ROSE
Nie udało mi się już zasnąć, więc skończyło się na tym, że siedziałam zawinięta w koc na balkonie.
Byłam zawiedziona?
Nie miałam takiego prawa.
Niall jest tylko moim kolegą, no może przyjacielem, a ja muszę się pogodzić z tym, że nie będzie na każde moje zawołanie.
Kiedy po 8 A.M wróciłam do pokoju zauważyłam na ekranie mojego telefonu, powiadomienie o dwóch nieodebranych połączeniach i czterech sms-ach... od Nialla.
Niall: Rose, co się dzieje?
Niall: Rose, kurwa odbierz ten telefon.
Niall: Zostawiłem telefon na noc w samochodzie, przepraszam.
Niall: Rose, błagam Cię... Gdzie jesteś?
Po chwili zastanowienia, zdecydowałam, że odpiszę mu, żeby czasem niepotrzebnie tutaj nie przyjeżdżał.
Nie minęło kilka sekund, a ja już dostałam powiadomienie, zwiastuje kolejną wiadomość.
Niall: Nie strasz mnie już tak.
Mimowolnie uśmiechnęłam się, czytając treść tego sms-a.
Miło wiedzieć, że ktoś się mną przejmuje.
Potem wzięłam orzeźwiający prysznic i zmieniłam piżamę na legginsy i dużą, szarą bluzę. Nim się zorientowałam, do drzwi mojego pokoju, zawitał mały blondynek.
- Cześć, Rosie! - krzyknął, po czym podbiegł mnie przytulić.
- Hejka smyku - zachichotałam. - A ty co dzisiaj tak wcześnie, hmm?
- Stęskniłem się za Tobą - przyznał. - Wyjdziemy na dwór, pokopać piłkę?
- Um, Theo - westchnęłam. - Nie czuję się najlepiej i wolałabym żebyśmy zostali tutaj. Możemy obejrzeć jakąś bajkę, co ty na to? - zaproponowałam.
- Ech, no dobra. A dlaczego źle się czujesz? - zapytał zmartwiony.
- Nie wyspałam się w nocy - wyjaśniłam szybko. - To jak? Co oglądamy? "Król Lew" może być?
- Tak! - ucieszył się, więc włożyłam płytę do odtwarzacza, a następnie usiadłam na łóżku obok małego Horana.
Theo bardzo emocjonalnie reagował na wszystko co się działo w bajce, a szczególnie na śmierć Mufasy.
Ja, z kolei wręcz przeciwnie. Brak snu dawał mi się coraz bardziej we znaki i robiłam się coraz bardziej senna, aż w końcu odpłynęłam do krainy Morfeusza...
~
Otworzyłam szybko oczy, ostatecznie wybudzając się ze snu.
Natychmiast zauważyłam, że nie ma obok mnie czterolatka, więc zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół, w kierunku kuchni.
- Widziała pani gdzieś Theo? - zapytałam spanikowana.
- Theo? Ach tak, ten no, jak mu tam było... Niall! Tak właśnie, Niall przyjechał i chciał z Tobą porozmawiać, ale spałaś, więc zajął się bratankiem - wytłumaczyła spokojnie. - Są w ogrodzie, za domem - dodała, a ja szybko podziękowałam i po chwili byłam już na zewnątrz, gdzie w piłkę grało dwóch Horanów.
- Dlaczego przyjechałeś? - zapytałam na wstępie.
- Hej Rose, Ciebie też miło wiedzieć - powiedział z ironią. - Bo może chciałem sprawdzić jak się czujesz? - wzruszył ramionami.
- Jak widzisz mam się świetnie, więc możesz wracać do szkoły.
- Rose, gdyby było świetnie, nie zasnęłabyś przy małym dziecku, do cholery! - parsknął.
- To moja sprawa.
- Dlaczego jesteś taka uparta? Sama tego nie udźwigniesz...
- Czego Rosie sama nie udźwignie? - wtrącił się Theo.
- Zakupów - palnął blondyn.
- Misiu, pani Emily robi pierogi na obiad, pomożesz jej? - zaproponowałam, a on w odpowiedzi ochoczo kiwnął głową i po chwili już go nie było. - To nie jest dla mnie łatwe, okay? Dzwoniłam, bo miałam kolejny koszmar, jak się domyślasz... Tylko uh, był dużo bardziej realistyczny od poprzednich - przyznałam zgodnie z prawdą.
- Spałaś w ogóle w nocy?
- Godzinę.
- Kurwa, przepraszam, po prostu byłem wkurzony i zapomniałem wziąć komórki z samochodu, tak to przyjechałbym.
- Niall, nie. Jestem dla Ciebie obcą osobą, nie musisz mi pomagać - westchnęłam. - Poza tym, to ja przepraszam. Nie powinnam była wczoraj tak na Ciebie naskakiwać...
- Jest okay - zapewnił. - Um, Rose? Powiesz mi o czym był ten sen?
- Był... straszny. On tam był i bił moją mamę, a potem przyszedł do mnie... Niall, boję się, bo ostatnio coraz częściej coś się dzieje - zaszlochałam, a on przyciągnął mnie do uścisku.
- Dlaczego nie dasz sobie pomóc?
- Mnie się już nie da pomóc.
- Rose, posłuchaj mnie. Nie jesteś dla mnie żadną obcą osobą, wręcz przeciwnie. Masz w sobie coś co nie pozwala mi tak po prostu odpuścić i sobie pójść. Chcę ci pomóc, tylko musisz mi na to pozwolić - popatrzył prosto w moje oczy.
- Co to da, Niall? - jęknęłam zrezygnowana.
- Obiecałem Ci kiedyś, że sprawę, że staniesz się silna, tak? Ja zawsze dotrzymuję każdej, nawet najgłupszej obietnicy, więc pozwól mi dotrzymać i tej - pochylił się i musnął mnie swoim nosem, a następnie oparł czoło na mojej głowie.
- Ja-a pozwalam - wyszlochałam nadal płacząc, a on powoli scałowywał każdą łzę z moich policzków.
Nie zawiedziesz mnie, prawda?
~~~
hej żuczki!
mam nadzieję, że Wam się podoba :')
napisane jest jeszcze kilka w zanadrzu, więc wstawię kolejny zaraz po tym jak będzie 50 votes i 30 komentarzy, co wy na to?
all the love, Nelly
PS1: wieczorem wstawię odpowiedzi bohaterów x
PS2: będzie mi miło jeśli skomentujecie jakoś ten rozdział na twitterze pod hasztagiem #ymmsPL :')
CZYTASZ
you make me strong; horan ✔
Fanficokładka autorstwa cudownej @Angel_of_Darkness_17 '~* najtrudniej jest zostawić przeszłość i nie mieszać jej z teraźniejszością, w innym przypadku przyszłość nigdy nie nadejdzie. ©nnat93, 2016 #78 in fanfiction (27. 06. 2016)