Wkurzona ja, ładująca się do taksówki, uprzytomniająca sobie, że nie mam hajsu, więc szybko z niej wysiadająca i pytająca tylko o drogę na posterunek, to musiał być ciekawy widok. Jakim cudem ten idiota jeszcze żyje? Szczerze mówiąc miałam ogromną ochotę po prostu go tam zostawić, wrócić do hotelu, wziąć swoje rzeczy i wypróbować moje umiejętność kierowania pojazdem w praktyce.
Dotarłam na posterunek po trzydziestu minutach. Sekretarka spojrzała na mnie jak na stukniętą, ale gdy wyjaśniłam po co przychodzę, kiwnęła głową ze zrozumieniem. Mówiła po angielsku, co mnie nieco zdziwiło. Zawołała jakiegoś strażnika, który zaprowadził mnie pod celę, którą następnie otworzył. Przymulony Matt Smith spojrzał na mnie, bez cienia smutku albo zażenowania.
- Nienawidzę cię. - wypaliłam na starcie. Nic nie odpowiedział, wyglądał na ostro skacowanego.
Miły pan policjant zaoferował nam podwiezienie do naszego hotelu, skorzystaliśmy. Niechętnie tam wróciliśmy. Matt ciepnął swoje zwłoki na łóżko, na co ja tylko wywróciłam oczami i poszłam do łazienki, żeby wreszcie wziąć ten prysznic i nieco się uspokoić.
Gdy wyszłam, ten jełop raczył zaszczycić mnie spojrzeniem. Miałam ochotę mu wygarnąć, więc odłożyłam tylko swoje rzeczy, stanęłam na lekko rozstawionych nogach, nabrałam powietrza i zaczęłam się na niego drzeć.
- Czy tobie odwaliło do końca? To niby ja tu jestem tą nieodpowiedzialną, ale nie, to ty musisz iść do jakiegoś cholernego baru, nachlać się podejrzanych cieczy i ruszyć na kogoś z pięściami! Co jeszcze? Ah, no tak! Jesteś zakłamanym oszustem i zaczynam żałować, że cię spotkałam! - darłam się po nim, zaciskając pięści. Tak, chciałam mu przyłożyć, obojętnie na jak wielką hipokrytkę bym przez to wyszła.
- Możesz być ciszej...?
- Bo co? Kacyk dopadł małego Mattusia, oh, jak mi przykro! Nie, nie mogę być cicho! Kompromitujesz się na każdym kroku, nie daję już temu związkowi najmniejszych szans. Wiesz dlaczego? Bo powoli, kłamstwami i durnymi wybrykami, rujnujesz to wszystko! Wiedziałam, że chodzenie z kimś, kogo się ledwo zna to zły pomysł, ale się dałam. Dobra. Wiesz co? ZRYWAM Z TOBĄ! - wydarłam się. Dobra, może to nie był najbardziej przemyślany ruch w mojej karierze, ale co innego mogłam zrobić. Jakoś sobie przecież chyba poradzę bez niego, prawda? Umiem grać na gitarze, zatrudnię się w jakiejś knajpie, co za problem.
- Nie mówisz poważnie. - odpowiedział na to Matt, unosząc brew.
- Jestem śmiertelnie poważna, drogi panie Smith. Nie chcę cię już nigdy więcej widzieć. - wysyczałam przez zęby. Zaczęłam pakować walizkę.
- Daj spokój. Chociaż dokończmy podróż, w porządku? Zostawię cię gdzieś w Szkocji, czy gdzie tam chcesz, ale nie zostawiaj mnie już teraz, okay? - powiedział to tak spokojnie, jakby wcale nie obchodziło go to, czy go zostawię, czy nie. Jakby zależało mu tylko na tej durnej wyprawie. Ale to w sumie nie był głupi układ.
CZYTASZ
Runaway [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDlaczego po prostu nie uciekniemy? Nigdy nie spoglądając za siebie, nieważne co powiedzą. Znajdziemy swoją drogę, kiedy słońce zajdzie, a w tym mieście nie zostanie nikt poza nami. Okładkę stworzyła @JBrooks258 i chwała jej za to. Opowieść posiada s...