Część 4

888 35 4
                                    

Obudziłam się przed 7. Do szkoły miałam na 9 ale nie mogłam znowu zasnąć.
Wstałam i poszłam pod prysznic. Miałam dużo czasu więc spokojnie spędziłam pod nim godzinę. Owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem w łazience.
Spojrzałam w moje piwne oczy z delikatną nutą zieleni.
- Przestań o nim myśleć! - krzyknęłam w swoje odbicie.
Przez ten sen moje myśli w kółko krążyły wokół Zayna. I jeszcze dzisiaj mam z nim lekcje. Wprost cudownie.
Rozczesałam moje długie brązowe włosy i wysuszyłam je. Jak zwykle ułożyły się w fale.
Przeszłam do pokoju i wyciągnęłam z szafy ubrania. Spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze czterdzieści minut.
Szybko założyłam czarne jeansy i biały sweter. Chwyciłam plecak i zbiegłam po schodach na dół.
Rodzice dalej spali. Musieli późno wrócić. Spakowałam do torby wodę i sałatkę.
Wzięłam kluczyki od mojego samochodu i wyszłam na dwór.
Tak dzisiaj musiałam jechać samochodem bo zabierałam ze sobą Roberta, a On nie przepadał za moim motorem.
Wsiadłam do białego bmw x6 i podjechałam pod dom chłopaka. 
Chyba jeszcze spał bo w jego pokoju było ciemno. 
Wcisnęłam klakson. Po kilku sekundach światło się zapaliło. 
- Jak zwykle musi zaspać.- powiedziałam pod nosem.
Włączyłam radio w samochodzie. 
Od razu usłyszałam głos Zayna. Pillowtalk...nigdy nie byłam jego fanką, ale tą piosenkę polubiłam.
Podgłośniłam i w tym samym momencie Robert wsiadł do auta.
- Sorry za spóźnienie, ale...
- Zaspałeś, tak wiem.- dokończyłam za niego.

Byliśmy już na szkolnym parkingu. Szliśmy w stronę wejścia gdy obok nas przejechał nie kto inny jak Pan Malik. Od kiedy ten facet jeździ motorem. W Googlach nic na ten temat nie widziałam. 
- Sonia ślinisz się. - zaczął się ze mnie śmiać mój przyjaciel.
- Nie prawda! Nie zmyślaj już ośle. - Pociągnęłam go za rękaw i weszliśmy do budynku. 

Robert zniknął gdzieś z chłopakami, a ja stałam pod klasą i czekałam na dzwonek. Jeszcze tylko 5 minut.
- Ej Ty brzydula! - odwróciłam się w kierunku tego głosu. No tak przede mną stała Wiktoria, można było się tego spodziewać.
- Czego chcesz? - spytałam
- Widziałam dzisiaj jak śliniłaś się na widok Zayna. Uważaj sobie. On jest mój.- Czy Ci ludzie mają jakieś urojenia? Ja się nie śliniłam.
- Nie ma sprawy, bierz go sobie. Chociaż nie wydaje mi się żeby zainteresował się taką pustą blondynką jak Ty.
- Że co proszę?! Jak śmiesz tak do mnie mówić. Jesteś skończona.
- Taa jasne, cmoknij mnie w tyłek. 
Przez ułamek sekundy miałam wrażenie jakby z jej uszu leciała para. Wiecie jak w lokomotywie.  Oj chyba ktoś tu się zdenerwował.
Jak mała dziewczynka tupnęła nogą i odeszła.
Akurat zadzwonił dzwonek. Weszłam do klasy i usiadłam na swoim miejscu.
Zaraz za mną weszli pozostali uczniowie. 
- Hej mała, czemu blondyna miażdży Cię wzrokiem ? - spytał Robert siadając koło mnie.
- Powiedzmy, że uraziłam naszą księżniczkę. 
- Czym tym razem?
"Tym razem" łatwo się domyślić, że to nie jest pierwsze spięcie między nami. My po prostu się nie trawimy. Naprawdę, lepiej jest kiedy omijamy się szerokim łukiem.
- Przywłaszcza sobie Pana Malika i jest święcie przekonana, że chce jej go odbić.
- Czyli znowu chodzi o facetów, standard.
Do klasy weszła Pani Swan, nasza nauczycielka matematyki.
Byłam dobra z tego przedmiotu tylko dzięki Robertowi. W małym stopniu wykorzystywałam go do pisania za mnie sprawdzianów. Tylko cicho. To nic takiego.
Matematyczka szybko sprawdziła obecność i zaczęliśmy lekcję.
- Kto nam zrobi zadanie na tablicy? - spytała nauczycielka.
Automatycznie nastała cisza w klasie i każdy dziwnym trafem był pochłonięty pisaniem w zeszycie.
- To może.. - spojrzała do dziennika - Panna Grant prosimy.
Kobieto czemu Ty mi to robisz?! 
- Wolałabym nie. - odpowiedziałam. I tak szmatę dostanę.
- Nie pytam Panienki o zdanie. Proszę podejść do tablicy! - chyba lekko się wkurzyła.
- Nie. Może mi pani od razu jedynkę wpisać. Nic nie umiem. - patrzyłam tępym wzrokiem w tablicę.
- Proszę bardzo według życzenia. To popsuje Twoje ładne jak do tej pory oceny, ale jak chcesz. - mówiła siadając przy biurku i otwierając dziennik.
- Mam to gdzieś... - mruknęłam pod nosem. 
Miałam już dosyć tego dnia. Ciągle ktoś się mnie o coś czepia. Ehhh. 
- Proszę wstać i iść do dyrektora! - Aj chyba usłyszała.
Zebrałam swoje rzeczy do plecaka i wyszłam z klasy. Nie ma co się targować, albo ja pójdę do dyrektora albo On przyjdzie tutaj.
Przeszłam korytarzem i udałam się na drugie piętro.
Weszłam do sekretariatu i jak zwykle mój pech się uaktywnił. 
Pan Malik na moich oczach flirtował z sekretarką, a Ona oczywiście była cała w skowronkach.
Ahh Ci celebryci.
- Panienka Grant w czym mogę pomóc? - spytała Marchewka. Nie mam zielonego pojęcia jak się nazywała. Ale ponieważ była ruda to każdy uczeń tak na nią mówił.
- Proszę sobie nie przeszkadzać. Ja tylko wpadłam w odwiedziny do dyrektora. Znowu. 
Minęłam Zayna. Czułam na sobie jego wzrok. Bez pukania weszłam do gabinetu obok. No w końcu jak to szło? "Szkoła to Twój drugi dom" więc tak też się tutaj czułam.

*****
Hejka :)
Podoba się czy nie? Pisać dalej czy nie? 
proszę o odpowiedz :) 
to dla mnie ważne <3


Music Teacher #Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz