Rozdział 14

2.2K 43 0
                                    

-Wstawaj. Czas iść do kosmetyczki. –głos Jude odbijał się bolesnym echem w mojej głowie. Przez to całe wczorajsze płakanie jestem cała opuchnięta i wszystko mnie boli. –No wstawaj, wstawaj, trzeba cię trochę upiększy i wygolić ogródek a także inne partie twojego ciała.

Jest 8 rano a ta jędza ciągnie mnie niewiadomo gdzie i niewiadomo po co. Jeszcze może mam się depilować dla jakiejś łachudry, która kupiła sobie moje dziewictwo. Spoglądam na Gin i widzę, że coś jest nie tak, coś ją gryzie.

-Czy coś jest nie tak?

-Nie no wszystko jest cudnie. Zbieraj się mówię bo za chwilę przyjedzie po Ciebie Peter ponieważ ja nie mam czasu cię niańczyć.

Super! Nie dość, że wieczorem czeka mnie najgorszy moment w moim życiu, to jeszcze nawet nie mogę nikogo o nic konkretnie wypytać. Jude nie udzieliła mi wczoraj absolutnie żadnej wskazówki więc jestem totalnie zielona w temacie. Boję się całej tej sytuacji ale wiem, że muszę to zrobić dla mojej matki, że muszę uratować ten cholerny bar mojego ojca... Tylko, że tak bardzo się boję. Po trzydziestu minutach jestem gotowa, ubrana w szare leginsy, bluzę i skórzaną kurtkę, 

 Po trzydziestu minutach jestem gotowa, ubrana w szare leginsy, bluzę i skórzaną kurtkę, 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

schodzę na dół gdzie podobno czeka na mnie Peter. Nie wygląda na miłego gościa, raczej na dentystę, który ma wyjebane na to czy będzie cię bolało czy nie, ważne żebyś zapłacił za wizytę. Pod klatkę zajeżdża czarny Lexus, z którego wychodzi... Lucy?

-Jezu! Jak ty wyglądasz? Ginger cię tam wczoraj biła całą noc, że jesteś taka opuchnięta? I co ci strzeliło do głowy, żeby się wkręcać w ten biznes? Wiesz ty na co się porywasz?!

No tak Lucyna i jej sto pytań na minutę, uśmiecham się w duchu, że to ona będzie dziś ze mną. Nie odpowiedziałam jej nic, tylko skinęłam głową na samochód i wsiadłyśmy do niego.

-Myślałam, że Gin będzie mnie dziś przygotowywać... -zaczęłam temat.

-Wiem, że nie wyglądam na miłego, ale nie jestem sadystą, żeby cię z nią zostawiać i liczyć, że ona ci pomoże. –powiedział Peter. W tym momencie wydawał się bardziej ludzki niż jeszcze przed chwilą o nim myślałam.

-No tak. Moja koleżanka nie była dziś w zbyt dobrym nastroju.

-To dlatego, że dobitnie ją pokonałaś dziewczyno. –wręcz roześmiała się Lucyna.

-Pokonałam? Ale, że jak? –zapytałam nieco zdezorientowana.

-Jak to? To ty nie wiesz? –to chyba było pytanie retoryczne, ale pokręciłam przecząco głową. –Ktoś dał za ciebie równe dziesięć tysięcy funtów! –To ostatnie prawie wykrzyczała z podekscytowaniem. –Rozumiesz dziesięć patoli za twoje dziewictwo! Dziewczyno będziesz bogata.

 –Rozumiesz dziesięć patoli za twoje dziewictwo! Dziewczyno będziesz bogata

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Ale jak to? Ja nie rozumiem przecież wczoraj były trzy tysiące. W nocy tak przebito ofertę?

-W nocy biło się o ciebie aż trzech. Jesteś już na ustach każdej londyńskiej agencji. Zrobisz chyba karierę w tym zawodzie. –zaśmiała się blondynka.

-Nie słuchaj tej wariatki. Masz z tego połowę dla siebie i na razie miesiąc do przepracowania u nas. Niczym się nie przejmuj. Andriej pojedzie dziś z tobą więc nikt ci krzywdy nie zrobi. Panowie wiedzą, że z dziewicami mają być delikatni i ostrożni. Ty dostałaś jakiegoś londyńskiego finansjera więc może dostaniesz jeszcze jakiś duży napiwek. A teraz koniec tych pogaduszek, zostawiam was pod salonem i przyjadę około 15 w umówione miejsce. Lucy wszystko ci wytłumaczy. Będzie ok. –odwrócił się do mnie i puścił mi oczko. Chyba nie będzie aż tak źle-pomyślałam wychodząc z samochodu.

Weszłyśmy z Lucy do Salonu Piękności Factory of Charm. Tam zostałam poddana serii różnorodnych zabiegów pielęgnacyjnych. Najpierw dokładnie wygolili to i owo a potem były masaże i ujędrnianie. Na koniec manicure, pedicure i makijaż. Przyjrzałam się sobie w lustrze i stwierdziłam, że wyglądam całkiem nieźle jak na mnie. Zniknęły cienie pod oczami, mam nowe ładne brwi i usta w cudownym odcieniu różu.

-Wow! Ale z ciebie laska. –nawet nie wiem kiedy ona do mnie podeszła. Skrada się niczym kot. –Facet ma szczęście. –uśmiechnęła się serdecznie.

-Dzięki ale ja zupełnie nie wiem jak się do tego wszystkiego zabierać. Jestem dosłownie zielona w tym temacie. Nawet nie wiem nic o lodach ani laskach. –powiedziałam z chmurną miną.

-Oj Alice, Alice. Chodź idziemy na obiad tam Ci wszystko opowiem.

Weszłyśmy do jednej z ładniejszych restauracji blisko naszej dzielnicy. Zajęłyśmy miejsce pod oknem, daleko od innych stolików, tak aby rozmawiać swobodnie.

-Słonko po pierwsze Nie lód ani laska tylko felliatio albo zakończenie ręką. Nie używaj wulgarnych nazw chyba, że poprosi cię o to klient. Po drugie on cię poprowadzi tylko się nie zapieraj nogami ani rękoma. Facet wie co ma robić. Nasi klienci to nie byle jakie Zenki z ulicy tylko eleganccy gentelmani należący to klubu. Po trzecie wszystkie dodatkowe napiwki są twoje, więc jeśli będziesz miła możesz dziś zgarnąć niezłą sumkę. Pamiętaj też o...

I tak siedziała ze mną przez dwie godziny odpowiadającna każde pytanie, tłumacząc co do czego i pomagała mi pojąć wszystko cowiedzieć powinnam. Następnie udałyśmy się jeszcze na małe zakupy i zbliżał sięczas na ostateczne przygotowania.     

Pod MaskąWhere stories live. Discover now