VIII

147 16 1
                                    

Gdy przyszedłem na lekcję pan Cooper przeprowadzał już jakiś temat. Gdy mnie zobaczył, uradowany podbiegł do mnie.

-Ej, powiedz tylko, że nie było tam takiej pani w krótkich włosach z okularami? - widać było, że trzyma za to kciuki

-Była - odpowiedziałem zgodnie z prawdą

-O nie... Ona się na mnie uwzięła. Ciągle o coś się czepia. Czy o to sklerozę czy...? - mówił dalej, ale ja już nie słuchałem. Zobaczyłem, że w sali jest pewien gość. Jakby więzień, bo miał pomarańczowo-czarno strój - A właśnie... Możemy już wrócić do lekcji? - kiwnąłem, potwierdzając - Więc dzisiaj Mike mamy ćwiczenia rozmów z więźniami, aby nauczyć jak zachowywać się przy przesłuchiwanych i wiedzieć, kiedy kłamią. Moje lekcje tego nie obejmują, ale że nie ma pana Gisa, który prowadzi tę lekcję to ja ją przeprowadzę, bo wiążę się z naszym omawianym "złoczyńcą" agencji.

-Ok - odpowiedziałem tylko i wróciłem do ławki. Pan C. rozdał tablety i kazał abyśmy już dziś coś zanotowali.

-Więc dlatego postanowiłem połączyć nasze lekcje z dedukcją i opanowaniem, ponieważ poruszymy temat Johna Portera, który na przesłuchaniach jako nasz podejrzany był po prostu fenomenalny. Umiał w znakomity sposób z dedukować naszych agentów i obrócić to na swoją korzyść. Tak szczerze to nie nasze przesłuchania udowodniły mu winę tylko pewien tajemniczy list wysłany przez animowanego autora. Pisał on z jakich nagrań można udowodnić mu winę, ale z grubsza chodzi o to, że mając tyle faktów i poszlak, na przesłuchaniach nie udało nam się nic z niego wyciągnąć, a uwierzcie, że to bardzo, bardzo rzadko się zdarza - więc to jednak mój list go wkopał, a on nigdy się nie poddał... No nieźle, że akurat o tym musi być pierwsza lekcja... - Każdy teraz po kolei rozmawiać będzie z naszym gościem, aby nauczyć się to robić choć w małym stopniu. A będzie was uczył i dawał porady sam mistrz, John Porter!!!

Gdy wypowiedział te słowa i Porter się odwrócił myślałem, że zlecę z krzesła. Nie... Przecież to nie może tak być!!! On mnie rozpozna! Nie mieliśmy złych kontaktów zanim poszedł siedzieć, ale ja wiem że on wie kto przysłał agencji ten list. W mordę... A jak się wygada?!?! Może od razu stąd teraz prysnąć? Może pan C. tego nie zauważy? Muszę działać zanim John mnie rozpozna.

-Może ty Mike zaczniesz, bo nikt się nie zgłasza, a ty jesteś dziś chyba w dobrej formie na próbowanie różnych rzeczy, co? - zapytał mnie. Musiałem szybko podjąć decyzję i zrobiłem to wstając. Moja ucieczka i tak by już nic nie dała.

-Oczywiście - odpowiedziałem z uśmiechem nie dając nic po sobie poznać i zacząłem iść w stronę dawnego znajomego. Gdy mnie zauważył widziałem jak jego mina zmienia się ze zdziwionej na zaintrygowaną, ale od koniec się uśmiechnął. Uśmiechnął?!?! Może jest jeszcze szansa na to ze nie wygada się, że to ja napisałem ten list, który go ostatecznie przymknął.

-Co mam robić? - spytałem pana C.

-Rozmawiać. Tak normalnie. Możesz to zrobić? - spytał mnie

-Tak - odpowiedziałem i usiadłem na krześle naprzeciwko Johna - Hej. Jestem Mike

-Porter ale ty już to wiesz, czyż nie?

-Taa.

Rozmawiałem jeszcze z nim o pogodzie o hobby i różnych takich. W pewnym momencie zauważyłem, że co jakiś czas zerka na zegarek i za okno. Ogarnąłem o co chodzi. Planował coś. Coś niefajnego. No nie... Ale jak go zapytam będzie podejrzanie. Trudno. Zaryzykuję.

-Spieszysz się gdzie? - zapytałem go jak gdyby nigdy nic licząc, że inni uznają to za pytanie dotyczące np. wyjścia z więzienia. Wiedziałem jednak, że on zrozumie prawdziwą treść mojego pytania.

-Czy ja wiem. Raczej tak. Jak każdy z resztą - odpowiedział tajemniczo. Miałem rację - ale chyba z pewnych względów poczekam sobie jeszcze. Nie chcę sobie psuć zabawy spieszeniem się - uśmiechnął się do mnie znacząco, a następnie przyciągnął mnie do siebie i powiedział szeptem zanim pan C. zareagował - Zrobię to w takim momencie, że nie będziesz się mnie spodziewać. Dziś im odpuszczę ze względu na ciebie, bo obaj wiemy co potrafisz. Mógłbyś nawet pokonać wszystkich moich najemników, ale następnym razem, kiedy nikt niczego nie będzie się spodziewać zaatakuję i agencja upadnie, a ty to ujrzysz na własne oczy. Zobaczysz... - więcej nie powiedział, bo nauczyciel odciągnął go ode mnie

-Co ty robisz? - zapytał z wyrzutem Portera - Jak już myślimy, że nie sprawiasz kłopotów i możemy cię może nawet wypuścić na warunkowe, ty odstawiasz takie numery?!?! - pytał go, ale ten tylko siedział z opuszczoną głową. Ja już wiem co on robi... Chce, aby myśleli, że jest niezrównoważony emocjonalnie, że zrobił to trochę bez swojej woli. A oni mu wierzą. Aktor z niego znakomity.

Gdy trochę pomyślałem doszedłem do faktu, że John widocznie dużo ryzykował przyciągając mnie do siebie. Ale najwyraźniej chce tu pozostać aż do ataku. Pewnie ze środka będzie mu się lepiej dowodzić.                                                                                                                                                                       Ale dlaczego to zawsze na moich barkach musi spoczywać ratowanie wszystkich?!?!


Agent✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz