~Rozdział 9~

386 35 1
                                    

Kiedy Jeff skończył opowiadać, o tym, co zrobili Charlotte i Jordanowi wstrząsnął mną dreszcz. Jak można zrobić coś takiego normalnemu człowiekowi? Nawet po nich się tego nie spodziewałam! Zdaję sobie sprawę, że moi dawni przyjaciele zachowali się potwornie, ale to nie powód by ich prawie zabijać! Spojrzałam na Jeff'a morderczym wzrokiem. On uśmiechnął się do mnie lekko, a ja prychnęłam.
- Wiesz, że przemoc nie jest rozwiązaniem? - spytałam.
- Wiem, ale inaczej nie potrafię. Taki jestem i nic tego nie zmieni. - wzruszył ramionami. - Od prawie dziesięciu lat tak wygląda moje życie. Pozostałych też. Slenderman chcę byś była jedną z nas, ale żeby się nią stać przejmujesz życie mordercy. - wstał i podał mi rękę. - Idziemy do nich?
Spojrzałam na jego dłoń i powoli ujęłam. On na ten gest uśmiechnął się lekko i pociągnął mnie do góry. Razem ruszyliśmy do domu Slendermana.
Idąc przez las zastanawiałam się czy powinnam odwiedzić Charlotte i Jordana w szpitalu. W pewnym sensie to moja wina. Ja powiedziałam Jeff'owi, że może ich skrzywdzić. Po co mi to było? Ukradkiem spojrzałam na Jeff'a. Wzrok miał skierowany przed siebie. Ciekawe czy żałuję tego, co zrobił?
- Co Ci się śniło? - zapytał z nienacka.
- Proszę? - spytałam zdezorientowana.
- Z samego rana. Nie pamiętasz? Krzyczałaś.
- A to... nic takiego.
Prychnął i przyśpieszył. Przewróciłam oczami i podbiegłam do niego.
- O co się obrażasz? To moja sprawa.
- Chciałem Ci tylko pomóc! - wrzasnął.
- Niby jak?! Każdy ma prawo mieć koszmary!
- Ale Crerpypasty mają prorocze koszmary!
- Co? - szepnęłam cicho.
Jeff chyba zorientował się co powiedział, bo zatrzymał się od razu i oparł o pień.
- Czy Masky mówił Ci skąd Cię zna?
- Nie. Powiedział, że Slenderman przywróci mi potem pamięć.
Westchnął.
- Czyli mam utrudnione zadanie. - rozglądnął się. - Usiądź na tym pniu. - wskazał palcem na pieniek niedaleko. Spojrzałam na niego jak na wariata, ale wykonałam polecenie. On sam poszedł do mnie, kucnął przy pniu i uniósł głowę do góry, tak że widziałam jego oczy. Wziął głęboki wdech i zaczął mówić:
- No więc siedem lat temu, gdy wracałaś ze szkoły zaatakował Cię mężczyzna, pamiętasz?
Zmarszczyłam brwi i już miałam powiedzieć "nie", gdy nagle jakby coś mi się przełączyło w głowie. Przypomniałam sobie tego mężczyznę. Spojrzałam na Jeff'a i skinęłam głową.
- Wtedy zwróciłaś uwageo Slendermana. Nie zrobiłaś tego co inne dzieci. Nie zaczęłaś piszczeć, uciekać. Ty stałaś i patrzyłaś na niego. Potem uśmiechnęłaś się szyderczo i powaliłaś go jednym ruchem. To wzbudziło w Slendim podziw. Później został na Ciebie rzucony urok. Zapomniałaś o tym mężczyźnie. Tak naprawdę to byłem ja. Powiem Ci jedno. - podrapał się w brodę. - Niezły kop. W każdym bądź razie. Slederman chciał sprawdzić czy jest ktoś godny bycia jego proxies. Tylko Ty mi się postawiłaś. Następnego dnia miałaś się spotkać z Charlotte. Gdy czekałaś w parku podszedł do Ciebie Masky. Dał Ci cukierka a ty jak naiwna dziewczynka go przyjęłaś. Gdy to zrobiłaś, zgodziłaś się na zostanie zostanie przyszłości proxies. Czyli innymi mówiąc stałaś się wtedy Creepypastą. Jedną z nas. A teraz do puenty. Gdy ma się wydarzyć coś, co wpłynie na życie Creepypasty ma ona sen. Koszmar. Takie sny są snami proroczymi. Pokazują nam jak późnej postąpić. - spojrzał na mnie uważnie. - Co Ci się śniło?
Przełknęłam gule stojącą w gardle. Powiedzieć czy nie? Powiedzieć czy nie?
- Ty. - szepnęłam cicho i spuściłam wzrok.
- Co? - złapał mnie za podbródek i wyrównał swój wzrok z moim.
- Śniłeś mi się Ty i moja mama. Jakiś głos kazał mi wybierać, a potem się obudziłam.
- Wyrocznia. - wyszeptał prawie niesłyszalnie.
Wstał błyskawicznie i wyciągnął ku mnie dłoń. Ujęłam ją i nim zdążyłam cokolwiek zrobić wsadził mnie sobie na barana i zaczął biec. Objęłam go za szyję. Gdzie mu się tak śpieszy?

MAMA MEG POV

Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. W związku z tym co stało się z Lottie i Jordanem szef pozwolił mi wcześniej wrócić. Oby tylko nic się nie stało Megan.
W domu panowała głucha cisza. Zawołałam moją córkę. Nic. Może śpi? Pobiegłam do jej pokoju i bez pukania otworzyłam drzwi. W środku zastałam ogromy bałagan. Nic dziwnego. To moja córka. Pocieszył mnie tylko brak krwi. Może jest w szpitalu?
Wybiegłam z domu, odpaliłam samochód i ruszyłam do szpitala. Oby tylko nic się nie stało mojej córeczce. Nie powinnam była wyjeżdżać. Nie wtedy, gdy to się stało. A jeśli ten mężczyzna co ją okaleczył wrócił gdy mnie nie było? Jeśli ją gdzieś zabrał? Moja biedna Megan. Muszę ją szybko znaleźć. Zanim się obejrzałam byłam na parkingu pod szpitalem. Chwyciłam torebkę i pobiegłam do środka.
Pierwszą osobą, którą zobaczyłam była matka Charlotte. Podeszłam do niej od razu. Było widać, że rudowłosa płakała od kilku godzin. Jej usta poruszały się z niebywałą prędkością. Ręce miała złączone i podpierała nimi czoło. Usiadłam obok niej i pogłaskałam ją po plecach.
- Co z Charlotte? - spytałam.
Kobieta dopiero teraz podniosła wzrok i skierowała na mnie swoje zapłakane oczy.
- Ciągle ją operują. - łza pociekła jej po policzku. - To wszystko przez tego psychopate. Mówiłam, żeby uważała. - łzy lały się strumieniami.
Przytuliłam Camille i pogłaskałam ją po głowie.
- Gdzie Daniel?
- Ma zaraz lot. Powinien być niebawem. - odpowiedziała łamiącym głosem.
- Była tu może Megan?
Camille pokręciła głową.
- Nic o niej nie wiem. Może się zjawi.
- Mam nadzieję. - wstałam. - Zaraz wracam.
Camille skinęła głową i zaczęła szukać czegoś w torebce. Odeszłam od niej na parę kroków, wyjęłam telefon i wybrałam numer Megan.
- Przepraszamy. Numer chwilowo niedostępny.
Zrzuciłam połączenie i spróbowałam jeszcze raz. Znów to samo. Ona nigdzie indziej nie chodzi niż do Lottie i Jordana. Gdzie jesteś córeczko? A co jeśli ten psychopata ją porwał? Megan...

Meg's POV

Po chwili byliśmy już przed domem Slendermana. Jeff zdenerwowany otworzył drzwi i gdy tylko wszedł krzyknął:
- Slenderman! Jesteś tu?!
Białoskóry natychmiast pojawił się przed nami.
Mógłbyś tak nie krzyczeć Jeff? - zapytał w naszych głowach.
- Wybacz, ale to poważna sprawa.
Co się dzieję?
- Wyrocznia.
Na to słowo Slenderman pochwycił nas w swoje ramiona i przeteleportował. Nim się obejrzałam stałam w jego gabinecie. Tym razem przed biurkiem stały dwa fotele.
Usiadźcie.
Wykonaliśmy jego polecenie.
A więc mówisz Jeff, że Wyrocznia się pojawiła w czyimś śnie.
- Tak, w śnie Megan.
Co dokładnie Ci się śniło?
Wyjaśniłam cały sen, a później Slenderman powiedział:
Nie możesz połączyć życia jako Creepypasty oraz życia normalnej dziewczyny. Najpewniej już niedługo życie postawi Cię przed ostatecznym wyborem. Musisz być gotowa.
- A jak ja nie chce wybierać? - wyszeptałam.
Nie masz innego wyjścia.



Oto przed wami nowy rozdział. Postaram się teraz systematycznie dodawać, ale nic nie obiecuję. Mam nawał pracy w szkole. W każdym bądź razie... przepraszam za błędy. Rozdział nie jest sprawdzony. Zajmę się tym niedługo. Ciągle poszukuje osoby chętniej do zrobienia okładki!

Gwiazdka? Komentarz? To motywuje!

Do następnego!
Gabika1

Jeff i Meg The KillerWhere stories live. Discover now