~Rozdział 1~

624 50 2
                                    

  Z całych sił uderzyłam prawą ręką guzik drzemki i od razu tego pożałowałam. Zabolała niemiłosiernie. Przed oczami stanęły mi wydarzenia z dzisiejszej nocy. Podniosłam się błyskawicznie do pozycji siedzącej i zaplotłam ręce na karku. Posiedziałam tak chwilę, a potem spojrzałam na zegarek. Dziesiąta dwadzieścia trzy. Westchnęłam i wstałam z łóżka. Wyjęłam z szafy podarte, ciemne jeansy oraz czarny podkoszulek. Ruszyłam do toalety, wzięłam prysznic i się ubrałam. Spięłam włosy w koński ogon, zabandażowałam dłoń i udałam się do kuchni. Wzięłam głęboki wdech. Tosty. Pycha.

  Usiadłam przy stole i wzięłam pierwszego tosta, posmarowałam masłem i zaczęłam jeść. Nasza kuchnia jest urządzona w jasnych barwach z nutkami czerwieni. Lodówka jest metalowa, blaty i niektóre urządzenia są koloru jasnej czerwieni a pozostałe w bieli lub kremie. Przy zlewie stała mama. Włosy spięła w kok, założyła jaśminową koszulę oraz czarne spodnie w kant. No tak. Idzie na dwunastą do pracy. Wzięłam pierwszy kęs, a mama odłożyła na suszarkę ostatni talerz i usiadła do stołu. Uśmiechnęła się do mnie promiennie i spytała:

— Jak ci się spało skarbie?

  Podniosłam do góry prawdą dłoń. Mama wstrzymała oddech i zapytała:

—Co się stało?

— O-obudziłam się w nocy i okazało się, że — wzięłam głęboki wdech. — że okno jest otwarte, a ktoś stoi niedaleko niego. Zaatakował mnie, a potem wyciął trzy litery na ręce — łza spłynęła po moim policzku.

— Jakie litery?

— J, T, K.

  Objęła się za kark i westchnęła ciężko.

— Był o tym ostatnio reportaż w gazecie. Zadzwoń po Lottie albo Jordana. Masz dzisiaj nie wychodzić z domu i ktoś ma być przy tobie, dopóki nie wrócę. Zrozumiano?

  Pokiwałam głową i zadzwoniłam do przyjaciółki. Odebrała po trzech sygnałach.

— Pogięło cię!? — krzyknęła.

— Nie dlaczego? — odparłam spokojnie.

— Wiesz, że wczoraj dużo wypiłam, a jak jestem w takim stanie, to się do mnie nie dzwoni, chyba że jest sytuacja awaryjna.

— Ale to jest sytuacja awaryjna.

— To, co się stało? — mruknęła na wpół senna.

— Ktoś włamał się w nocy do mojego pokoju i próbował mnie zabić — wyszeptałam, zerkając na mamę.

— ŻE CO!? ZARAZ TAM BĘDĘ!

  Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, ona się rozłączyła. Przewróciłam oczami i spojrzałam na wyraźnie zdenerwowaną mamę. Wzięłam ją za rękę i ścisnęłam lekko.

— Wszystko będzie dobrze mamo — wyszeptałam.

  Skinęła głową, wstała i przytuliła mnie. Stałyśmy tak chwilkę, aż nagle usłyszałam energiczne pukanie do drzwi. Oderwałam się od mamy i otworzyłam drzwi. Za nimi stała Charlotte. Jest wysoką, rudowłosą dziewczyną, która posiada mulatom skórę i zielone oczy. Włożyła błękitną sukienkę po kolana i czarne sandały. Włosy opadały kaskadami na jej plecy. Uściskałam ją i zaprosiłam do środka.

— Dzień dobry pani Farewell! — krzyknęła. — Do widzenia pani Farewell! - skoczyła na kanapę.

  Pożegnałam się z mamą i zamknęłam drzwi na klucz, a potem usiadłam obok Lottie.

— To o co chodzi z tym mordowaniem? — zapytała rudowłosa.

  Zdjęłam bandaż, ukazując litery.

— Auć — mruknęła. — Co to znaczy?

— Nie wiem, ale kiedy ten psychopata mi to napisał, mruknął do mnie „jesteś moja" i zwiał. Stara ja się boję.

— Domyślam się. Znam idealne źródło informacji! Włącz telewizor!

  Kochana przyjaciółka. Tak bardzo się mną przejmuję. Mimo wszystko wykonałam jej polecenie i włączyłam Bronwood News. Jest to telewizja naszego miasteczka, która nadaje tylko na jego terenie. Wsłuchałam się w irytujący głos Grety Winner. Prezenterki programu z wiadomościami.

 Ostatnimi czasy coraz częściej zgłaszane są włamania. Dodatkowo w naszym miasteczku panuje seryjny morderca, który wchodzi do pokoju przez prawdopodobnie, okno. Zabija ofiarę i wycina jej krwawy uśmiech, a na ścianie pisze krwią ofiary „Ciii... idź spać". Śledczy prawie złapali mordercę. Jest on znany jako Jeff the Killer. Podpisał się jeden raz tydzień temu, gdy zabił bliźniaczki Grint. Policja nie była zachwycona faktem, że powiemy o tym w telewizji, ale bezpieczeństwo mieszkańców jest na pierwszym miejscu. Policja radzi sprawdzać uważnie, czy okna są porządnie domknięte. Jeśli ktoś spotka mordercę i uda mu się przeżyć proszony jest o kontakt. Wszystkie informacje w tej sprawie znajdziecie na naszej stornie internetowej. Mówiła dla państwa...

  Wyłączyłam telewizor i spojrzałam przerażona na Lottie.

— To znaczy, że — zaczęła.

— Jeff the Killer darował mi życie — wyszeptałam.  



Hey!
Tak o to mamy pierwszy rozdział! Jak wam się podoba? Napiszcie mi w komentarzach, ile chcecie minimum słów na rozdział... postaram się dopasować. Już wkrótce rozdział drugi! Czekajcie cierpliwie!
Gabika1


Jeff i Meg The KillerWhere stories live. Discover now