ROSE
Wczoraj przeprowadziłam się do pani Emily i naprawdę z minuty na minutę spędzonej w tym domu, czułam, że podjęłam dobrą decyzję przenosząc się tutaj.
Co prawda przeszłość cały czas gdzieś kręciła się wokół mnie, przypominając o sobie choćby w snach, ale póki co nie miałam zamiaru mówić o tym pani Stweart.
Sama sobie z tym poradzę, nie będę nikogo brać na litość.
W końcu kiedyś trzeba się podnieść, a ja miałam nadzieję, że to już najwyższy czas aby nastało to i u mnie.
Pierwszą rzeczą na mojej liście ku lepszemu życiu było znalezienie jakiejś pracy, tylko takiej przy której mogłabym być jednocześnie w domu, co wydawało się trochę trudne do zrealizowania, ale nie traciłam nadziei, że taką znajdę.
Dziś pierwszy raz idę na zakupy tutaj. Wcale nie jestem wystaraszona.
Wcale. A podekscytowana?
Poznam nowe miejsce, więc troszkę. Chociaż znając życie coś się spieprzy i po drodze spotkam jakiegoś narkomana.
Według wskazówek mojej współlokatorki sklep nie był daleko, bo jakieś 10 minut drogi spacerkiem od domu i raczej bez problemów powinnam tam trafić.
Raczej.
Dostałam listę potrzebnych produktów i odpowiednią kwotę, która powinna mi wystarczyć, po czym wyszłam z mieszkania, uprzednio żegnając się ze staruszką.
Przez cały czas miałam jakieś dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.
Próbowałam sobie wytłumaczyć, że to tylko moja wyobraźnia plata mi figle i wszystko jest okej, ale nadal czułam niepokój.
Kilka razy rozglądałam się wokół siebie, ale nikogo nie zauważyłam.
Pociągnęłam w dół koszulkę, jakby miała mnie ona jakimś cudem przed czymś ochronić i poszłam dalej.
Dotarcie do sklepu zajęło mi trochę więcej niż dziesięć minut, bowiem poruszałam się dość powoli i rozglądałam się podziwiając krajobraz Mulligar, jednocześnie upewniając się, że nikogo podejrzanego nie ma w pobliżu.
Odetchnęłam z ulgą zamykając za sobą szklane drzwi, a następnie chwyciłam za koszyk i po wypowiedzeniu cichego: "Dzień dobry" rozpoczęłam swoją wędrówkę po sklepie w celu znalezienia wszystkich potrzebnych produktów.
Zajęło mi to mniej niż kwadrans, więc w pewnym sensie zadowolona z siebie, ruszyłam w stronę kasy.
Stojąc w kolejce obróciłam się, żeby sięgnąć po gumy do żucia, ale przeszkodził mi w tym wysoki, na oko mający 1,8 metra, blondyn.
Zgaduję, że wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że zauważyłam, że jego ręce pokryte są tatuażami, a w wardze widnieje kolczyk i tak jakby się trochę go wystraszyłam...
Trochę. Tak, jasne, wmawiaj sobie.
Nic nie poradzę, że te rzeczy nie kojarzą mi się za dobrze.
Szybko odwróciłam swój wzrok i skierowałam go na swoje zakupy, które ekspedientka kończyła już kasować.
- Jeszcze Marlboro miętowe, poproszę - mruknęłam w miarę wyraźnie.
- Dowód osobisty - powiedziała tylko, przy okazji uraczając mnie swoją surową miną, więc wiedziałam już, że prawdopodobnie nie mam tu czego szukać. - Bo jesteś pełnoletnia, prawda?
- Um, nie. W takim razie to będzie wszystko - ucięłam, po czym podałam jej wyliczoną ilość pieniędzy i bez słowa wyszłam ze sklepu.
Czułam się upokorzona, bo w sklepie było już kilku innych ludzi, którzy z pewnością zwrócili uwagę na tą całą sytuację.
Trudno. Jakoś musisz sobie poradzić bez fajek.
To będzie ciekawe doświadczenie.
-Ej, poczekaj! - usłyszałam czyjś krzyk, więc natychmiast się odwróciłam i zaniemówiłam, bo biegł w moją stronę nie kto inny, jak ten blondyn. - Miętowe Marlboro, dobrze zapamiętałem? - zapytał, a ja ledwo zauważalnie kiwnęłam głową i wtedy podał mi papierosy.
- Dziękuję. Naprawdę nie musiałeś, jakoś przeżyłabym bez nich - odezwałam się po chwili niezręcznej ciszy.
- Ale kupiłem - wzruszył ramionami.
- Oh, to ile jestem Ci winna?
- Nic, to tylko paczka fajek - wywrócił oczami. - Nic szczególnego.
- Uh, cóż w takim razie dzięki i cześć - chciałam jak najszybciej stamtąd wręcz uciec, bo nie ukrywam, że może, a może nie, bałam się tego chłopaka.
Już odchodziłam, kiedy usłyszałam jeszcze:
- Fajna koszulka! - więc odruchowo spojrzałam w dół i uśmiechnęłam się pod nosem, bo miałam na sobie mój ukochany t-shirt z tytułem mojej ulubionej piosenki The Neighbourhood.
No i widzisz? Nie każdy chłopak jest taki jak tamten.
Uh, to tylko fajki... i nic więcej.
~~~
Punk edit Nialla z załącznika znajdziecie na tumblrze nnatif 👉 punkeditsof1d
CZYTASZ
you make me strong; horan ✔
Fanfictionokładka autorstwa cudownej @Angel_of_Darkness_17 '~* najtrudniej jest zostawić przeszłość i nie mieszać jej z teraźniejszością, w innym przypadku przyszłość nigdy nie nadejdzie. ©nnat93, 2016 #78 in fanfiction (27. 06. 2016)