Rozdział 11

2.2K 42 0
                                    

-Czarna czy biała?

-Yyy... Biała chyba. –boże co jest ze mną? Nie umiem nawet normalnie odpowiadać na pytania kiedy ten typ na mnie patrzy. Podał mi jeden z kubków i wróciliśmy na miejsce parkingowe pod mieszkaniem Jude. Nastała cisza, która aż denerwowała. Zerkałam ukradkiem na Andrieja ale on skupił się na swojej kawie i nawet mnie nie zauważał. Nie wiem czy mnie to denerwowało czy byłam aż tak spragniona jego uwagi. Myślałam o kłamstwie Ginger na temat ich związku i chyba (nie wiedzieć czemu) poczułam trochę ulgi, że oni nie są parą. Andriej mnie przerażał ale i intrygował. Jego zewnętrzność kazała uciekać ale jakiś wewnętrzny magnetyzm sprawiał, że chciałam być bardzo blisko.

-Skąd przyjechałaś do Londynu? Bo na pewno nie jesteś stąd. –moje rozważania przerwał jego basowy, głęboki głos.

-Pochodzę z Irlandii.

-Kraina kwitnącej zielonej koniczyny. –powiedział z tajemniczym uśmiechem.

-Taaa i miliona śmierdzących owiec, pijaków i łąk z krokusami. –odpowiedziałam z wyraźną goryczą w głosie. Nigdy nie lubiłam miejsca, z którego pochodzę. Źle mi się kojarzyło i żyłam tam jako bardzo nieszczęśliwa osoba.

-Więc nie chciałabyś zobaczyć miejsca, w którym wychowywałem się ja. –stwierdził smutno i nagle zastygł spoglądając przed siebie. Z klatki schodowej wyszła Jude ze swoim klientem. Szła dziwnym krokiem i odprowadziła swojego klienta do samochodu. Kiedy odjeżdżał zauważyła nas. Widać było jak spięły się wszystkie jej mięśnie a twarz zastygła w dziwnym grymasie. Podeszła do nas i wsiadła na tylnie siedzenie.

-Dla mnie też macie kawkę? –zapytała niby spokojnie ale wyczuwałam w jej głosie coś niepokojącego.

-Ja już skończyłam. Mogę wejść już na górę?

-Tak idź, zaraz przyjdę tylko Zamienie dwa słowa z kolegą. –nie zamierzałam uczestniczyć w ich kłótni więc wysiadłam i udałam się na górę. Kiedy weszłam do mieszkania drzwi od pokoju z różą były otwarte. Nie potrafiłam się powstrzymać więc zajrzałam do środka. Białe prześcieradło na skórzanym łożu było całe splamione krwią. Na podłodze leżała zakrwawiona szpicruta. Boże mój!! Co tu się do cholery stało?!

-Chyba już ci kiedyś mówiłam, że do tego pokoju wchodzić Ci nie wolno! –aż podskoczyłam kiedy usłyszałam głos Jude za moimi plecami

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Chyba już ci kiedyś mówiłam, że do tego pokoju wchodzić Ci nie wolno! –aż podskoczyłam kiedy usłyszałam głos Jude za moimi plecami. Stała w progu opierając się o framugę.

-Przepraszam drzwi były otwarte i tylko zerknęłam ale zobaczyłam całą tą krew i się trochę przestraszyłam.

-To nie twoja sprawa! Miałaś się w to nie wtrącać! Czy ja mówię niewyraźnie? A może mam jakąś wadę wymowy, że nie zrozumiałaś?!

-Bardzo cię przepraszam. Nie chciałam cię zdenerwować. –spuściłam wzrok bo wiedziałam, że faktycznie przekroczyłam jakąś niepisaną granicę naszej znajomości.

-Ostatni raz cię tu widzę. A teraz idę się kąpać i chce mieć godzinę spokoju. Potem pójdziemy coś zjeść. –powiedziała już trochę spokojniejszym tonem. Odwróciła się a ja zobaczyłam jej plecy. Były całe we krwi i ranach. Aż się zapowietrzyłam z wrażenia, ale Ginger tylko machnęła ręką żebym się nie odzywała. Więc dałam temu spokój a ona zniknęła za drzwiami łazienki.

Pod MaskąWhere stories live. Discover now