#2: just cigarettes.

4K 316 112
                                    

ROSE

Wczoraj przeprowadziłam się do pani Emily i naprawdę z minuty na minutę spędzonej w tym domu, czułam, że podjęłam dobrą decyzję przenosząc się tutaj.

Co prawda przeszłość cały czas gdzieś kręciła się wokół mnie, przypominając o sobie choćby w snach, ale póki co nie miałam zamiaru mówić o tym pani Stweart.

Sama sobie z tym poradzę, nie będę nikogo brać na litość.

W końcu kiedyś trzeba się podnieść, a ja miałam nadzieję, że to już najwyższy czas aby nastało to i u mnie.

Pierwszą rzeczą na mojej liście ku lepszemu życiu było znalezienie jakiejś pracy, tylko takiej przy której mogłabym być jednocześnie w domu, co wydawało się trochę trudne do zrealizowania, ale nie traciłam nadziei, że taką znajdę.

Dziś pierwszy raz idę na zakupy tutaj. Wcale nie jestem wystaraszona.

Wcale. A podekscytowana?

Poznam nowe miejsce, więc troszkę. Chociaż znając życie coś się spieprzy i po drodze spotkam jakiegoś narkomana.

Według wskazówek mojej współlokatorki sklep nie był daleko, bo jakieś 10 minut drogi spacerkiem od domu i raczej bez problemów powinnam tam trafić.

Raczej.

Dostałam listę potrzebnych produktów i odpowiednią kwotę, która powinna mi wystarczyć, po czym wyszłam z mieszkania, uprzednio żegnając się ze staruszką.

Przez cały czas miałam jakieś dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.

Próbowałam sobie wytłumaczyć, że to tylko moja wyobraźnia plata mi figle i wszystko jest okej, ale nadal czułam niepokój.

Kilka razy rozglądałam się wokół siebie, ale nikogo nie zauważyłam.

Pociągnęłam w dół koszulkę, jakby miała mnie ona jakimś cudem przed czymś ochronić i poszłam dalej.

Dotarcie do sklepu zajęło mi trochę więcej niż dziesięć minut, bowiem poruszałam się dość powoli i rozglądałam się podziwiając krajobraz Mulligar, jednocześnie upewniając się, że nikogo podejrzanego nie ma w pobliżu.

Odetchnęłam z ulgą zamykając za sobą szklane drzwi, a następnie chwyciłam za koszyk i po wypowiedzeniu cichego: "Dzień dobry" rozpoczęłam swoją wędrówkę po sklepie w celu znalezienia wszystkich potrzebnych produktów.

Zajęło mi to mniej niż kwadrans, więc w pewnym sensie zadowolona z siebie, ruszyłam w stronę kasy.

Stojąc w kolejce obróciłam się, żeby sięgnąć po gumy do żucia, ale przeszkodził mi w tym wysoki, na oko mający 1,8 metra, blondyn.

Zgaduję, że wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że zauważyłam, że jego ręce pokryte są tatuażami, a w wardze widnieje kolczyk i tak jakby się trochę go wystraszyłam...

Trochę. Tak, jasne, wmawiaj sobie.

Nic nie poradzę, że te rzeczy nie kojarzą mi się za dobrze.

Szybko odwróciłam swój wzrok i skierowałam go na swoje zakupy, które ekspedientka kończyła już kasować.

- Jeszcze Marlboro miętowe, poproszę - mruknęłam w miarę wyraźnie.

- Dowód osobisty - powiedziała tylko, przy okazji uraczając mnie swoją surową miną, więc wiedziałam już, że prawdopodobnie nie mam tu czego szukać. - Bo jesteś pełnoletnia, prawda?

- Um, nie. W takim razie to będzie wszystko - ucięłam, po czym podałam jej wyliczoną ilość pieniędzy i bez słowa wyszłam ze sklepu.

Czułam się upokorzona, bo w sklepie było już kilku innych ludzi, którzy z pewnością zwrócili uwagę na tą całą sytuację.

Trudno. Jakoś musisz sobie poradzić bez fajek.

To będzie ciekawe doświadczenie.

-Ej, poczekaj! - usłyszałam czyjś krzyk, więc natychmiast się odwróciłam i zaniemówiłam, bo biegł w moją stronę nie kto inny, jak ten blondyn. - Miętowe Marlboro, dobrze zapamiętałem? - zapytał, a ja ledwo zauważalnie kiwnęłam głową i wtedy podał mi papierosy.

- Dziękuję. Naprawdę nie musiałeś, jakoś przeżyłabym bez nich - odezwałam się po chwili niezręcznej ciszy.

- Ale kupiłem - wzruszył ramionami.

- Oh, to ile jestem Ci winna?

- Nic, to tylko paczka fajek - wywrócił oczami. - Nic szczególnego.

- Uh, cóż w takim razie dzięki i cześć - chciałam jak najszybciej stamtąd wręcz uciec, bo nie ukrywam, że może, a może nie, bałam się tego chłopaka.

Już odchodziłam, kiedy usłyszałam jeszcze:

- Fajna koszulka! - więc odruchowo spojrzałam w dół i uśmiechnęłam się pod nosem, bo miałam na sobie mój ukochany t-shirt z tytułem mojej ulubionej piosenki The Neighbourhood.

No i widzisz? Nie każdy chłopak jest taki jak tamten.

Uh, to tylko fajki... i nic więcej.

~~~

Punk edit Nialla z załącznika znajdziecie na tumblrze nnatif 👉 punkeditsof1d

you make me strong; horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz