Rozdział 10

2.2K 45 0
                                    

-No proszę któż to się kręci dalej po okolicy? –jadowite i wściekłe spojrzenie Donny aż mnie wmurowało w chodnik. –Śpisz po klatkach? Bo chyba raczej nie stać cię na takie lofty. –pokazała ręką na budynek z którego wychodziłam. –A może nocujesz tutaj u jakiegoś bogatego sponsora.

-Stul pysk! Nie twój biznes co tu robię! Martw się o swoją dupę!

-Hola hola koleżanko! Chyba się leciutko zapominasz! –podeszła i ścisnęła moje ramię najmocniej jak umiała. Jej ton był pełen wściekłości. –Chyba powinnam zadzwonić do twojej matki i powiedzieć jej, że jej córka zarobkowo używa swojej dupy.

-Czy jest tu jakiś problem? –nagle jak spod ziemi wyrósł nie kto inny jak Andriej. –Chyba powinnaś puścić moją przyjaciółkę. –powiedział przez zaciśnięte zęby. Widziałam przerażenie na widok tego rosłego faceta w oczach mojej byłej współlokatorki.

-Jeszcze się spotkamy. –wycedziła Donna

-Nie sądzę. Żegnam. –odpowiedziałam z jadowitym uśmieszkiem i blond wściekłość oddaliła się od nas. Nastała niezręczna cisza. Podziękować czy zjebać go za to jak traktuje Gin?

-Chyba strasznie lubisz ładować się w tarapaty co? –zapytał i obdarzył mnie najcudowniejszym uśmiechem jaki do tej pory widziałam.

-Nie lubię, ale one lubią mnie. –skrzyżowałam ręce na piersi i stanęłam z grymasem na twarzy.

-Wypadałoby podziękować.

-Poradziłabym sobie sama. Nie potrzebuje obrońców. –nie wiedzieć czemu wydęłam usta, żeby pokazać jaka to jestem niezależna i samodzielna.

-Negodyay. –znów ten uśmiech

-Proszę? Można po angielsku? –powiedział coś w swoim języku, czego zupełnie nie zrozumiałam

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Proszę? Można po angielsku? –powiedział coś w swoim języku, czego zupełnie nie zrozumiałam.

-Stwierdziłem, że łobuziara z ciebie. –chłop się ze mnie nabijał no! Nie dość, że w dyskotece, próbowałam go znokautować ciosem w ramię (dłoń boli do dziś) to jeszcze teraz to. No cudowne podwójne pierwsze wrażenie.

-Żadna łobuziara, tylko ty zawsze trafiasz na takie sytuacje.

-To chyba ty nie potrafisz się przy mnie zachować. –zaśmiał się, po czym złapał mnie za rękę. –Jak dłoń? Nadal boli? –i tak po prostu bez żadnych ogródek pocałował moją rękę. Prąd przeszedł przez całe moje ciało. Aż przeszedł mnie dreszcz. Widziałam, że on też coś poczuł, ale nie podjął tematu.

-Co tu robisz?

-Jak to co? Ginger ma klienta więc stoję w gotowości i czekam. To lekki zwyrol i boję się żeby nie zrobił jej krzywdy.

-Dlaczego jesteś dla niej taki niedobry? –zapytałam w Prost. Stwierdziłam, że to jedyna taka okazja na rozmowę i będę bezpośrednia. –Czemu traktujesz ostatnio Jude tak podle? To przez to co zrobiłam w klubie? Przecież to moja wina a ty każesz ją brakiem zainteresowania. Nie tak traktuje się swoją dziewczynę.

-Dziewczynę? –szczerze się roześmiał. –Ona ci tak nagadała? Gin nigdy nią nie była i nie będzie. Nasze kontakty są obecnie czysto służbowe a ona i tak wszystkim opowiada o naszym rzekomym związku.

O co tu chodzi? Po co ona gada mi takie bzdury skoro nie są parą? Czyżby czuła z mojej strony jakieś zagrożenie? A może to zwykła kłamczucha i opowiada to każdej osobie, którą spotka? Nie wiedziałam co o tym myśleć.

-Wsiadaj do auta. Napijemy się kawy.

Nie wiem po co i dlaczego ale wsiadłam do tego cholernego samochodu. Czy zrobiłabym to jeszcze raz gdybym wiedziała wtedy co przyniesie mi los? Chyba tak...


Pod MaskąWhere stories live. Discover now