bo wiem, że wszystko by popsuli, prócz Matta. Daję sobie rękę uciąć, że tylko jemu jedynemu mogę powiedzieć o wszystkim, a on i tak zachowa to dla siebie. Tak więc było naprawdę dobrze, do pewnego momentu, gdy wszystko zepsułem. Tak, zepsułem, bo tylko to potrafię robić, wszystko dookoła siebie niszczyć. I w tym momencie się z wami pożegnam, musicie mi wybaczyć, ale i też zrozumieć, że ta historia należy, by została opowiedziana do końca przez Kim. Chciałem tylko, byście trochę zrozumiały moje czyny, postępowania i może trochę wybaczyły.
Jay
![](https://img.wattpad.com/cover/60488248-288-k718268.jpg)
CZYTASZ
Nigdy nie wiesz dokąd doprowadzi Cię Twój wybór.
RomanceKimberly postanawia rozpocząć nowy etap w swoim życiu. Opuszcza więc swoje rodzinne miasto Wilmington by zamieszkać w Los Angeles. Nie stać jej jednak na kupno mieszkania, więc wynajmuje niewielki pokój z ogłoszenia młodej dziewczyny, która poszukuj...