~Rozdział 6~

425 37 4
                                    

  Poprawiłam włosy po raz setny tego dnia i ponownie spojrzałam na zegarek. Jordan ma zaraz przyjść! Podskoczyłam ze szczęścia i zbiegłam po schodach. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam mojego młodego boga. Pisnęłam, spojrzałam na siebie przelotnie w lustrze. Biały T-shirt wpuszczony w limonkową, rozszerzaną spódnice do kolan. Białe baletki i włosy spięte w warkocz z błyszczącymi wsuwkami. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Jordan stał podparty o framugę. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko i przyciągnął do siebie.

— Co u mojej królewny? — zapytał.

— Wszystko świetnie, a u mojego księcia?

— Odkąd cię zobaczyłem, jest wyśmienicie — mruknął i pocałował mnie.

  Odsunęłam się od niego i wciągnęłam go do środka.

— Mamy nie ma więc mamy dla siebie calutki dom — wymruczałam, całując go.

— To fenomenalnie — odparł, biorąc mnie na ręce.

  Pisnęłam cicho, a on ruszył w stronę mojego pokoju. Otworzył drzwi plecami i rzucił mnie na łóżko. Zdjął koszulkę, a potem pocałował mnie namiętnie. Oddałam pocałunek, wplatając palce w jego miękkie blond włosy. On rozpuścił mojego warkocza, więc fala rudych włosów opadła na łóżko. Zachichotałam i przygryzłam mu wargę. Coś białego błysnęło za oknem, ale zignorowałam to. Teraz liczył się tylko on.

— Kocham cię Jordan.

— Kocham cię Charlotte.

Jeff

  Wyjąłem blachę z piekarnika i zacząłem kroić jedzenie.

— Podasz talerze? — spytałem Megan.

  Skinęła głową i wyjęła odpowiednią ilość talerzy. Podczas gotowania Megan poznała Jill i Jane. Było dość ciekawie. Jill od razu zaczęła ją wypytywać o prawie całą historię jej życia, a Jane stała tylko z zaplecionymi rękami i oparta o ścianę piorunowała moją nową znajomą wzrokiem.

  Nałożyłem jedzenie na talerze i pomogłem jej zanieść wszystko do jadalni. Wszyscy się zeszli i zaczęliśmy jeść. Przy stole zapanował straszny zgiełk. Dosłownie każdy rozmawiał z każdym, tylko Meg siedziała cicho, nie wiedząc, od czego ma zacząć rozmowę. Usiadłem tuż obok niej. To niesamowite, ale odkąd ją poznałem, chciałbym być przy niej cały czas. Seryjny morderca się zakochał. Uśmiechnąłem się pod nosem i wziąłem kawałek do ust.

  Jeff musimy pogadać.

  Odwróciłem się błyskawicznie. Slenderman stał przy drzwiach i miał głowę skierowaną w moim kierunku.

— Zaraz wracam — powiedziałem i podszedłem do niego.

— O co chodzi? — szepnąłem.

  Chłopak Megan, Jordan, zdradza ją z jej przyjaciółką. Pilnuj Meg i powiedz jej o tym. Zrób to dla jej dobra.

  Po tych słowach teleportował się, a ja wróciłem do stołu. Nagle wszystkie rozmowy ucichły, a głowy osób siedzących przy stole skierowały się na mnie.

— O co chodziło? — zapytał Roześmiany Jack.

— Nic takiego — mruknąłem.

  Megan zmarszczyła brwi. Uśmiechnąłem się do niej lekko, a potem wróciłem do jedzenia. Jak ta tleniona łasica może zdradzać Megan?! To jest ohydne! I to jeszcze z jej najlepszą przyjaciółką! To się nazywa tupet! Jak ja zobaczę tę fretkę, to jelita wydłubie! Jak ja mam niby to jej powiedzieć? Slenderman by tego nie mógł zrobić? Mam podejść do Meg i jej powiedzieć:

Jeff i Meg The KillerWhere stories live. Discover now