Deja vu. Ponownie w ciągu tych dwóch dni ujrzałem wielką salę. Wow, jak każde piętro tu tak wygląda, to na prawdę musieli mieć nudnego architekta. Nie żebym się znał, no ale każde piętro? Serio?!?! ....No trudno. Trzeba się teraz skupić, żeby dobrze wypaść. Poszedłem, więc, jak inni, za Boosterem. Przedstawił on nam pana Coopera i kazał porozsiadać się na sali. Nie za bardzo chciałem siedzieć z przodu, więc poszedłem prawie na sam koniec. Alek, na szczęście, usiadł zaraz obok mnie. Wszyscy inni pchali się do przodu. Ci, dla których nie starczyło już tam miejsca siadali koło nas ze smutnymi minami. Ależ mi tragedia?!?! Śmiałem się w duszy. Rozpaczać z takich powodów. Gdyby tylko choć trochę poznali świat wiedzieliby, że za to gdzie są w tej chwili, inni oddaliby wszystko. Dosłownie.
Gdy Booster i Lily wyszli pan Cooper zaczął mówić:
-Witam. Jak już wiecie jestem pan Cooper. Będę waszym... jakby to powiedzieć... nauczycielem od historii, ale nie od takiej zwykłej, tylko od, że tak powiem, agencyjnej. Na naszych zajęciach będziemy mówić o ludziach, którzy bardzo przysłużyli się agencji, ale wspomnimy także o tych którzy ją zbudowali i o tych którzy byli jej największymi wrogami. Ogólnie to historia, historia i jeszcze raz historia. Musicie bardzo uważać na lekcjach, bo to o czym mówimy będzie na testach. Wielkie, tak zwane oczywiście, testy są raz na 3 tygodnie. Są one z każdego przedmiotu, więc róbcie sobie notatki, aby nie pomylić mojej lekcji historii od zwykłej ok?
-Tak jest ser - odpowiedzieliśmy chórem. Przyzwyczaiłem się już to robić. Szczerze to myślałem, że zajmie mi to dłużej
-Bardzo się cieszę - odpowiedział - A teraz przejdźmy już do naszej lekcji. Ojejku bym zapomniał. To wasza pierwsza lekcja w agencji, prawda?
-Tak jest ser - odpowiedzieliśmy znowu tłumem. To już zaczynało być nudne...
-Rozumiem. A więc czy pojedzie ktoś może na piętro 33 po tablety. Każdy tutejszy uczeń ma taki. To tam będziecie robić notatki i to tam są internetowe podręczniki. Wszelkie wasze ruchy na nich są analizowane, więc uważajcie co na nich robicie. No i pamiętajcie , że nie można włączać internetu ani pobierać żadnych gier na nie, bo od razu włącza się alarm - Oj ja już go wyminę, usłyszałem szept Alka i od razu uśmiechnąłem się. O tak, był w stanie to zrobić - Więc czy jest ktoś chętny do przyniesienia ich? Spokojnie dam tej osobie usprawiedliwienie i wskazówki - oznajmił pan Cooper
Gdy nikt nie zgłaszał się postanowiłem, że ja mogę to zrobić Z resztą i tak nie lubiłem nigdy histy to co mi tam...
-Ja mogę - mówiąc ro wstałem z miejsca i zacząłem iść w stronę Coopera
-Och... Dziękuje ci bardzo synku. Tu masz wszelkie potrzebne informacje do podania pani w sekretariacie. Trochę może ci się zejść, ale dasz radę, prawda? Najwyżej ktoś ci pomoże jak poprosisz, więc nie martw się - mówił z uśmiechem
-Nie martwię. Spokojnie, dam radę - odwzajemniłem uśmiech
Dał mi wszelkie potrzebne rzeczy, a ja poszedłem w stronę windy posyłając jeszcze Alkowi uśmiech. Wybrałem piętro 33 i zacząłem zjeżdżać. Zauważyłem, że ta winda nie była zbyt szybka. Gdy wysiadłem zorientowałem się, że niestety, ale pan Cooper nie powiedział mi, które drzwi są do sekretariatu, a żadne nie miały podpisów. Zaryzykowałem, więc i wszedłem w pierwsze lepsze. Te moje "pierwsze lepsze" drzwi okazały się chyba centralą agencji. Nie chyba... Na pewno. Wszyscy spojrzeli się na mnie zaskoczeni. Chyba nie mieli często takich gości jak ja. Niezręczna cisza trwała trochę za długo, więc odezwałem się:
-Witam. Szukam sekretariatu, wiecie może gdzie jest? - zapytałem uprzejmie
-Tak szczerze to tutaj. W rogu. O tam - pewien pan pokazał w jeden z rogów sali. Zauważyłem, że to piętro różni się od innych. Nie było tu prawie żadnego ona. Chyba myliłem się troszkę co do tego architekta, ale i tak był lewy.Ja to wiem.
- Dzięki
Podszedłem do pani w rogu i podałem kartkę z instrukcjami Coopera.
-Ten to zawsze o czymś zapomina i teraz jeszcze zaczyna po te tablety wysyłać dzieci. Nieładnie. Ja już z nim pogadam - mówiła do siebie
Zobaczyłem, że pewna pani zmierza w moją stronę. Kolejna całkiem ładna. Same ładne tu mają. No nieźle...
-Cześć - przywitała się
-Hej - odpowiedziałem
-Co tu robisz? - spytała wprost
-Przyszedłem po tablety jakieś - odpowiedziałem
-A, tablety. No tak... To ty jesteś Mike, prawda? - po raz kolejny zadała mi pytanie
-Owszem - odpowiedziałem
-W takiej sytuacji podejdź bliżej - poprosiła po chwili
Spełniłem dziwną prośbę ze zdziwieniem. Gdy to uczyniłem wcisnęła mi kartkę do ręki i powiedziała:
-Schowaj ją. Szybko - zrobiłem to o co mnie poprosiła - To wiadomość od Ann. Wisiałam jej przysługę, więc spełniłam jej prośbę o przekazanie kartki, ale dużo ryzykuję robiąc to, więc to ostatni raz. Rozumiemy się? - pokiwałem głową - A i ...pozdrów ją ode mnie, dobrze?
-Tak zrobię - odpowiedziałem
-Fajnie, że przyszedłeś po te tablety. Ułatwiłeś mi bardzo robotę. Opisała mi ciebie dosyć dokładnie i dzięki temu od razu cię poznałam. Na żywo naprawdę jesteś przystojny tak jak opowiadała.
-Dzięks - Ann opowiadała innym o moim wyglądzie. No nieźle...
-Ja już muszę lecieć. Pa - powiedziała to i odeszła
Pani z sekretariatu skończyła akurat przygotowywać tablety, więc wziąłem je, podziękowałem i pospiesznie wyszedłem z centrali. Uff. Nareszcie. Nie mógłbym tam dłużej przebywać. Dobrze, że nikt mnie nie rozpoznał po tym jak kiedyś właśnie ta agencja z Becker Street została przydzielona do pewnej misji w Las Vegas, w której trochę pomogłem.
Gdy wsiadłem do windy wiedziałem, że mam tylko 3 minuty na odczytanie wiadomości od Ann. Tam, gdzie kamera miała bardzo dobry widok postawiłem karton z tabletami i usiadłem na podłodze tak, żeby kamera nie widziała co robię. Wyjąłem kartkę i zacząłem czytać:
Mike, mam pewne kłopoty związane z moim życiem w Waszyngtonie. Spokojnie to nic takiego, ale niestety będziemy musieli nasz plan przesunąć trochę w terminach. Wiem, że nie jest ci łatwo być w agencji, ale spróbuj jeszcze troszkę wytrzymać. Niedługo wszystko się ułoży. Zobaczysz. Kocham cię Ann :*
Schowałem kartkę z powrotem do kieszeni i wstałem. Liczę,że ci co sprawdzają kamery pomyśleli, że np. zawiązywałem buta. Oby. Liczę także na to, że Ann rozwiąże swoje kłopoty szybko i bezproblemowo. Nie mogę doczekać się spotkania z nią i wyrwania się stąd, ale muszę być cierpliwy. Już niedługo. Zabawne jest to, że jeszcze niedawno myślałem, że będę musiał zostać tu rok. Na szczęście to się zmieniło. Ja już wymyślę coś, żeby tyle tutaj nie zostać...
:D
CZYTASZ
Agent✔
ActionMichael mieszka w Nowym Jorku i wiedzie z pozoru typowe życie zwyczajnego nastolatka. Jednak w pewnym momencie dzieje się coś, co zmienia wszystko. Dodatkowo tajemnicza przeszłość, która ciągnie się za chłopakiem i agencja, która nie lubi przyjmować...