#6: why did u lie?

3.5K 294 106
                                    

ROSE

Kolejnego dnia rzeczywiście miałam wolne, bo Theo pozostał pod opieką Nialla. Postanowiłam w całości poświęcić ten dzień dla pani Emily.

Udało mi się nawet wyciągnąć ją na spacer i pójście do sklepu, z czego naprawdę się cieszyłam.

Chciałam, żeby ta kochana kobieta poczuła się komuś potrzebna, bo ostatnio coś narzekała na ten temat, więc poprosiłam ją też, żeby pomogła mi podlać kwiaty, na co z wielką chęcią przystała.

Odkąd tutaj przyjechałam większość spraw zaczęła się jakoś układać, jednak nieważne ile kroków zrobiłam do przodu w ciągu dnia, bo o tyle samo cofałam się w nocy.

To naprawdę dołowało. Cokolwiek bym nie robiła w ciągu dnia i tak budziłam się w nocy z płaczem przez nawiedzające mnie koszmary.

Marzę tylko o dniu w którym w końcu prześpię spokojnie te kilka godzin i mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi...

~

Następnego dnia blondyn przywiózł Theo do mnie. Horan był cichy i jeżeli cokolwiek się odezwał to tylko jakimiś burknięciami.

- Ktoś odbierze go po 6 P.M. - powiedział na odchodnym i wrócił do swojego samochodu.

- Rosie? A zrobimy naleśniki? - czterolatek zwrócił na siebie uwagę.

- Um, jasne - zgodziłam się. -Chodźmy.

NIALL

Odwiozłem Theo do jegi niani i wróciłem do domu, gdzie zamierzałem przespać jeszcze kilka godzin.

Trzasnąłem drzwiami przez co zaraz z kuchni wyłoniła się postać mojej matki.

- Zawiozłeś Theo?

- Ta.

- Możemy porozmawiać?

- Nie? Idę spać - oznajmiłem.

- Niall... - westchnęła.

- Tak, to moje imię. A teraz, dobranoc - rzuciłem, po czym zamknąłem się w swoim pokoju.

Położyłem się na łóżku, ale jak na złość sen nie chciał nadejść, a moje myśli kierowały się ku... Rose? Co kurwa? Uh...

Nie wiem dlaczego, ale wydawała się być dzisiaj dziwnie smutna i... zmęczona. Ugh, nawet nie wiem co mnie to interesuje...

Po prostu ta dziewczyna działa mi na nerwy tą swoją dziewiczą delikatnością. Irytuje mnie tym swoim zachowaniem.

I kurwa, przysięgam, że gdzieś już ją wcześniej widziałem, ale nie mam pojęcia gdzie. Cóż, raczej nie powinno mnie to interesować, bo pewnie nie będę miał nawet okazji bliżej ją poznać.

I dobrze.

Dobrze?

Kogo ja kurwa oszukuję.

Tak irytuje mnie, wkurza i w ogóle wszystko najgorsze w jednym, ale czuję, że gdzieś wewnątrz jest podobnie złamana jak ja.

Ale kogo to obchodzi? No właśnie... Zresztą i tak nikomu o tym nie powiem, więc ugh... zapomnij.

Przygryzłem kolczyka w swojej wardze i wstałem, żeby włączyć wieżę, jednocześnie puszczając na maksymalną głośność piosenki Arctic Monkeys.

Oczywiście nie minęło dłużej niż minuta, kiedy w moim pokoju pojawiła się matka z bojową miną.

- Ścisz to! - krzyknęła.

you make me strong; horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz