NIALL
- Gdzie jest do kurwy Rose?! - krzyknąłem naprawdę zdenerwowany, bo ugh miała wrócić ze mną do domu.
- Co? Księżniczka Ci się zgubiła? - parsknął Josh.
- Zamknij się, Devine!
- Ostatni raz widziałem ją na tarasie z Harry'm, a potem gdzieś poszli - tym razem odezwał się Zayn.
- Odprowadziłem ją do domu, bo raczej nie wydawała się być zainteresowana dalszym czekaniem na księcia - w pokoju pojawił się zielonooki.
- Dlaczego mnie nie zawołałeś?! Odwiózłbym ją tak, jak obiecałem.
- Po pierwsze, nie odwiózłbyś, bo za dużo wypiłeś, a po drugie, jak miałem Ci przerwać pieprzenie tego rudzielca? - zaśmiał się, a z nim reszta chłopaków, na co jedynie przewróciłem oczami.
- Ale odprowadziłeś ją bezpiecznie do domu, tak? - upewniałem się.
- Tak. Jezu, Horan o co Ci chodzi, nigdy nie przejmowałeś się żadną dziewczyną z którą przychodziłeś na imprezy, więc kompletnie nie rozumiem twojego zdenerwowania.
- Ugh, nie twój zasrany interes, Styles - warknąłem.
- Jasne, tylko pamiętaj, że Rose nie jest maskotką którą się pobawisz a potem odstawisz w kąt - dodał jeszcze, po czym wrócił do swojego pokoju.
Byłem cholernie wkurzony, bo wiedziałem, że miał rację i nie powinienem zadawać się z Rose dla jej dobra, ale uh...
ROSE
dzień później
- Theo, nie biegaj tak szybko, bo się wywrócisz! - krzyknęłam do czterolatka.
- Nie wywrócę! - zaśmiał się i pobiegł przed siebie, po czym wylądował na ziemi, więc nie było już tak wesoło.
- Oj, no przestań. Nie możesz płakać, Theo. Prawdziwi mężczyźni nie płaczą, pamiętasz? - próbowałam go uspokoić. - Misiu, a może położysz się na jakąś godzinkę do spania, hm? Jesteś zmęczony, a ja mogłabym pomóc pani Emily przy praniu - podsunęłam pomysł.
- Harry! - zaśmiał się chłopiec, więc odwróciłam się, a moim oczom rzeczywiście ukazał się szatyn.
- Hej Rose! Hej Theo, a co ty tutaj robisz maluchu? - zapytał wyraźnie zdziwiony.
- Rosie jest moją nianią - odpowiedział dumnie.
- Aaa, no to rozumiem - uśmiechnął się, po czym zwrócił się do mnie. - Kawa nadal aktualna?
- Jeszcze się pytasz, jasne - zachichotałam. - Popilnujesz Theo? To mogłabym zrobić od razu...
- Nie ma problemu i um, czarną parzoną gdybym mógł prosić.
- A ja chcę kakao! - krzyknął mały blondynek, więc jedynie skinęłam głową i poszłam do kuchni w celu przygotowania naszych ciepłych napojów.
Wracając wzięłam jeszcze paczkę owsianych ciasteczek i zeszłam na zewnątrz.
- Proszę - postawiłam na stole tacę i podałam Harry'emu kubek, za co grzecznie podziękował.
- Pyszna kawa - pochwalił mnie. - Pewnie zastanawiasz się dlaczego nachodzę Cię tak zaraz z poniedziałku, ale po prostu miałem ciężki dzień w szkole i... przyszedłem z nadzieją, że chociaż popołudnie będzie lepsze - wytłumaczył.
- Nie ma sprawy - posłałam mu uśmiech. - Ach no tak, bo wy jeszcze chodzicie do szkoły. Która klasa?
- Ostatnia, a ty? Jeśli można wiedzieć, oczywiście.
CZYTASZ
you make me strong; horan ✔
Fanfictionokładka autorstwa cudownej @Angel_of_Darkness_17 '~* najtrudniej jest zostawić przeszłość i nie mieszać jej z teraźniejszością, w innym przypadku przyszłość nigdy nie nadejdzie. ©nnat93, 2016 #78 in fanfiction (27. 06. 2016)