IV

206 18 1
                                    


I wtedy zjawił się pan w czarnych okularach....

Gdy wszyscy inni go zobaczyli od razu umilkli. Było to bardzo ciekawe, gdyż sekundę wcześniej naprawdę było tu tak głośno jak na jakiejś obradzie. Nagle wszyscy zaczęli się żegnać, dawać buziaki, powtarzać jakieś formułki. Była to kolejna rzecz, która mnie zaciekawiła. Przecież chyba nie będziemy się uczyć....Szkoła skończyła się tydzień temu i są wakacje, z czego jestem ogromnie szczęśliwy, bo w szkole nie mam samych 6, jak to w liceum bywa.

-Przepraszam, mam pytanie...... Czy w Akademii będziemy mieć jakieś zajęcia? Chodzi mi o przedmioty szkolne - zapytałem chłopca stojącego obok mnie, aby mieć pewność

-Oczywiście - odpowiedział - To ty nic nie wiesz?

-No cóż.... Jakoś tak wyszło.... -wybełkotałem - Jestem Mike - przedstawiłem się po chwili

-Charlie - odpowiedział i uśmiechnął się. Ja także to uczyniłem.

Zobaczyłem, że z daleka idzie dość zwarta grupka dziewcząt. Był to dziwny widok, bo dziewczyny, jak idą, to czasem potrafią zająć nawet całą szerokość chodnika, co było dość wnerwiające. Rozejrzałem się i skapnąłem, że w naszej grupce nie ma żadnej dziewczyny i już wiedziałem, gdzie ta grupka zmierza. Nie myliłem się. Minutę później była już koło nas. Słyszałem jak zaczęły od razu plotkować: czy to o naszych włosach, czy o oczach. Ogólnie to analizowały nasz wygląd. Postanowiłem, więc nie być gorszy i także zacząłem to robić. Stwierdziłem, ze szczęściem, że chociaż dziewczyny są normalne i nie różnią się za dużo od tych ze szkoły. Miały ze sobą mnóstwo toreb i o dziwo każda coś sama niosła, ale oczywiście obok zaparkował już jakiś wan z ich walizkami. Analizując przeciwną płeć nie zauważyłem, gdy większość rodziców innych pierwszoroczniaków już pojechała. Zaraz potem przemówił ten pan w okularkach, co chyba budzi duży szacunek skoro uciszył swoim przyjściem wszystkich, gdy wyłonił się na początku z budynku. Zastanawiałem się, skąd większość wiedziała, żeby zamilknąć. Robili to, dlatego bo go znali i się go bali? Czy może jednak będą tak robić przed każdym w agencji, aby nie ponieść żadnych zbędnych konsekwencji czy kar? Z moim zamyśleń wyrwał mnie głos Alka:

-Ej, słyszysz Mike? On do ciebie mówi - otrząsłem się i zwróciłem w stronę tego pana

-Tak, słucham.....Mógłby pan powtórzyć? - zapytałem najgrzeczniej jak potrafię. Skoro mam być tu rok to nie chcę narobić sobie wrogów albo zacząć się wyróżniać za to że komuś podskakuję, bo tak naprawdę zrobiłbym to przy każdej innej okazji. No cóż.....Taki już mam charakter....

-Stroisz sobie jakieś żarty czy co?- zatkało mnie. Tego to się kompletnie nie spodziewałem - jest zbiórka, pierwsza zbiórka, a ty, już, po pierwsze nie uważasz i jeszcze bezczelnie się mnie pytasz czy mógłbym powtórzyć. Otóż dla twojej wiadomości:NIE. Nie mógłbym powtórzyć. Sam się dowiedz o czym mówiłem, a następnym razem masz słuchać, jasne? - Ależ bezczelny typ. Już go nie lubię. Chciałem mu natychmiast odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą, ale nagle złapał mnie Alek i powiedział szeptem

-Nie. Nie warto, Mikie. Nie warto. - powiedział i dzięki temu choć trochę się opanowałem

-Przepraszam, mówiłeś coś...? - zapytał agent

-Mike i nie nic nie mówiłem, ser - odpowiedziałem

-Mike, no tak.... Mogłem spodziewać się tego, że to ty. - powiedział. Mój plan z kompletnym nie wyróżnianiem się właśnie legł w gruzach -Chyba wyraziłem się dosyć jasno, że masz zapytać się kogoś o to, o czym mówiliśmy wcześniej. No dalej. Pytaj kolegi, bo chcę przejść dalej.

-O czym?- zapytałem Alka,żeby gościu się wreszcie odczepił

-Tylko o tym, czy mamy już wszystko, bo potem bardzo trudno będzie się wrócić i zapewne się zgubimy itd. To w sumie tyle - powiedział mi szybko

-I niby o to robił tyle rozgłosu. Jaaa nieee mogeee.... Żallll

-I co Mike? Wszystko masz? - zapytał pan w okularach. Gdyby ich nie było to zapewne bym mu przywalił, ale że jestem człowiekiem honoru to nie będę bił ludzi w okularach, nawet w tych
 przeciwsłonecznych.

-Tak - odpowiedziałem

Po mojej odpowiedzi ruszyliśmy do windy. Była ona tak wielka, że zmieściliśmy się w niej w dwie tury po 25 osób z walizkami!!! .......Wow. To jedyne słowo jakie może to określić. Zauważyłem, że jechaliśmy cały czas do góry i do góry. Agencik nie czepnął się mnie już ani razu, z czego się cieszyłem. Może jednak uda mi się ukończyć ten rok bez żadnego wyróżniania się. Muszę to zrobić ze względu chociaż na Ann. Nadal jechaliśmy cały czas w górę i w górę i bardzo się zdziwiłem, gdy winda otworzyła się a przedostatnim piętrze: 39, na którym ujrzałem ogromną przestrzeń. Była to wielka sala, której ściany były ze szkła, a co jakieś 7 metrów były kolumny. Nie była ona zbyt wysoka, ale robiła wielkie wrażenie. Pan powiedział, że to tu będziemy mieszkać i że jedzie po drugą grupę. Wspomniał także coś o tym, żeby ustawić się w dwuszeregu, bo z młodzieżą zawsze tak jest, że zanim to zrobią to minie pół wieku i że gdy wróci woli nie czekać aż się ogarniemy.Gdy drzwi od windy zasunęły się, pomyślałem, że jednak zjazd i wjazd trochę mu zajmą, więc chyba zdążę podejść do jakiejś szklanej ściany i pooglądać widoki. Gdy zacząłem iść wszyscy parzyli się na mnie trochę z szacunkiem, trochę z zazdrością, że mam odwagę to zrobić. Ale przecież okna były jakieś 10 metrów stąd, więc bez przesady. Z resztą po są zasady?..... Żeby je łamać. .....To przecież takie oczywiste, choć niektórzy tego nie rozumieją. Nie zazdroszczę im.....

Agent✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz