V

207 16 0
                                    

Przyglądając się wieżowcom, których najwyższe piętra dosięgały chmur, przypomniałem sobie dlaczego tak bardzo lubię przyglądać się Nowemu Jorkowi z góry. Robię to bardzo często, wchodząc na dachy różnych biurowców i przyglądając się godzinami tej panoramie. Ten widok od zawsze rozpierał mi pierś. Był prześliczny. Cieszyłem się, że będę mieć taki obraz przed oczami, gdy będę zasypiał, gdy będę wstawał, gdy będę mieć czas wolny. Mam wielką nadzieję, że na tym piętrze będziemy spędzać jak najwięcej czasu. Niestety nie mogłem cieszyć się tym widokiem zbyt długo, gdyż niedługo pewnie przyjedzie agencik z drugą grupą. Zaczynałem, więc wracać do swojej, która była ustawiona przed windą. Gdy dotarłem do nich ustawiłem się koło Aleka.

-Pięknie, co nie? - zapytał

-Nawet nie wiesz jak - odpowiedziałem

Zaraz potem zjawiła się druga grupa. Zaczęła wypakowywać swoje walizki, torby i plecaki z windy. Gdy to zarobiła, ustawiła się w szeregu, tak jak nasza tylko, że przed nami. Nie wiedziałem, że pójdzie nam to, tak łatwo, ale właśnie teraz powstał nasz pierwszy, oficjalny, udany dwuszereg. Hurra! Nagle winda przyjechała jeszcze raz. Byłem bardzo zdziwiony tym faktem. Wysiadł z niej chłopak. O wiele lat młodszy od agencika w okularach. Mógł mieć z 30- 35 lat, nie więcej. Uśmiechnął się do nas.

-Hejka - przywitał się

-Dzień dobry, proszę pana - odpowiedziało większość osób, więc nie miałem wyboru i dołączyłem do nich robiąc to samo

-Ohoho, widzę, że już ich jakoś zastraszałeś, skoro nawet ze mną nie czują się luźnie. Nie ładnie - powiedział do agencika w okularkach, a następne swoje słowa skierował do nas - Nie martwcie się. Pan Joseph tylko przypilnował wasz dojazd tu, bo ja byłem czymś zajęty. To pewnie ostatni raz, gdy go widzicie, więc spokojnie. Dziękuje ci Joseph, do następnego - ostatnie zaś słowa skierował do pana Josepha. Agencik wsiadł do windy. Gdy to zrobił poczułem się jak wniebowzięty, wiedząc, że widzę tego niemiłego pana prawdopodobnie ostatni raz w życiu - Jestem Booster i będę waszym...... kierownikiem, kapitanem. Nazywajcie mnie jak chcecie, ale ważne jest to, że będę przeprowadzał wasze szkolenie razem z Lily, która niedługo do nas dołączy. Niedługo także zostaną przywiezione materace, na których będziecie spać. Macie teraz jakąś godzinę, żeby wybrać sobie miejsce do spania i na rzeczy. Obszar, wyznaczony do tego, jest od najdalszej przejrzystej ściany do połowy tej wielkiej sali. Musicie także wyjąć czy tam wysypać, zależy czy dziewczyna, czy chłopak swoje rzeczy z toreb, plecaków itp. i je jakoś ogarnąć. Możecie to potraktować jako takie pierwsze zadanie. Tylko proszę nie panikujcie i zróbcie to na spokojnie, bo już widziałem co się dzieje właśnie z takimi co zaczynają panikować,płakać i latać po całej sali, więc bardzo wasz proszę, nie róbcie mi tego. Wrócę za 10 minut z Lily. A teraz do dzieła!

Gdy skończył mówić wszyscy zaczęli szukać swoich walizek, torb itp. i zajmować miejsca do swojego rezydowania. Postanowiliśmy z Alekiem, że pójdziemy na sam koniec.Na szczęście okazało się, że jest tam jeszcze miejsce. Mieliśmy miejsca przy przejrzystej ścianie na końcu, naprzeciwko windy. Okazało się, że  tam gdzie będziemy spać jest większość dziewczyn. Szczerze: nie była to zła wiadomość :D. Gdy zauważyłem, że dziewczyny mają problem z przeniesieniem torb do swoich miejsc, postanowiłem im pomóc. Trzeba być przecież dobrym kolegą, czyż nie? Podszedłem do jednej  i wziąłem od niej torbę.

-Gdzie zanieść? - spytałem i doszedłem do wniosku, że torba tej dziewczyny waży tonę. Ochhh.... te dziewczyny.... chyba jakieś kamienie tam noszą

O tam - i pokazała palcem miejsce niedaleko mojej walizki - Dziękuje ci bardzo. Jestem Rose, a ty?

-Mike, miło mi - powiedziałem

Agent✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz