"Dziękuję wam za wszystko i przepraszam. "
Czytając w kółko tą samą treść zawartą w liściku, który zostawiła brunetka, nie wiedział ile czasu spędził w kuchni, siedząc przy stole i pijąc, już zimną, kawę. Cały czas wpatrywał się w to jedno zdanie swoimi ciemno brązowymi oczami i ze zmarszczonymi brwiami czytał w kółko te same słowa, które szczerze powiedziawszy umiał już na pamięć. Ale prawda była taka, że nieważne ile by się wpatrywał w tą kartkę papieru, to i tak nic nie zmieni, a on nie zrozumie przez to więcej. W końcu dał sobie spokój i z ciężkim westchnieniem wstał z zajmowanego przez siebie miejsca razem z kubkiem, by wylać resztkę kawy, którą mu się nie udało wypić, przed tym jak wystygła. Akurat zaczął myć już puste naczynie, gdy do pomieszczenia wparowała Alex, która sądząc po jej wyglądzie, musiała dopiero wstać.
-Hej. -przywitała się, na co jej brat skinął głową, odpowiadając jej tym gestem. -Byłam przed chwilą w twoim pokoju i w łazience, ale nigdzie nie znalazłam Sky. Wyszła już? -zapytała wyjmując z szafki poszczególne produkty do zrobienia sobie płatków z mlekiem.
-Yhym. -przytaknął, stawiając umytą rzecz na specjalną suszarkę przy zlewie i odwracając się przodem do siostry. Oparł się tyłem o blat i uważnie zaczął obserwować blondynkę przed sobą, robiącą sobie śniadanie.
-Kiedy wyszła? -zapytała i zmarszczyła brwi, spoglądając swoimi niebieskimi oczami na Dylana, przy okazji łapiąc z nim kontakt wzrokowy.
-Szczerze, sam chciałbym wiedzieć. -wzruszył ramionami, a widząc pytający wzrok siostry, westchną i spuścił wzrok na swoje gołe nogi, po czym kontynuował. -Gdy wstałem, nie było już jej. Musiała wyjść zanim wstaliśmy. -dokończył, nadal ze spuszczoną głową.
Nie rozumiał. Nie rozumiał jej, ani jej postępowań. Nie wiedział, dlaczego uciekła i czemu, za każdym razem, gdy z nią rozmawiał, miał wrażenie że boi się go. Była dla niego zagadką, ciągle owiana tajemnicą, mająca swoje własne sekrety. Zauważył też, że nastolatka była bipolarna, tak jak w parku, przy ich pierwszym spotkaniu. Raz potrafiła płakać i smucić się, po czy z zafascynowaniem umiała wpatrywać się przez dłuższą chwilę w gwiazdy z podziwem i gdyby nie mokre ślady po łzach na jej policzkach, nikt by nawet nie pomyślałby, że przed zaledwie chwilą była w stanie melancholii. Skłamałby też mówiąc, że wcale nie niepokoiło go to, jak bardzo była pobita, a w zasadzie zawsze, gdy do spotykała, była. Jedyną rzeczą, którą tak naprawdę był pewien to, to że nie wiedział o niej zupełnie nic i nawet nie miał jak skontaktować się ze Sky. W myślach przeklął siebie za to, bo miał tyle okazji, by choćby zapytać o numer, a tego nie zrobił.
W tym samym czasie, gdy chłopak pogrążył się we własnych myślach, nastolatka uważnie go obserwowała, próbując cokolwiek odczytać z jego postawy. I może by to jej się udało, ale niestety, jak to w życiu bywa, głód zawsze wygrywa. Postawiła więc miskę z jedzeniem na stole i usiadła przy nim, ale kiedy już miała zacząć jeść, jej czy dostrzegły złożoną na pół karteczkę.
-Co to? -pyta, przykuwając tym uwagę Dylana. Brunet nic nie odpowiedział, tylko cierpliwie czekał na przeczytanie przez jego siostrę treści. -Znalazłeś to u siebie. -odpowiedziała na swoje wcześniejsze pytanie, na co on przytaknął.
Szczerze mówiąc, nie wywarło to na niej tak dużego wrażenia jak na jej bracie. Wręcz przeciwnie, spodziewała się tego, choć w duchu miała nadzieję, że jej przeczucia są mylne. Co prawda nic o niej nie wiedziała, ale po wczorajszej sytuacji, domyśliła się, że brunetkę nękały jakiej problemy.
Znowu zwróciła wzrok na Dylana, a widząc go wpatrującego się pusto w ścianę i zapewne zadręczonego własnymi myślami, postanowiła szybko zmienić temat.
-Zaniosłeś wczoraj te papiery? -zapytała, na co skierował swoje tęczówki centralnie na nią. -Do tego North Public High School? [a/n nie jestem dobra w wymyślaniu nazw.]
-Tak. -pokiwał głowa. -Wszystko, co jest ci potrzebne leży na biurku u ciebie. Od poniedziałku zaczynasz zajęcia i chodzisz do klasy 2c. -poinformował blondynkę. Ta tylko się uśmiechnęła i przytuliła brata.
***
Wolność.
Nie jest to pojęcie jednoznaczne, a dla każdego znaczy zupełnie co innego. Dla jednych to posiadanie wyboru, a dla innych zdolność do mówienia, tego czego się chce i wyrażania własnych opinii, jak i poglądów. Są też tacy ludzie, dla których to stan, kiedy czujesz powiew wiatru we włosach i masz świadomość, że jesteś zdolny dosłownie do wszystkiego, ale dla Skylar Blake to było coś czego najbardziej pragnęła, to było coś w stylu najskrytszych marzeń.
W jej życiu nie miała zbyt dużo okazji do poczucia wolności, ale gdy tylko zdarzało jej się to, próbowała do wykorzystać jak najlepiej, choć nie zawsze jej się to udawało. Najczęściej właśnie to czuła, gdy była sama w domu i nikt ani nie patrzył, ani nie krytykował tego, czego robiła i co najważniejsze jej samej. Oczywiście nie było to tą wolnością, którą chciała mieć, ale było to namiastką jej marzenia.
Było już trochę po 2 po południu, kiedy skończyła odrobić wszystkie możliwe lekcje na przyszły tydzień i zjeść, wcześniej przygotowany przez siebie, obiad i szczerze nie wiedziała co ze sobą zrobić. Siedziała na swoim łóżku i wpatrywała się w przestrzeń za oknem, przyglądając się ludziom, którzy przechodzili jej ulicą. Jej oczy dostrzegły całkiem dużą grupkę osób, które się wygłupiali i śmiali ze wszystkiego.
Spoglądając na nich i na szczęście wymalowane na ich twarzach, poczuła coś na kształt ukłucia w sercu, a jej oczy się zaszkliły. Przymknęła je i pozwoliła by pojedyncze łzy spłynęły po policzkach. Nie rozumiała, dlaczego jest sama. Rzecz jasna przyzwyczaiła się do samotności, ale jednak bolało ją to, że nie ma kto ją przytulić czy pocieszyć w na przykład właśnie w takich chwilach jak ta, kiedy jest jej smutno.
Położyła się na łóżko i schowa twarz w poduszkę. Nie powstrzymywała już łez, tylko pozwoliła by swobodnie wypłynęły z jej oczu i wsiąknęły w pościel. Nawet nie miała już siły, by podnieść się i zrobić kolejne kreski na rękach, tak jak zawsze podczas takich momentów. Jedyną rzeczą, na którą było ją stać w tej sytuacji, było po prostu wypłakanie się i podróż do krainy morfeusza.
***
Hej,
Rozdział jest wcześniej, niż planowałam, a to zasługa mojego dobrego humoru i dostania się do wymarzonego liceum. Jej! ^^
Dziękuję za wszystko, jesteście naprawdę WIELCY! XD
Do następnego!
CZYTASZ
Czy to tak wiele? ~Dylan O'Brien
FanfictionMarzyła tylko o jednym, o końcu tego koszmaru.Chciała choć jeden raz szczerze się uśmiechnąć, choć jedną chwile przeżyć szczęśliwą.Czy to tak wiele? UWAGA!W opowiadaniu mogą pojawiają się wulgaryzmy oraz sceny przemocy.Wszystko co to można znaleźć...