Cześć 10

730 36 14
                                    

Siedziałam na lekcji historii. Robert ciągle dźgał mnie w ramię ołówkiem. Dzielnie to znosiłam i przez całe 45 minut nie wydarłam się na niego.
Jednak równo z dzwonkiem podniosłam podręcznik i uderzyłam go w głowę.

- Oszalałaś!? - zaczął krzyczeć łapiąc się za głowę.

- Spokojnie, głowa pusta jak kapusta. Przeżyjesz. I jeszcze raz mnie dźgniesz to wsadze Ci ten ołówek w dupe. - powiedziałam z pięknym uśmiechem, przez co Robert wybuchł śmiechem.

Potrafi wkurzyć ale jakby nie patrzeć to mój przyjaciel więc takie dokuczanie sobie na wzajem jest u nas normalne.

Wyszliśmy z klasy i ruszyliśmy w stronę drzwi na zewnątrz żeby usiąść na naszej ławce. Pora lunchu więc na dworze było już dużo osób tym bardziej, że było bardzo ciepło.

Usiadłam na ławce a Robert położył się z głową na moich udach. Wyciągnął chipsy serowe z plecaka i zaczął jeść. Mało zdrowy posiłek no ale kto ich nie lubi ?

- To co jest między Tobą, a naszym seksownym profesorkiem? - spytał mój przyjaciel.

- Nic w sumie...

- Czuję kłamstwo z Twoich ust na kilometr słonko.

- Ehh całowałam się z nim...

Przez chwilę myślałam że się udławi chipsami. Zaczął kaszleć przez co musiałam go mocno klepnąć w plecy. Uspokoił się i usiadł obok mnie.

- Czyś Ty oszalała? Nikt was nie widział? Wiesz jakie możecie mieć problemy? A Wiktoria pewnie z chęcią Cię zepchnie ze schodów.

- Tak chyba oszalałam. Dobra może i jest moim nauczycielem. Ale póki co panuje nad sytuacją. Chyba.

Panuje prawda? Tylko się całowaliśmy... Bardzo namiętnie. No i może dziwnym trafem z dnia na dzień zmieniłam o nim zdanie. No ale jak można nie ulec tym jego dużym brązowym oczom i malinowym ustom.

- Kochanie jakby co zawsze możesz na mnie liczyć... Tylko proszę bądź ostrożna. Bo to się może źle skończyć.

- Wiem o tym niestety. Ale spokojnie na nic więcej nie ma co liczyć.

Czemu miałam wrażenie, że sama siebie okłamuje. Dobra nie ważne. Co ma być to będzie.

Po chwili rozbrzmiał dzwonek na lekcję. Muzyka. Jak ja to przeżyje.

*****

Stałam przy swojej szafce. Odrobinę się spóźnie, ale zbytnio tym się nie martwiłam. Ze strachu przed lekcją z nim rozbolał mnie brzuch. Jeszcze chwila i zemdleje.

Obróciłam się na pięcie i już miałam iść w kierunku auli kiedy wpadłam w czyjąś klatkę piersiową przez co wylądowałam na tyłku.
Podniosłam wzrok do góry.
No tak, Zayn.

- Przepraszam nie chciałem. - podał mi rękę i pomógł wstać.
Może i nie chciał, ale siniak i tak będzie.

- Nic nie szkodzi. Czemu nie jesteś na lekcji?

- To ja raczej powinienem zapytać czemu Ty na niej nie jesteś. Przyszedłem Cię poszukać. - uśmiechnął się, jeszcze chwila i pomyśle, że się o mnie martwił.

- Właśnie miałam iść. Źle się czuję ale dam radę wytrzymać godzinę proszę pana. - uwaga znowu przechodzimy do oficjalnych zwrotów!

Zaczęliśmy iść w stronę auli. Nie za blisko siebie, ale też nie za daleko.

- Godzinę? Mam rozumieć, że nie będzie Cię dzisiaj na zajęciach pozalekcyjnych? - czyżbym wyczuła smutek w jego głosie ?

- Wygląda na to że nie. Przepraszam.

- Nic nie szkodzi. Idź do domu i i odpocznij. A teraz sio na lekcje. - niezauważalnie klepnęł mnie w tyłek i weszliśmy do klasy.

Tak w miejscu publicznym? Jaki wariat...

Lekcja minęła szybko. Oczywiście nie obeszło się bez zabijającego mnie wzroku Wiktorii. Przysięgam, że widziałam w jej oczach błyskawice. Co ja jej niby takiego zrobiłam. To raczej ja od kilku lat powinnam ją w ten sposób traktować, a nie ona mnie. Od czasu tamtej imprezy... Kiedy Sebastian i Ona... Nie chcę nawet tego pamiętać.

Po lekcji szybko wrzuciłam kilka nie potrzebnych mi książek do szafki i udałam się na parking.
Siedziałam już za kółkiem i czekałam na mojego przyjaciela gdy dostałam sms'a.

Robert
Będę za 15 minut muszę pogadać z trenerem.

Ahh no tak, dołączył do naszej szkolnej drużyny piłkarskiej. Kompletnie o tym zapomniałam.
A skoro muszę na niego jeszcze trochę poczekać to może pójdę na chwilę do auli. Zayn kółko zacznie dopiero za 10 minut więc możemy chwilę pogadać.

Uśmiechnęłam się pod nosem i wyskoczyłam z samochodu.
Po chwili byłam już pod drzwiami sali. Nacisnęłam klamkę i po cichu weszlam do środka.
Od razu stanęłam jak wryta. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Zayn obściskiwał się z Wiktorią. Jego ręce były wszędzie. Pod jej bluzką, między udami. Słyszałam jak ta suka jęczy i błaga o więcej. Nie mogłam w to uwierzyć. W oczach od razu pojawiły mi się łzy. Jak On mógł mi to zrobić. To jest to jego "poznajmy się" ? Jak ja mogłam tak dać się oszukać. I to po raz kolejny Ona kogoś mi odbiera. Najpierw Sebastian mnie z nią zdradził, a teraz Zayn do niej poleciał.
Wyciągnęłam telefon i korzystając z okazji, że mnie jeszcze nie zauważyli zrobiłam kilka zdjęć. Będę miała na nią haka. Wytarłam łzy z moich policzków dłonią.

- Panie profesorze widzę, że lubi pan przeterminowane zabawki. Proszę uważać można się czymś od niej zarazić skoro 3/4 szkoły przeleciało tą sukę. - od razu od siebie odskoczyli. Blondii zaczęła poprawiać swoją miniówkę, a Zayn stał wpatrując się we mnie z szeroko otwartymi ustami.

- Sonia co Ty tutaj robisz? To nie tak jak wygląda! - czy On myśli, że ja mam problemy ze wzrokiem i nie widziałam co się tutaj działo?

- No tak pewnie mi się przewidziało, że Pana ręka była jej w gaciach. - gdybym mogła, zabiła bym go samym wzrokiem bez zastanowienia.

- Zamknij się cnotko i spieprzaj stąd. - plastik przemówił. A niby ryby i dzieci głosu nie mają.

- Chyba wolę być cnotką niż tanią dziwka.

Rzuciłam ostatnie spojrzenie Zaynowi i wyszłam z sali. Przed samochodem już stał Robert. Nie wytrzymałam. Podeszłam do niego i rozpłakałam się na całego.

Music Teacher #Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz