-JESTEŚ NIC NIE WARTA SZMATĄ, ZWYKŁĄ DZIWKĄ!...- krzyczał co raz głośniej, wypowiadając co gorsze rzeczy pod jej adresem.
Skylar tylko stała sparaliżowana i z przerażeniem wpatrywała się w pijanego ojca, u którego w oczach można było dostrzec nienawiść do dziewczyny. Bała się wykonać jakikolwiek ruch, by tylko nie zdenerwować jeszcze bardziej już wkurwionego, do granic możliwości, mężczyznę. Wiedziała, że pod wpływem alkoholu był zdolny do wszystkiego i nie panował nad własnymi czynami.
- ...TO PRZEZ CIEBIE ONE NIE ŻYJĄ, TO TY POWINNAŚ TERAZ GNIĆ TRZY METRY POD ZIEMIĄ, A NIE ONE!- z trudem znosiła, gdy obrażał ją i wyzywał od najgorszych , ale było to do wytrzymania, lecz na samo wspomnienie o śmierci matki i siostry, łzy automatycznie wydostały jej się z oczu.
Pan Blake, na sam widok słonej cieczy spływającej po twarzy jego córki, poczuł nagły przypływ złości, co nie wróżyło zbyt dobrze osobie stojącej przed nim. Z rozmachem wymierzył jej siarczystego policzka, przez którego dziewczyna osunęła się na ziemie zaraz po tym, jak uderzyła głową o róg stojącego nieopodal stoliku. Mężczyzna rzucił leżącej ostatnie pogardliwe spojrzenie, po czym z trzaskiem drzwi wyszedł z domu uprzednio zabierając ze sobą prawie pełną flaszkę wódki. Nie miało to dla niego żadnego znaczenia, co się będzie dalej dziać z dziewczyną.
***
Leżąc na zimnej podłodze, czuła jak ciepła i brunatna ciecz spływa jej po twarzy mieszając się z łzami. Nie wiedziała, ile już tkwiła na ziemi, ale musiało to trwać dłuższą chwilę, bo gdy tylko zebrała w sobie wystarczająco dużo siły by otworzyć oczy, była zmuszona do mruknięcia nimi kilkakrotnie, żeby przyzwyczaiły się do mroku panującego w całym domu.
Powoli podniosła się na rękach, co było nie lada wyzwaniem, bo każdy najmniejszy ruch wywoływał nową fale bólu, a głowa pękała jej od nadmiaru emocji. Nie pomagało jej też w tym silne pulsowanie policzka. Sunąc się po mieszkaniu, próbowała bezpiecznie dostać się do łazienki, niestety z marnym skutkiem. Co chwila się o coś potykała i była zmuszona podpierać się o ściany i meble, ale w końcu osiągnęła swój cel.
Weszła do pomieszczenia, zapalając przy tym światło, by cokolwiek widzieć. Pierwszą rzeczą, na którą jej wzrok zwrócił uwagę, było lustro, a raczej odbicie co w nim zobaczyła. Prawie połowę jej twarzy pokrywała zaschnięta krew wydobytej z rany z rozciętej brwi, a na policzkach znajdywały się słone ślady. Bolący policzek przybrał odcień karminu ( czerwieni ) i nie przestawał pulsować. Włosy były rozczochrane i gdzie nie gdzie sklejone ze sobą.
Szybko się rozebrała i weszła pod prysznic. Zimny strumień wody działał kojąco na obolałe ciało i umysł. Tego właśnie potrzebowała, wyciszenia i zebrania myśli, które ciągle krążyły jej po głowie, a miała ich wiele. Większość z nich była powiązana ze wspomnieniem, przypomnianym przez jej rodzica, ale gdy tylko miała już przed swymi oczami obraz dnia, w którym wszystko się zmieniło, pokręciła przecząco głową, by go odgonić.
Miała już dość wrażeń, jak na jeden dzień i nie chciała się jeszcze bardziej załamywać. Świadomie wiedziała, że gdyby do tego dopuściła, nie wytrzymałaby i sięgnęłaby po żyletkę. Nie chciała tego z jednego konkretnego powodu. Wystarczyłoby jej tylko jedno cięcie, by to wszystko zakończyć, ale dzień jej osiemnastych urodzin zbliżał się nie ubłaganie. Tylko to trzymało ją jeszcze przy życiu, a mianowicie myśl o dniu, w którym będzie wolna i niezależna.
Myśląc tak, nawet nie zwróciła uwagi, kiedy jej tata wrócił do domu. Dopiero dźwięk tuczącego się szkła i głośne przekleństwa jej to uświadomiły. Jak poparzona wyskoczyła z pod prysznica i szybko się ogarnęła, by nazajutrz jako tako wyglądać jak człowiek. Opatrzyła jeszcze ranę na twarzy, spowodowaną dosyć bolesnym zderzeniem jej z kantem stolika. Ubrała się i biegiem, starając się nie narobić żadnego hałasu, udała się do pokoju.
Od razu gdy przeszła przez próg, zakluczyła drzwi i opadła na łóżko. Nie obchodziło jej to czy ma odrobione lekcje lub czy w ogóle nastawiła budzik na poranną pobudkę. Jedyna rzeczą, o której w tej chwili marzyła, była podróż do krainy morfeusza, która zadziwiająco szybko nadeszła, co było rzadkością w jej przypadku.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej,
Na początek chciałam przeprosić, że długo nie było rozdziału, ale nie miałam zbytnio czasu przez naukę. Rozdział jest krótki i nie zachwyca. Nie jestem z niego dumna, ale lepszego i tak nie napiszę. Postaram się jeszcze dziś lub jutro dodać kolejny.
I na zakończenie chciałam podziękować wam za każde wyświetlenie i głos. Może wydawać się, że to mało, ale dla mnie to wiele znaczy i gdy tylko widzę ile osób czyta te moje wypociny, uśmiecham się.^^
Dziękuję i do zobaczenia!
-Nameless-
CZYTASZ
Czy to tak wiele? ~Dylan O'Brien
FanficMarzyła tylko o jednym, o końcu tego koszmaru.Chciała choć jeden raz szczerze się uśmiechnąć, choć jedną chwile przeżyć szczęśliwą.Czy to tak wiele? UWAGA!W opowiadaniu mogą pojawiają się wulgaryzmy oraz sceny przemocy.Wszystko co to można znaleźć...